Poetycka ucieczka

Wiersz pozwala nam zrozumieć, że uchodźca nie przychodzi z zewnątrz, lecz od dawna jest już w nas. Jeśli się go obawiamy, to tylko dlatego, że w rzeczywistości boimy się samych siebie.

06.03.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Dimitar Dilkoff / AFP / EAST NEWS
/ Fot. Dimitar Dilkoff / AFP / EAST NEWS

1. Wedle znanej formuły Hölderlina człowiek zamieszkuje ziemię poetycko. Co to znaczy? Na czym polega poetyckie mieszkanie w świecie? I czym różni się od zamieszkiwania niepoetyckiego? Czy chodzi o to, że każdy z nas do pewnego stopnia jest (albo raczej: bywa) poetą? Że wszyscy – niektórzy świadomie, inni przypadkiem – układamy wiersze? Chyba jednak nie, choć wizja świata zasiedlonego przez ludzi, którzy komunikują się między sobą przede wszystkim (albo nawet wyłącznie) za pośrednictwem wierszy, nie sprawiłaby Hölderlinowi przykrości.

Ale to poetyckie zamieszkiwanie rzeczywistości może mieć inny sens. W 1936 r. Martin Heidegger najpierw wygłosił, a następnie opublikował słynny tekst „Hölderlin i istota poezji”, w którym zaprezentował interpretację zapisanej przez niemieckiego poetę formuły. Żyjąc w świecie, nieustannie działamy: walczymy, zdobywamy, budujemy, wytwarzamy. Słowem – mamy tyle, ile jesteśmy w stanie osiągnąć dzięki własnym staraniom. Ale nie jest to wcale główny cel naszego istnienia. Ważniejszy jest proces nazywania bogów i istoty rzeczy. Nie zadowalają nas jedynie codzienne działania, zwyczajowe zatrudnienia, które podejmujemy z konieczności. Nasza uwaga nieustannie zwraca się w stronę podstawy, fundamentu, pierwszej zasady, początku, istoty rzeczywistości. Pragniemy ową pierwszą zasadę objaśnić, zrozumieć nie tylko, kim jesteśmy jako działające jednostki, ale też – czym jest świat i czym my w nim jesteśmy.

„W poezji (...) – pisze Heidegger – człowiek jest skupiony na podstawie własnego istnienia” (przeł. Sława Lisiecka). Za pomocą wiersza można się przedrzeć przez wierzchnią warstwę rzeczywistości i dotrzeć do miejsca, z którego rzeczywistość bierze swój początek. Więcej – samo działanie poetyckie, samo układanie wiersza jest równoznaczne z ustanawianiem bytu. Poeta posiada moc ugruntowania tego, co istnieje. Nie skacze w bezmiar, w otchłań, by w nich zatonąć, lecz daje nam miarę i oparcie, które chronią przed upadkiem w odmęt. To zadanie niezwykle trudne, podejmujący się jego realizacji poeta płaci często straszną cenę (jak sam Hölderlin, który według Heideggera właśnie dlatego popadł w obłęd, że potraktował swą poetycką misję z pełną powagą). A jednak stawka, o jaką toczy się ta gra, jest tak wysoka, że warto podjąć ryzyko. Możliwość zakorzenienia się w świecie, możliwość zadomowienia się w nim jest przecież jednym z najważniejszych naszych pragnień.

Dokładnie trzy lata później, wraz z wybuchem wojny, ta możliwość została całkowicie zrujnowana. Czy między 1939 a 1945 r. komukolwiek w Europie przyszło do głowy, że człowiek może zamieszkiwać świat na sposób poetycki? Zasiedlanie miejsca okazało się niezwykle problematyczne. I to nie tylko dlatego, że w każdej chwili można było stracić dach nad głową, utracić bliskich, dobytek, samo życie. Także dlatego, że wraz z ideologią nazistowską pojawiła się pewna językowa maszyna, która nad wyraz skutecznie (choć w upiornie parodystyczny sposób) realizowała cel, o jakim mówił w kontekście poezji Heidegger: ustanawiała podstawy bytu, gruntowała to, co istnieje, wprowadzała miarę, nazywała bogów i istotę rzeczy. Okazało się, że wystarczy tylko nieznacznie przesunąć akcenty, odrobinę zmienić tonację wypowiedzi, trochę inaczej ułożyć słowa w zdaniu, by to, co dla Heideggera czytającego wiersze Hölderlina było najszlachetniejszym celem ludzkich dążeń, okazało się machiną służącą zagładzie.

Tak właśnie – ten, kto twierdzi, że wie, czym różni się byt od bycia, czym jest istota rzeczy, gdzie bije źródło świata, jakie miejsce w tym świecie zajmujemy i jakie powinniśmy zawsze zajmować, ten może łatwo uruchomić maszynę destrukcji, która wymiecie ze świata wszystko, co w przyjętej definicji się nie mieści. Wystarczy – powtórzę – zmienić akcent, położyć nacisk na inną część zdania.



2. Czy można było przewidzieć rozwój poetyckich i politycznych wypadków? Inaczej określić zadanie poety? Tak zdefiniować wiersz, by mógł nam posłużyć jako narzędzie służące do walki z machiną zniewolenia?

Z pewnością, a dowodem na to jest napisany dokładnie w tym samym czasie – na przełomie 1935 i 1936 r. – tekst Emmanuela Levinasa „O uciekaniu”. Tytułowa „ucieczka” – jak podpowiada filozof – jest pojęciem, które pochodzi z literatury (ściśle: z dziedziny krytyki literackiej), gdzie oznacza cel dążeń jednostek i grup społecznych. Choroba wieku polega na niemożności oderwania się od miejsca, w którym się urodziliśmy, do którego zostaliśmy wrzuceni, w którym nas zamknięto. Literatura, a w szczególności poezja, podjęła ten temat i zaprezentowała zarys wielkiego projektu ucieczki, wyzwolenia, które pozwoliłoby nam zerwać krępujące więzy. To słuszny ruch – zdaje się sugerować Levinas – jednak problem polega na tym, że zazwyczaj widzimy źródło zniewolenia tam, gdzie manifestują się jedynie jego symptomy. Do prawdziwej przyczyny nie mamy dostępu, w związku z tym każdy plan ucieczki musi się okazać nieskuteczny. Nie wiedząc, od czego trzeba uciekać, nie potrafimy wywalczyć sobie upragnionej wolności.

Ucieczka, o jakiej marzy poeta, nie może polegać wyłącznie na przezwyciężaniu codziennych ograniczeń, choć oczywiście bywają one dla nas uciążliwe, a czasem rzeczywiście uniemożliwiają działanie i stają się źródłem cierpienia. Nie chodzi o to, żeby rozpoznać w świecie pewną konkretną przeszkodę, która zawęża nasze egzystencjalne możliwości. Na przykład społeczeństwo, do którego należę, nie akceptuje moich pragnień czy potrzeb, nie pozwala mi zatem być w pełni sobą, nie daje mi szansy na swobodny rozwój. Nie, to nie z takim problemem mierzy się – według Levinasa – nowoczesny człowiek. Największe niebezpieczeństwo polega na tym, że nie możemy oderwać się nie tylko od bytu, od tego, kim jesteśmy, od tego, co nas określa, co składa się na naszą tożsamość, na naszą formę życia, ale też – a może nawet przede wszystkim – od bycia i od tego, czym jesteśmy. Celem sugerowanej przez poetów ucieczki jest – jak mówi francuski filozof – uwolnienie się od „sobości”, od „brutalności własnego istnienia”.

W jaki sposób rozumieć to wyjątkowe zadanie, którego podjęcie umożliwiają nam poeci? Nie chodzi przecież o to, że dzięki lekturze wierszy zaczynamy fantazjować o anihilacji własnego życia, o negacji egzystencji. Czegoś takiego Levinas nigdy by nam nie zasugerował. Przytłoczenie sobością, rozczarowanie brutalnością własnego istnienia rozumiem w następujący sposób: oto w naszym świecie pojawia się definicja, która z całą mocą dookreśla, czym jesteśmy i czym mamy być, która raz na zawsze opisuje istotę rzeczy i w sposób ostateczny nazywa bogów. Liczba mnoga jest w tym przypadku pozostałością po języku Heideggera – w rzeczywistości ten, kto nazywa istotę rzeczy, wskazuje jednego boga, myśli o świecie w kategoriach pojedynczości, jednolitości i ekskluzywności. Okazuje się, że wiemy, czym jest człowiek, czym różni się od innych stworzeń, jak powinien zamieszkiwać ziemię, jakie miejsce ma zająć w świecie, jaką rolę ma w nim wypełnić, jak się zachowywać. Wiemy, kto zasługuje na to, by mieszkać z nami w granicach jednego państwa, a kto nie, kogo możemy w te granice przyjąć, kogo zaś powinniśmy się wystrzegać, kogo należy spod naszej granicy przepędzić.

Brzmi znajomo? Odczytany w ten sposób esej Emmanuela Levinasa staje się niezwykle aktualny. Tym, kto nie może poetycko zamieszkiwać swojego świata i właśnie za pomocą wiersza musi z tego świata uciekać, jest dziś uchodźca. Ucieka zaś nie tylko dlatego, że nie ma domu (choć często właśnie to jest jego problemem), nie tylko dlatego, że na jego kawałku ziemi toczy się konflikt zbrojny (choć przecież i tak się dzieje), nie tylko dlatego, że marzy o dostatniejszym życiu w spokojnym kraju (choć niemal zawsze właśnie tego potrzebuje). Uchodźca ucieka od brutalności własnego istnienia, które stało się brutalne właśnie dlatego, że z całą bezwzględnością raz na zawsze je określono, ustalono i ugruntowano. Przerażająca ironia polega na tym, że mechanizm dookreślenia sobości działa nie tylko w miejscu, z którego uchodzi, ale także w miejscu, do którego zmierza.

W 1935 r. Levinas zrozumiał, że poezja nie tylko pozwala nazwać istotę rzeczy, ale bardzo często daje nam szansę na zbawienne uchylenie się od określenia owej istoty w imię otwartości na to, co inne, a nawet obce. Czy rzeczywiście możemy być z innymi tylko wtedy, gdy wiemy, kim i czym są? Podzielam przekonanie Levinasa, że wiersze pozwalają nam inaczej odnieść się do kwestii bycia, dzięki czemu z ich pomocą wciąż mamy szansę przemyśleć stosunek do innych, rozszczelnić granice własnego świata i zrozumieć, że uchodźca nie przychodzi z zewnątrz, lecz od bardzo dawna jest już w nas. Jeśli się go boimy, to tylko dlatego, że w rzeczywistości boimy się samych siebie. Rozpoznając własną kondycję, być może będziemy w stanie powstrzymać machinę zniewolenia i zagłady. ©℗


Więcej informacji o Festiwalu na: europejskipoetawolnosci.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Europejski Poeta Wolności 2016