Ładowanie...
Podlasie: Nie dla ludzi granica
Podlasie: Nie dla ludzi granica
Od apogeum kryzysu na białoruskim pograniczu minął rok, ale publicznie jeszcze się z niego nie rozliczyliśmy. Państwo wysyła sprzeczne sygnały: rząd chwali skuteczność zapory i okrutnych praktyk Straży Granicznej; sądy uznają te ostatnie za nielegalne oraz uniewinniają skazanych dziennikarzy i aktywistów.
Pewny – i oby już niezmienny – jest ten najtragiczniejszy bilans: kilkanaście osób, które zmarło z wyczerpania, już na terytorium Polski. Były ofiarami misternego mechanizmu, stworzonego przez reżim Alaksandra Łukaszenki, zapewne ze wsparciem Kremla, który miał destabilizować nasz kraj. Ale nie da się z czystym sumieniem mówić o bezpieczeństwie państwa czy obronie jego interesów bez pytania władz o to, czy w 2021 r. uczyniły wszystko, aby na pograniczu uniknąć ofiar.
W roku 2022 polsko-białoruską granicę wciąż przekraczali ludzie, często wymagający pomocy (nawet jeśli kolejnym krokiem miałaby być prawomocna deportacja). Pod koniec września Polska skończyła budowę płotu ze stalowych przęseł, które wieńczy drut żyletkowy. Rozciąga się on na długości 186 km. W grudniu działały też trzy z jedenastu planowanych odcinków tzw. bariery elektronicznej: na 55 km granicy monitoruje ją teraz ponad 800 kamer, nadzorowanych z Białegostoku przez funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Bariera spełnia funkcję, do której ją przeznaczono: liczba nielegalnych przekroczeń granicy spadła tak bardzo, że w roku krytycznym z punktu widzenia relacji ze wschodnimi sąsiadami uniemożliwiło to Białorusi wpływanie na sytuację w Polsce. Równocześnie w październiku Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał tzw. pushbacki (zawrócenia do linii granicy państwowej, podczas szczytu kryzysu w 2021 r. stosowane nagminnie przez Straż Graniczną) za niezgodne z prawem. Sądy uniewinniały również polskich obywateli karanych za przebywanie w strefie zakazanej wzdłuż granicy.
Szkoda, że brakuje w Polsce przestrzeni i zwyczaju, aby móc, nawet post factum, zebrać to wszystko razem i wyciągnąć wnioski – choćby po to, by wiedzieć, jak reagować, gdyby podobny kryzys miał się powtórzyć. ©℗
Czytaj reportaż Ludzie na granicy
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]