Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Opowieść była czytelna: zbudujemy to, czego nie potrafiła zbudować PO. Polecenie rozpoczęcia prac wydano generalnemu wykonawcy 28 grudnia 2018 r. – inwestycję miały sfinansować spółki skarbu państwa – Energa SA i Enea SA.
Eksperci od początku wskazywali, że elektrownia, zwłaszcza biorąc pod uwagę klimatyczną politykę UE, nie będzie rentowna. Po zaledwie kilku latach trwa rozbiórka dwóch wież, które stały się symbolem klęski projektu. Blok w Ostrołęce będzie dokończony jako elektrownia gazowa, a całej sprawie przygląda się NIK.
Z dokumentów kontroli wyłania się obraz niegospodarności i niekompetencji na granicy sabotażu. Luka w budżecie inwestycji w momencie rozpoczęcia budowy przekraczała 4 mld złotych. W zeznaniach ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego (Ostrołęka to też jego okręg wyborczy) czytamy: „wszystkie działania Energa i Enea w celu pozyskania finansowania były, w mojej dzisiejszej ocenie, pozorowane”. Działania pozorowane, nadzór żaden, ale straty bardzo realne. Kontrolerzy NIK szacują, że fiasko Ostrołęki kosztowało nas 1 mld 350 tysięcy złotych. ©℗