Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Entuzjastą Barcelony – pisze autor – zostałem w 1966 roku. Nie znałem wtedy języka hiszpańskiego, nie mówiąc o katalońskim, ale fanatycznie wielbiłem George’a Orwella i chciałem zobaczyć miasto, któremu złożył hołd”. Robert Hughes (1938–2012), Australijczyk, krytyk sztuki i pisarz, mieszkał już wtedy w Londynie, później przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie pisał dla tygodnika „Time”. Jego sądy były ostre, a wypowiadał się nie tylko w prasie; w 1980 r. przygotował dla telewizji BBC serial dokumentalny o rozwoju sztuki nowoczesnej.
Książkę o Barcelonie wydał w 1992 r. Była owocem ponad 20 lat zwiedzania, lektur, przyjaźni z mieszkańcami miasta. Miała najpierw traktować jedynie o architekturze Barcelony przełomu XIX i XX w. – zjawisku, które kojarzy się nam z Gaudim, ale jest znacznie bogatsze. „Taka książka byłaby jednak jak badanie korony drzewa bez przyjrzenia się jego pniowi i korzeniom” – tłumaczy Hughes. Zdecydował się więc naszkicować całe drzewo, cofając się aż do czasów rzymskich. Zasadnicza opowieść rozpoczyna się w IX wieku, kiedy Wilfred Włochaty (Guifré el Pelós) zjednoczył ziemie katalońskie i uczynił Barcelonę siedzibą swojego dworu. Potem poznajemy epokę średniowiecznego rozkwitu, wieki kryzysu, a najdłużej zatrzymujemy się w wieku XIX, gdy przyszło katalońskie odrodzenie – renaixença. Data końcowa to rok 1926, w którym umiera Antoni Gaudi, ale rozdział wstępny przynosi sporo informacji o Katalonii w czasach dyktatury generała Franco i po upadku frankizmu. Blisko już wydarzeń, które dziś obserwujemy, gdy dążenia niepodległościowe Katalończyków przybierają na sile.
Ten świetny i barwny portret miasta stanowi równocześnie wprowadzenie do dziejów całej kultury katalońskiej na tle przemian politycznych i społecznych. Hughes pokazuje, jak w wieku XIX budowano katalońską mitologię narodową, jak wzmacniano pozycję języka (który za dyktatury Franco rugowany był z przestrzeni publicznej i przedstawiany jako dialekt hiszpańskiego), jak odradzała się katalońska literatura. Czyni to z pasją, czasami nie bez ironicznego dystansu, chyba jednak bardzo kompetentnie, skoro zasłużył sobie na jedno z najwyższych katalońskich odznaczeń – Creu de Sant Jordi, Krzyż Świętego Jerzego. Niedawno wyszła u nas monografia Gaudiego autorstwa Holendra, Gijsa van Hensbergena. Teraz dzięki Australijczykowi poznajemy bliżej Barcelonę i kulturę katalońską – świat bywa zaskakujący! ©℗
Robert Hughes, „Barcelona”, przeł. Władysław Jeżewski, Wydawnictwo Magnum, Warszawa 2015, ss. 458.