Podanie ręki

Różewicz zdaje się mówić: "Jeżeli musiałbym wybierać między tekstem a szczęśliwym życiem, choćby bez poezji, wybrałbym życie".

11.08.2008

Czyta się kilka minut

Przed zapowiadanym na jesień tomem "Kup kota w worku" Tadeusz Różewicz niespodziewanie publikuje "Dwie strony medalu" - również książkę nową, choć składającą się z wierszy i opowiadań powstałych i drukowanych na przestrzeni ostatniego półwiecza.

Po raz kolejny poeta uzmysławia nam, że sztuka żyje w bezczasie, nie ma starych i nowych tekstów, ten sam utwór w świetle innych zmienia się, a raczej mnoży; będąc sobą, staje się czymś więcej. Wreszcie, że nie ma wierszy na temat, bo każdy wiersz chce mówić o wszystkim. Decydując się na zbiór "tematyczny", rozprawia się z myśleniem o tekście jako pojemniku na treść. Kieszonkowa "antologia wierszy o sporcie, wydana z okazji zbliżających się igrzysk" - jak poinformował mnie pracownik PIW-u - okazuje się przewrotnym manifestem artystycznym oraz traktatem antropologicznym; opowieścią o ciele i cielesności, odzyskiwaniu duszy, a także studium relacji między tekstem a rzeczywistością, ciałem słowa a materią, ciałem słowa a ciałem świata.

Pierwszy wiersz tomu to "Ciało", pochodzące z poematu "Zasłony". Jego bohater sam się wybawia; wynosząc swoje ciało "z głodu ognia i wojny", działa instynktownie i dopiero gdy uświadamia sobie, że wciąż żyje, napełnia go niepokój związany z konsekwencjami tego świeckiego zmartwychwstania, przeczuwając, że odbudowę człowieka trzeba rozpocząć od ciała, od przywrócenia mu godności. Drugi wiersz też nosi tytuł "Ciało", lecz jego bohater, porównany do płodu, ślepego zwierzęcia siłą wyciąganego na świat i zmuszanego do życia wśród "syren fabrycznych", nie ma już poczucia etycznego obowiązku, najchętniej na zawsze "zaryłby się w sen" o raju sprzed katastrofy. Utwór opatrzony jest datą 1955, włączenie go do zbioru można potraktować jako gorzki komentarz do komunistycznego projektu rekonstrukcji humanizmu na skróty.

W trzecim wierszu ciało to wciąż jeszcze zwierzę (choć już "domowe"), w tekście czwartym, satyrze na wygodnictwo i konsumpcję, pojawia się perspektywa zbiorowa (zdradzająca moralizatorskie intencje), mowa tu o "naszych ciałach", które "mają dusze nieśmiertelne / ale / kiedy zajdzie potrzeba / żyją długo i szczęśliwie / bez duszy". Od tego momentu, a więc od utworu "Udało się" (roczny Janek staje na nogach i "znów się udaje sztuczka / naszej starej ludzkości"), zaczynają się jasne epifanie ciała, komponujące się w historię o dzieciństwie i dorosłości, o dorastaniu i umieraniu.

Krótkie prozy "Zabawki" są hołdem złożonym materii. Finalny "Spacer za miasto" to z jednej strony powrót do raju (ojciec beztrosko spaceruje z synami po okolicznych polach), o którym śniło ludzkie zwierzę z wiersza "Ciało", gloryfikacja prostoty i zwykłości. Z drugiej - rozmowa ojca z dziećmi co i rusz zbacza na tematy wojenne, chłopcy pytają o partyzantkę, rodzaj broni, której używał ojciec. Opowiadanie nie przynosi więc łatwego pocieszenia.

W ścisłym związku z wątkiem biograficznym czy egzystencjalnym - jakby świadomość słowa rosła wraz ze świadomością własnego ciała - toczy się dyskretny dyskurs z zakresu filozofii języka, dyskurs - rzekłbym - praktyczny, będący zarazem działaniem, autoilustracją, bo poszczególne jego tezy natychmiast realizowane są w tekście (w "Gawędzie o spóźnionej miłości" czytamy: "piękne jest zielone / ciemniejące w gęstych igłach / słowo cis"). Różewiczowi od początków jego pisarstwa towarzyszy idealistyczny postulat ustanowienia albo przywrócenia właściwych relacji między językiem a rzeczywistością. Na tym polega zadanie stworzenia poezji po Oświęcimiu. Efektem tych dążeń byłby wiersz idealnie przylegający do tego, o czym mówi, zbudowany ze słów, które znaczą dokładnie tyle, ile znaczą, ogołocony ze sztucznego piękna metafor i obrazów, zbyt dojrzały, by ulec pokusom lingwizmu.

W poecie zmagają się jednak dwa żywioły: pragnienie wiersza-przedmiotu, dotykalnego i jednoznacznego, z przeświadczeniem o absolutnej autonomii życia i sztuki, czasu biograficznego i "czasu lirycznego", prawdy życia i prawdy tekstu, z poczuciem, że choć słowa porządkują nam świat i czynią nas lepszymi (lub gorszymi), mają się nijak do rzeczy. Czy można pisać poezję, hodując w sobie taką ambiwalencję? To ona sprawia, że nie zawsze potrafimy stwierdzić, czy publicystyczne, rymowane, swawolne, dowcipkarskie tudzież przysłowiowe fragmenty nowych wierszy autora "Niepokoju" są zagęszczeniem czy rozproszeniem sensu, wyrazem wiary, że tylko tak - poprzez prostotę graniczącą z ludycznością - wiersz twardo trzyma się życia, czy raczej (autoironicznym) świadectwem zwątpienia we własny projekt wiersza-rzeczy, w zdolność słów do objaśniania świata.

"Dwie strony medalu" pozwalają czytelnikowi znaleźć odpowiedź na te pytania. Różewicz dokonuje tu przekroczenia zarysowanego dylematu, mówiąc spomiędzy wersów: "Jeżeli musiałbym wybierać między zabsolutyzowanym tekstem a szczęśliwym życiem, choćby bez poezji, wybrałbym życie". Tylko czy taki wybór jest możliwy? I czy jest on konieczny w sytuacji, gdy wiersz, jak medal czy monetę, wprawiamy w ruch? Podczas każdorazowej lektury awers i rewers stają się jednym, a dialektyczna płaskość zamienia się na chwilę w oksymoroniczną kulistą pełnię.

Wypada na koniec powiedzieć o rzeczy być może najważniejszej - konstrukcji tomu. Otwiera go dowcipne wprowadzenie syna poety, Jana, pt. "Sportowe życie Tadeusza R.", z którego dowiadujemy się, że ojciec "ciągle zachęcał do uprawiania jakichś sportów, sam trzymając się w bezpiecznej od nich odległości" oraz że "została w nim miłość do sportu, skrywana skrzętnie - jak każda młodzieńcza miłość". W książce zamieszczono też fotografie, przedstawiające poetę wraz z żoną i synami, a także w otoczeniu gimnazjalnych kolegów. Na większości autor występuje w roli "sportowca": strzela z łuku, wisi na drzewie, siedząc na ławeczce kontempluje górski pejzaż. Zdjęcia te nie są edytorskim kwiatkiem do kożucha, ale pełnoprawnym tekstem, uzupełniającym wymowę tomu, wzmacniającym jego przesłanie. I kwestia szalenie istotna - autorką wyboru wierszy jest Małgorzata Różewicz, synowa poety. Te wszystkie cechy pozwalają uznać "Drugą stronę medalu" za kolejną (po zbiorach: "Echa leśne" i "Matka odchodzi") ostentacyjną i radykalną realizację poetyki kolażu. Być może radykalniejszą jeszcze, bo tym razem poeta oddał się w cudze, rodzinne co prawda, ale cudze ręce.

Rodzi się pytanie, czy jest to historia Różewicza czy historia o Różewiczu? To zależy, czy chcemy tę książkę czytać z perspektywy badacza literatury, czy zwykłego, spragnionego szczerości i bliskości człowieka. "mam dużo wierszy w szufladzie / mam różne wiersze na składzie // (...) mam wiersze zaczerpnięte dłonią / z lustra stojącej wody / z odpływającymi obłokami / i twarzą narcyza którą / wygładza i marszczy wiatr // (...) mam wiersze proste jak / podanie ręki i niezwykłe / jak krzesło z eseju / Aldousa Huxleya" - czytamy w jednym z najnowszych wierszy pt. "wyprzedaż w firmie TADZIO". Odnoszę wrażenie, że poprzez "Dwie strony medalu" poeta chce nam przede wszystkim podać rękę. Lecz w trosce o swój niejednoznaczny wizerunek, niezależność, prywatną niepodległość woli to zrobić za pośrednictwem rodziny.

Tadeusz Różewicz, "Dwie strony medalu", wybór i opracowanie: Małgorzata Różewicz, PIW, Warszawa 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2008