Pisać? Nie pisać?

Pytają mnie znajomi: „Po co o takich sprawach jak ta księdza Krzysztofa pisać w katolickim tygodniku?”.

28.07.2014

Czyta się kilka minut

 /
/

Mówią: „przez takie artykuły daje się wrogom Kościoła argumenty”. Ostrzegają: „Opisywanie historii takich jak księdza z Kaszub podkopuje wiarę wierzących i zaufanie do Kościoła”. Stawiają zarzut: „niech się tylko coś złego w Kościele zdarzy, »Tygodnik« pierwszy to wyciągnie i opisze”. Te obawy są zrozumiałe, bo co innego znaleźć podobne historie w internecie lub na łamach pisma „Fakty i Mity”. Wtedy można mieć nadzieję, że to tylko pomówienia, antyklerykalizm, manipulowanie informacjami… Ale w piśmie katolickim?...

Wiara w Boga nie może się opierać na wierze w księdza-nadczłowieka. Nawet wiara w święty Kościół powszechny. Od kiedy mamy internet, smutne wydarzenia związane z ludźmi Kościoła szybko i z łatwością stają się własnością publiczną. Zresztą, od czasów Jana Pawła II „Święty Kościół grzesznych ludzi” bije się w piersi i uznaje przewinienia swojego „personelu”; nie jest tajemnicą, że przepisy o postępowaniu z księżmi obciążonymi pedofilią są obecnie niezwykle surowe i jednoznaczne.

No i są sytuacje, w których etyka dziennikarska zabrania milczeć. Choćby wtedy, kiedy postępowanie władz kościelnych – jak w opisanym w tym numerze „Tygodnika” przypadku ks. Krzysztofa – jest trudne do zrozumienia, a czasem gorszące. Dlaczego oskarżany o pedofilię, wyrokiem sądu uznany za winnego ksiądz nadal pracuje duszpastersko? Proboszcz parafii, w której się zatrzymał, wyjaśnia, że „parafia nie otrzymuje żadnego pisma z kurii w sprawie ewentualnych ograniczeń posługi wobec kapłana”. I dalej: „Daję mu mieszkanie i patrzę na sprawę z czysto ludzkiego punktu widzenia. Przecież człowiek to nie pies, żeby gdzieś go zostawić. Ksiądz Krzysztof formalnie nie ma żadnych funkcji, a był przydzielany do prac, które mu zlecałem. Nigdy nie pozostawał sam z dziećmi. Nie prowadził też żadnych lekcji religii. Cały czas jest pod pełną kuratelą”.

O tym wszystkim piszemy. Media ze swej natury patrzą – jak się to mówi – władzy na ręce. Takie są zasady i biada tym środkom przekazu, które robią wszystko, by się władzy (jakiejkolwiek) nie narazić. Tracą wiarygodność.

Byłoby źle, wręcz nieuczciwie, gdybyśmy zajmowali się tylko ciemnymi stronami Kościoła. Ale tak nie jest. Umiemy dostrzegać jego piękno i nim się cieszyć. Wytrwale się staramy je ukazywać. To także irytuje, zresztą nie tylko tych, którzy nie lubią Kościoła, ale i tych, którzy w Kościele odchodzą od starych schematów, czyniąc coś dobrego.

Wraca tu odwieczny problem krytyki Kościoła, oczywiście rozumianego jako instytucja. Jan Paweł II mówił na ten temat do polskich biskupów w 1991 r. i powtórzył w 1997 r.: „O ile sytuacja dawniejsza zyskiwała Kościołowi ogólne uznanie – nawet ze strony osób i środowisk »laickich« – to w sytuacji obecnej na takie uznanie w wielu wypadkach nie można liczyć. Trzeba raczej liczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobywać się na discernimento: akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne. A co do reszty, jest rzeczą jasną, że Chrystus będzie zawsze znakiem sprzeciwu”.

Warto jeszcze na koniec przypomnieć zasadę obowiązującą przy pisaniu o zbrodniach i okrucieństwach w największym francuskim dzienniku „Ouest France” – pisać tak, aby nie dopuszczać do promieniowania zła. Brzmi ona w skrócie: „dire sans nuire, montrer sans choquer, témoigner sans agresser, dénoncer sans condamner” („mówić, nie szkodząc; pokazywać, nie szokując; dawać świadectwo bez agresji; ujawniać, nie potępiając”).

Ale nie pisać się nie da.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2014