Potencjał i pułapki

Piotr Trzaskalski w premierowym spektaklu Teatru Telewizji próbuje pokazać, że rację ma zawsze mniejszość.

10.02.2009

Czyta się kilka minut

"Wróg ludu", mniej znany i rzadziej w Polsce wystawiany niż "Nora", "Upiory" czy "Hedda Gabler", zaliczany jest do grupy najlepszych, najdojrzalszych dramatów Henryka Ibsena. W zrealizowanej przez Piotra Trzaskalskiego telewizyjnej inscenizacji udało się wydobyć to, co w tekście żywe i najbardziej frapujące. Jednocześnie spektakl może posłużyć za instruktarz wskazujący, jakie pułapki czyhają w sztuce Ibsena na reżysera, który nie zachowuje stuprocentowej czujności.

Rzecz dzieje się w zyskującym popularność uzdrowiskowym miasteczku. Doktor Stockmann (Roman Gancarczyk) odkrywa, że wody są tu zatrute, zagrażają urlopowiczom - i pragnie poinformować o tym opinię publiczną. Napotyka jednak opór, szczególnie ze strony swojego brata, burmistrza (Krzysztof Globisz). W kolejnych scenach spektaklu lekarz - niepoprawny idealista, zostaje skonfrontowany z resztą miejscowego establishmentu, bezlitośnie obnażając (i równocześnie dla własnego użytku odkrywając) kierujące nim nieszlachetne pobudki: polityczne ambicje czy finansowe kalkulacje. To mniej zajmująca część spektaklu. Punktem kulminacyjnym jest dopiero scena debaty publicznej, podczas której lekarz próbuje przekonać do swoich argumentów społeczność miasteczka. Wulgarny opór masy, zwerbowanej przez burmistrza finansowymi argumentami, doprowadza lekarza do dramatycznego odkrycia, wyartykułowanego z ostrością i gwałtownością iluminacji: "Większość ma niestety władzę, ale racji nie ma - rację ma zawsze mniejszość".

Pochwała samodzielnie myślącej jednostki, włożona przez Ibsena w usta lekarza, brzmi w spektaklu Trzaskalskiego drapieżnie, bezkompromisowo, świeżo. W bohaterze Gancarczyka obok szlachetności i idealizmu jest coś szczerze naiwnego, co uwiarygodnia jego ryzykowny zapał i sprawia, że zyskuje sympatię widza. Szkoda zatem, że w końcówce reżyser po części trwoni zaciągnięty u widza kredyt. Rzecz puentuje sielankowym obrazkiem: widzimy pozbawioną środków do życia, ale dzielną rodzinę lekarza, która niesiona szlachetnością postanawia mimo wszystko pozostać w miasteczku i drogą pracy u podstaw zmieniać świat. Nieufność wzbudza już nawet nie samo przesłanie - ile raczej jednoznacznie afirmatywny sposób, w jaki zostało w przedstawieniu wyartykułowane, ocierając się o parodię.

Nie zmienia to faktu, że zrobiony ze smakiem spektakl Trzaskalskiego ogląda się z przyjemnością. Najmocniejszą stroną są aktorzy, przede wszystkim protagoniści: Gancarczyk i Globisz. Słabiej wyszły sekwencje grupowe, natomiast niektóre kameralne pojedynki na słowa śledzi się z prawdziwym napięciem.

WRÓG LUDU, Henryka Ibsena - tłum. Anna Marciniakówna, reż. Piotr Trzaskalski, zdj. Jeremi Prokopowicz, scenogr. Wojciech Żogała, kost. Ewa Krauze, muz. Wojciech Lemański, TVP 1, poniedziałek 16 II, 20.20

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2009