Filozofia na kuchennym stole

Kiedyś ośmieliłam się zajść do Tygodnika, by porozmawiać z Jerzym Turowiczem, który poprosił mnie, bym została dłużej, bo miał się pojawić Tischner. Rzeczywiście, pojawił się, pan Turowicz dokonał prezentacji, a ks. Tischner spytał: czym się pani zajmuje? Tłumaczę poezję Karola Wojtyły - odpowiadam. A to współczuję! - on na to.
 /
/

JAN STRZAŁKA: - W Moskwie ukazało się dwutomowe wydanie pism Józefa Tischnera, a w nim "Myślenie według wartości", "Spór o istnienie człowieka" i "Filozofia dramatu" w Pani tłumaczeniu. Czy Rosja wydała w ostatnich dziesięcioleciach kogoś, kogo można by porównać z Tischnerem?

JELENA TWIERDISŁOWA: - Człowiekiem podobnym do niego wydaje się jedynie Władimir Wysocki. Chodzi o wpływ niemal na każdego, nawet jeżeli ktoś wpływowi owemu zaprzecza - o siłę wypowiedzi, wyczucie, czego potrzebuje dany czas, jednym słowem o kogoś, kogo można by określić symbolem epoki. Wielkie autorytety nigdy nie rodzą się z nadania, ale tylko z woli niebios. Wysocki, aktor i pieśniarz, był człowiekiem absolutnie wolnym i choć żył w państwie totalitarnym, mówił i śpiewał jedynie o tym, co mu w duszy grało - jego pieśni budziły sumienia, ponieważ przemawiał głosem nadzwyczaj czystym, z głębi duszy, a to dar rzadko wśród współczesnych Rosjan spotykany.

Wysocki mnie fascynował, ponieważ czułam, że słowo w jego ustach zyskuje autonomiczny sens, który wyrazić umiał tylko on; jego pieśni słuchano w każdym inteligenckim domu, związana z nim była pewna świeżość odczuwania świata, a przede wszystkim własnej niepowtarzalnej natury człowieczej. Podobny szacunek wobec słowa i dar budzenia sumienia odnalazłam po latach w poezji i dramatach Karola Wojtyły, a później w filozofii Tischnera.

- Spodziewałem się, że człowiekiem w jakimś sensie podobnym do ks. Tischnera byłby raczej ojciec Aleksander Mień...

- O. Mień odegrał wielką rolę w przebudzeniu prawosławnych. Pod koniec lat 80. był niezwykle popularny wśród moskiewskiej inteligencji i otoczony gromadą uczniów - podobnie jak ks. Tischner. Był też wybitnym filozofem i teologiem. Widać tu jednak różnicę między naszymi Kościołami, ale także między rosyjską i polską kulturą religijną: Mień pozostawał, przynajmniej do pewnego czasu, myślicielem samotnym, w pojedynkę próbującym nawiązać dialog z przedrewolucyjną i zagraniczną myślą religijną oraz powiązać ją z duchowym i egzystencjalnym doświadczeniem współczesnego człowieka. Tischner nigdy nie był samotną wyspą, miał “swoje" czasopismo, wydawnictwo, audytorium, tysiące nici wiązało go z Podhalem i krakowskim środowiskiem intelektualnym. Przed o. Mieniem stała konieczność wychowania religijnego całego narodu, formowania i rozpowszechniania myśli religijnej, zaś praca ks. Tischnera polegała na tym, by wpływać na istniejącą wszak w Polsce myśl religijną. Mień pojmował religię jako prawdziwe życie - uczył modlitwy, a Tischner starał się nauczyć rozumienia skomplikowanego życia w kategoriach nie mniej skomplikowanych - a więc nie tylko wierzyć, ale także żyć i rozumieć podług wiary.

Podczas pogrzebu ks. Tischnera w Łopusznej, stojąc nieopodal wiejskiego kościółka, pomyślałam, że w takich małych świątyniach człowiek łatwiej się modli i czuje, jak bliski jest mu Bóg. W 1990 r., gdy nieznany zabójca zamordował ojca Aleksandra siekierą, Rosja też pogrążyła się w żałobie. Ta śmierć wydaje się symbolem tragicznego rozdarcia między brutalną rzeczywistością naszego rosyjskiego świata a pragnieniem świata przenikniętego chrześcijańską miłością. Jakże to inne od śmierci i pogrzebu ks. Tischnera, który stał się misterium po góralsku!

Można by poszukiwać analogii między myślą i życiem Tischnera a życiem któregoś z duchownych prawosławnych czy współczesnych myślicieli, np. o. Siergieja Bułgakowa, lecz w pewnej chwili staniemy przed barierą nie do przekroczenia, a jest nią pojęcie i doświadczanie wolności. Tischner stworzył jej oryginalną definicję - choć zgodną z duchem kultury polskiej i katolicyzmu - a dzisiejsi Rosjanie nie dostrzegają w wolności wymiaru religijnego. Bo w Rosji panuje “dozwoloność". Nasze pojmowanie wolności kształtowały przede wszystkim dziesięciolecia przymusowego ateizmu i strachu, który paraliżował swobodę myśli - mam wrażenie, że dotąd nie wyzwoliliśmy się od owego strachu. Tischner żył ponad sparaliżowanym myśleniem, nie bał się słów głoszonych w czasach “Solidarności", poza tym jego życie miało niezwykły, kierkegaardowski niemal wymiar estetyczny. On sam stawiał wprawdzie akcent przede wszystkim na życie, które zawsze stoi ponad sztuką, ale życie - to “scena jako ziemia". Podobnego wyboru dokonał Wysocki, który wyśpiewywał wolność.

- A jaką wolność wyznaje dziś przeciętny Rosjanin?

- Większość ma z nią prozaiczny kłopot, jesteśmy bowiem biedni i nawet inteligencja bywa zniewolona przez obsesję pieniądza, ale wydaje się, że w tym przypadku najłatwiej zyskać wolność, wyrzekając się pogoni za dobrami materialnymi. Istnieje jednak inna wolność, którą realizuje się - jak przypomina Tischner - przez odpowiedzialność za drugiego człowieka. Cokolwiek byśmy powiedzieli o Rosjanach, wierzę, że tzw. dusza rosyjska zdaje egzamin z owej odpowiedzialności, czego licznych świadectw dostarcza literatura. Trudniej nam natomiast poczuć własne doświadczenie, być sobą. Tu potrzeba - odwołam się do Jana Pawła II - poczucia odpowiedzialności osoby w jej czynie. Mam nadzieję, że dzięki Tischnerowi, który pojmuje osobę podobnie jak Karol Wojtyła, wątłe rosyjskie “ja" może się wzmocnić, a przy tym Tischner uczy nas, że prawdziwe “ja" istnieje dzięki “tobie". W tym przypadku zawdzięcza wiele Levinasowi i filozofii dialogu, ale Levinas, choć ostatnio tłumaczony, pozostaje u nas nieznany.

- Kiedy pierwszy raz usłyszała Pani o ks. Tischnerze?

- Dawno i w zdumiewających mnie dotąd okolicznościach. Siedząc w kuchni u mojej polskiej przyjaciółki z Wadowic (dokąd pojechałam na słynne spotkanie z Papieżem), zauważyłam na stole książki Tischnera. Zaskoczyło mnie to podwójnie, bo nie podejrzewałam przyjaciółki o zainteresowanie filozofią, a po drugie - nie znam żadnej Rosjanki, która czytałaby filozofów wychowując przy tym dzieci, sprzątając i piorąc. Widząc dzieła filozoficzne na kuchennym stole poczułam zaciekawienie, kim jest autor i o czym pisze, skoro zaczytują się w nim gospodynie domowe. Jakiś czas później, szukając dzieł Levinasa, znów trafiłam na Tischnera. Czułam rosnącą fascynację: podczas każdego pobytu w Polsce, szczególnie w Krakowie, słyszałam barwne o nim anegdoty, zachodziłam też do kościoła św. Anny i słuchałam jego kazań. Zachwyciłam się jego pięknym głosem, który przypominał mi głos legendarnego artysty operowego Fiodora Szalapina, zachwyciłam się całą postacią i osobowością.

Kiedyś ośmieliłam się zajść do ,,Tygodnika", by porozmawiać z Jerzym Turowiczem, który poprosił mnie, bym została dłużej, bo miał się pojawić Tischner. Rzeczywiście, pojawił się, pan Turowicz dokonał prezentacji, a ks. Tischner spytał: czym się pani zajmuje? Tłumaczę poezję Karola Wojtyły - odpowiadam. A to współczuję! - on na to. Spodobał mi się ten lekki ton, tym bardziej, że wiedziałam, iż Tischner podziwia Papieża. Ja akurat cenię twórczość Karola Wojtyły. Moim zdaniem Jego poezja zapowiada wręcz poetycki szyfr XXI wieku.

- Kiedy zaczęła Pani tłumaczyć ks. Tischnera?

- Najpierw długo czytałam wszystko, co napisał, a ponieważ lektura dostarczała mi ogromnej satysfakcji, pomyślałam, że warto go przybliżyć innym Rosjanom, przede wszystkim katolikom moskiewskim. Tłumaczenie wielokrotnie przepisywałam, szlifowałam, bo nie opuszczało mnie wrażenie, że to, co wczoraj przełożyłam, nazajutrz rozumiem już głębiej i inaczej. Poważne problemy stwarzały też spore rozbieżności między potraktowaniem różnych pojęć zaczerpniętych np. z Heideggera. Zrozumiałam, że to, co się lekko czyta, niekoniecznie lekko się tłumaczy. Tischner ma niepowtarzalny styl, w którym lekkość pióra łączy się z ciężarem słowa wielobarwnego; to oryginalna mieszanka złożona z barw heglowskich, czasami husserlowskich czy heideggerowskich, levinasowskich oraz kierkegaardowskich, nie mówiąc już o klasykach czy ojcach Kościoła. Polacy być może nie doceniają owej lekkości, lecz doceni ją każdy, kogo ukształtowała odmienna tradycja filozoficzna i inna szkoła przekładu - w Rosji filozofię uprawia się ciężkim piórem, nasz Hegel, Kant, Husserl czy Heidegger okazuje się nierzadko cięższy niż oryginał. Turgieniew powiadał jednak, że w rosyjskim można wyrazić wszystko, czemu więc nie spróbować oddać Tischnerowskiej lekkości stylu i szacunku wobec słowa?

Myśl Tischnera i rosyjska tradycja filozoficzno-kulturalna wyrastają ze wspólnego pnia judeochrześcijańskiego i klasycznego. Filozofia Tischnera może być dla nas zrozumiała, można ją wręcz potraktować jako oryginalny wkład w naszą tradycję, np. wówczas, gdy Tischner czyta Dostojewskiego - myślę o jego wnikliwej interpretacji człowieka z podziemia.

- No właśnie: pisma ks. Tischnera opatrzyła Pani esejem o jego poszukiwaniach filozoficznych. Sugeruje Pani, że Tischner może wiele ofiarować Rosji, choćby uświadamiając jej skalę chorób, jakie są konsekwencją doświadczenia totalitaryzmu, i przerażającą pustkę, jaką niesie ze sobą ateizm.

- Wciąż się z tym borykamy, choć może nie z ateizmem jako takim, raczej z konsekwencjami bezpardonowej walki z religią, którą wyrugowano, by jej miejsce mogła zająć ideologia komunistyczna. Ideologia wżarła się tak głęboko w naszą tkankę, że gdy nawet odzyskaliśmy wolność religijną, wiarę i religię nadal postrzegamy ideologicznie. Niestety, dzisiejsze prawosławie ma oblicze ideologiczne, dlatego w jego łonie toczą się spory, które nie mają nic wspólnego z wiarą, zaś wychowanie religijne wpajane młodym to zazwyczaj kształtowanie pewnych postaw ideologicznych. Tymczasem Tischner przypomina nam, że Bóg jest ważniejszy od religii; jeśli między tobą a mną nie ma Boga, wtedy budzą się demony. Bóg w żadnej mierze nie jest sprawcą zła, jego sprawcą zawsze są owe demony.

To niesłychanie ważne przesłanie, dzięki któremu łatwiej nam dojrzeć korzenie zła i próbować mu się przeciwstawić. Co za paradoks, że to Tischner przypomina, iż Kołyma to obszar zła teraźniejszego. Niektórym Rosjanom zdaje się, że to zamknięty rozdział historii, który już nie dotyczy nas w wymiarze jednostkowym. To nas nadal zbyt mocno rani, bo niemal każda rodzina doświadczyła gułagu na własnej skórze. W rosyjskim życiu wciąż króluje chaos polityczny, Rosja oficjalna istnieje obok Rosji nieoficjalnej, a to są dwie odmienne rzeczywistości, dwa style myślenia. Rosja oficjalna jak ognia unika tematu Kołymy, za którą ponosi przecież odpowiedzialność. Jeśli poważnie przestudiujemy Tischnera i Levinasa, będziemy musieli zmierzyć się z tajemnicą Kołymy, uznać ją za nasze doświadczenie...

Wielkość Tischnera dostrzegam też w tym, że należy do nielicznych filozofów, których myśl organicznie związana jest z konkretem, zwykłym życiem. Może dlatego jego dzieła mogą czytać kobiety, które gotują i piorą? Dla Rosjan Tischnerowska konkretność filozoficzna jest postawą zdumiewającą, ponieważ życie w komunizmie zmuszało nas, by odrywać się od ziemi, szybować ponad marną i godną pogardy rzeczywistością - tak wysoko, by świat stracić z oczu, bo świat dawał jedynie poczucie hańby i wstydu. Tymczasem intelekt i abstrakcje więdną, jeśli zbyt długo żyją w oderwaniu od ziemskiej egzystencji.

I co może dla mnie najważniejsze: Tischner miał szczególny szacunek do każdego człowieka, o czym świadczą jego portrety filozofów. Tylko w ten sposób można poczuć drugiego: przez przejmujący, pozbawiony patosu stosunek do niego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005