Groźny ciepły człowiek

Rekomendować książkę Nowaka-Jeziorańskiego to jak namawiać do zwiedzania Wawelu - napisał kiedyś Adam Michnik. Zdanie to z powodzeniem można odnieść do książki Jan Nowak-Jeziorański. Głos wolnej Europy, którą redakcja Zeszytów Literackich spłaca dług zaciągnięty kiedyś u Kuriera z Warszawy. Pomieszczono w niej recenzje z książek Jeziorańskiego, jego teksty publikowane w Zeszytach oraz korespondencję z Barbarą Toruńczyk z lat 1982-2003.

24.07.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Zwłaszcza ostatnia część książki - listy - pokazuje Jeziorańskiego jako człowieka ciepłego i troskliwego. Choć jednocześnie wiemy, że bywał apodyktycznym i impulsywnym przełożonym. Kierował się radą usłyszaną od Adama Ciołkosza, że “dwie funkcje życia zbiorowego nie znoszą kolektywnego kierownictwa - dowodzenie większą czy mniejszą formacją wojskową oraz redagowanie gazety albo kierowanie radiostacją". Jeziorański, którego całe życie było służbą demokracji i walką o nią, w rozgłośni demokracji nie uznawał. I trudno się dziwić. Miał przeciwko sobie nie tylko wszędobylski i potężny komunizm (o tym, że felietonista RWE Wiktor Trościanko współpracował z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa - zresztą nie on jeden - dowiedzieliśmy się dopiero niedawno), ale czasami także zarządzających stacją Amerykanów, których zdanie co do celów, a nawet samego istnienia RWE bywało zmienne. Kierowanie rozgłośnią musiało być sprawne i jednoosobowe.

Ciekawsze od opisów działalności RWE - znamy je z licznych publikacji - są jednak wspomnienia przedstawicieli pokolenia Marca ’68 i działaczy KOR o ich relacjach z dyrektorem rozgłośni. Książka ukazuje, kim był dla pokolenia, które odegrało tak istotną rolę w powojennej historii polskich starań o wolność: był inspiratorem i oparciem. Dla autorów, wszystkich poza Stefanem Kisielewskim o wiele młodszych od Jeziorańskiego, był on postacią niezwykłą nie tylko jako świadek historii czy polityk, ale też jako człowiek, który wpływał - i to zawsze pozytywnie - na ich życie.

Dyrektor RWE był w oczach Polaków dojrzewających już po wojnie wysłannikiem zapomnianej tradycji, “potrafił jej wzorzec przenieść w czasy nam współczesne", posiadał “rysy bohatera zaginionej powieści, jedynego wspólnego dzieła Sienkiewicza i Żeromskiego". Barbara Toruńczyk pisze, że Jeziorański niemal natychmiast zaufał środowisku Adama Michnika, wyczuł jakieś “rodzinne" podobieństwo i ujrzał w nim “kolejne ogniwo w historycznym łańcuchu polskich zmagań o polityczną suwerenność". Od tej pory wspierał swoich młodych przyjaciół, zachwycał się nimi (Michnika nazwał w 1984 r. “jednym z najwybitniejszych Polaków naszych czasów") i troszczył się o nich. Michnik pisze: “Siedząc w więzieniu zawsze odczuwałem serdeczną pamięć Jana Nowaka". Zdecydowany antykomunista, był równocześnie tolerancyjny i otwarty. W przeciwieństwie do wielu niezłomnych na emigracji, w rewizjonistach dostrzegł współtowarzyszy walki o wolność, a nie jedynie odszczepieńców komunizmu.

Adam Michnik wspomina pierwsze spotkanie z Jeziorańskim w 1964 r.: “Pod maską wysokiego urzędnika RWE i surowego szefa kryła się nie tylko twarz bohatera Armii Krajowej, Kuriera z Warszawy, ale i ciepła dobroć człowieka zatroskanego o los innych. Tego spotkania nigdy nie zapomnę: groźny szef Wolnej Europy natychmiast okazał sympatię pętakowi z Warszawy, który deklamował jakieś marksistowskie bałamuctwa. Co więcej - słuchał jego głupstw z sympatią i uwagą. Pozwolił mu być partnerem w rozmowie". Barbara Toruńczyk dokłada swoje wspomnienia: “Błyskawicznie pojął, że przyczyną słabości może być głód. Odtąd zabierał mnie na kolacje, niekiedy do bistro, niekiedy do modnych wówczas kabaretów literackich. Przynosił książki, z troską dopytywał, jak sobie radzę".

“Serdeczność, bezinteresowna troska", o których pisze Barbara Toruńczyk, cechowały Nowaka zawsze. Niech i mnie będzie wolno dodać, że gdy pod koniec 2002 r. przyjechałem do warszawskiego już mieszkania Jeziorańskiego, by pomóc mu przygotować druk jego ostatniej książki, ten wypytał wpierw, czy nie jestem głodny, potem podzielił się ze mną obiadem, a podczas rozmowy ani razu nie dał odczuć, że dla niego mogę być właśnie “pętakiem" - i to mimo dzielących nas 65 lat! Nie mówiąc już o dokonaniach... Dlatego wiem, co miał na myśli Michnik pisząc, że Jeziorański “potrafił wsłuchiwać się w głos głupszych od siebie. Albowiem mądrość - powiadają klasycy - można czerpać nawet z pyska krowy".

Nie jest tak, że autorzy książki wielbią Jeziorańskiego bezrefleksyjnie. Polacy na emigracji dostrzegali mniej odcieni szarości niż ci żyjący po wojnie w Polsce. Dlatego Michnik pospierałby się z Jeziorańskim o ocenę działalności Stanisława Mikołajczyka w latach 1945-47. Kisiel nie godzi się na surową ocenę PAX-u Bolesława Piaseckiego, Wojciech Karpiński zaś to i owo zarzuciłby poziomowi programów kulturalnych RWE. Ale jak pisze ten ostatni: “to były drobne słabości, jakby przypomnienie, że Wolna Europa jest tworem żywych ludzi, że obarczona jest wadami swoich zalet".

Jan Nowak-Jeziorański, były żołnierz i człowiek zdecydowany, lubił sytuacje jasne, a język przejrzysty - takim się posługiwał. Jego żywiołem była polityka, w mniejszym stopniu - kultura, gdzie pełno półcieni, niuansów, zawahań. Tym większym fenomenem była jego sympatia dla “Zeszytów Literackich". Choć najpierw uznał inicjatywę Barbary Toruńczyk za “niepotrzebne rozpraszanie sił", potem zmienił zdanie i starał się pozyskać fundusze na “Zeszyty Literackie".

“Jan Nowak-Jeziorański. Głos Wolnej Europy" to niewielka książeczka, ale czyta się ją długo. Bo już po pierwszych zdaniach pierwszego tekstu - recenzji Adama Michnika z “Kuriera z Warszawy" - sięgamy na półkę po tę książkę, choćbyśmy znali ją na pamięć, by znów z jej autorem przedzierać się z okupowanej Polski do Londynu. A gdy rozpoczynamy lekturę drugiego, raptem trzystronicowego tekstu - recenzji Stefana Kisielewskiego z “Wojny w eterze" - odnajdujemy się po chwili w Monachium, czytając wspomnienia pierwszego dyrektora polskiej sekcji Radia Wolna Europa. I tak dalej, aż do końca lektury tej niespełna stustronicowej pozycji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2005