Poskręcana Panna S.

Dlaczego solidarność? Tischner nie ma uzasadniającej odpowiedzi. Potrafi powiedzieć tylko tyle: „Bo tak jest dobrze”.

03.09.2012

Czyta się kilka minut

 /
/

Pomysł Jerzego Janiszewskiego na nowe logo Solidarności jest boleśnie smutny. Poszarpana, powykręcana „Panna S”. Ale to nie Janiszewski (patrz dodatek „Solidarność dzisiaj” w tym numerze „Tygodnika”) nas zasmuca. On po prostu zapisał, pokazał to, co jest. Ale cóż, jest, jak jest. A co gorsza, posmucimy się w rocznicę, rocznica minie i przestaniemy o tym myśleć. Było, minęło. Profesor Bauman (w dodatku) cytuje „zbiór wskazówek co do techniki układania trasy w toku przyszłego jej przebywania” Richarda Sennetta. Chodzi o trasę prowadzącą ku solidarnej ludzkości. Formuła Sennetta brzmi: „nieformalne, otwarte współdziałanie” . Profesor analizuje każdy z tych trzech elementów, a nam się przypomina Tischnerowska „Etyka solidarności”. Przypomnijmy.


U Tischnera solidarności nie można narzucać człowiekowi z zewnątrz, przy użyciu przemocy. Ona się rodzi spontanicznie z serca. Dlaczego solidarność? Tischner nie ma uzasadniającej odpowiedzi. Potrafi powiedzieć tylko (?) tyle: „Bo tak jest dobrze”. Tischner konstatuje, że solidarność, aby się umacniać i rozwijać, nie potrzebuje wroga ani przeciwnika. Bo ona zwraca się do wszystkich, a nie przeciwko komukolwiek. Solidarność z kimś i dla kogoś, z ludźmi i dla ludzi. Przede wszystkim z tymi, których poranili inni ludzie. Jest więc zjawiskiem społecznym. No i wyznacza horyzont wolności: nie wszystko może być zorganizowane, człowiek musi mieć jakieś pole wolności i swobody. Tak mówił Tischner w 1981 r. Pięć lat później mówił o „rozkładzie etosu solidarności”. Rozkład nastąpił, bo „homo sovieticus” w nas nie był w stanie mu sprostać. W 1981 r. Tischner pisał też: „Ludzie pytają mnie czasem, czy etyka solidarności jest jeszcze aktualna? Mamy nowe czasy, nowe potrzeby, nowe zadania. Myślę, że odpowiedź jest oczywista”.


„Definicja zasady solidarności znajduje się u św. Pawła: »jedni drugiego ciężary noście, a tak wypełnicie prawo Boże«. Chwila, w której zapomnielibyśmy o tym, byłaby chwilą naszego samobójstwa” (ks. J. T. ze wstępu do „Etyki Solidarności” 1981). Ale my, wbrew pozorom, nie zapomnieliśmy. Gdybyśmy zapomnieli, nie bolało by nas to, co narysował Janiszewski. Boli, bo za etosem solidarności tęsknimy. Zmaga się w nas instynkt walki z instynktem solidarności. Jeśli nie udźwignęliśmy jej wczoraj, możemy udźwignąć ją jutro. Jeśli nie skapitulujemy. Bo, jak napisał zmarły w 2007 r. wybitny znawca etyki mediów Claude-Jean Bertrand: „kraj, ludzie i instytucje potrzebują szlachetnego celu, przy zachowaniu świadomości, że nie jest on możliwy do osiągnięcia natychmiast. Chodzi o przekonanie ludzi do słuszności tego wyzwania, do podążania we właściwym kierunku – bez żadnych złudzeń, ale z wiarą (...) Warto w tym miejscu wspomnieć radykalnych protestantów angielskich z połowy XVII wieku. Wśród ich postulatów można było znaleźć m.in. żądanie prawa do kształcenia, do opieki zdrowotnej oraz do pracy. Bezpłatna i obowiązkowa powszechna edukacja, system ubezpieczeń społecznych czy zasiłki dla bezrobotnych wydawały się wtedy czystą utopią. A jednak w dzisiejszych czasach stały się czymś oczywistym”.


„Homo sovieticus” w nas udaremnił wykorzystanie szansy i przekształcenia „karnawału solidarności” w codzienne „nieformalne, otwarte współdziałanie”. Rozkład etyki solidarności dokonywał się na różnych płaszczyznach. Tischner wymienia trzy: stosunku do przeszłości, do reformy władzy, do reformy pracy. Także dziś analiza Tischnera jest godna wnikliwej lektury.

Ale jest jeszcze coś. W 1983 r. Jan Paweł II, nawiązując do etosu solidarności już w nowych warunkach, mówił: „Cały naród polski musi żyć we wzajemnym zaufaniu, a to zaufanie opiera się na prawdzie. Owszem, cały naród polski musi odzyskać to zaufanie w najszerszym kręgu swej społecznej egzystencji. (…) Nie zawaham się powiedzieć, że (...) od zaufania zbudowanego na prawdzie – zależy przyszłość Ojczyzny. Trzeba centymetr po centymetrze i dzień po dniu budować zaufanie – i odbudowywać zaufanie – i pogłębiać zaufanie!”.


Przeciwieństwem zaufania jest strach. Podstawą funkcjonowania PRL-u był strach, a przełamanie bariery strachu otworzyło drogę Solidarności. A dziś? Niech na drodze ku solidarnemu społeczeństwu pierwszym orientacyjnym punktem będzie: przepędzić strach, którego dziś pełno jest w nas i wokół nas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2012