Pejzaż po bitwie

Przed kilkoma dniami Kazimierz Michał Ujazdowski mianował nowego dyrektora warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

13.06.2007

Czyta się kilka minut

Jest nim Joanna Mytkowska, historyczka sztuki i kuratorka, związana z warszawską Fundacją Galerii Foksal, a od ubiegłego roku kurator wystaw oraz kolekcji i członek komisji zakupów w Centre Pompidou w Paryżu. To wybór odważny i ciekawy. Pojawiła się szansa na rozwiązanie trwającego od kilku miesięcy konfliktu.

16 marca 2005 r. podpisano w Warszawie list intencyjny w sprawie budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Nowa placówka miała być współfinansowana przez władze stolicy i Ministerstwo Kultury. O powołanie Muzeum starano się od wielu lat - i nagle, w ciągu kilku miesięcy udało się dlań stworzyć podstawy instytucjonalne. Wybrano także lokalizację: przy ul. Marszałkowskiej, tuż obok Pałacu Kultury i Nauki. Przy okazji doszło do dość zaskakującego sojuszu. Jego współtwórcami byli Waldemar Dąbrowski, minister kultury w rządzie Marka Belki (a wcześniej Leszka Millera), i Lech Kaczyński, prezydent Warszawy... Co istotne, politycy zachowali dużą powściągliwość, a Muzeum nie stało się synekurą dla działaczy partyjnych ani narzędziem do rozgrywek ideologicznych.

Powołano radę programową, której przewodniczącą została Anda Rottenberg, przez całe lata orędowniczka idei Muzeum. Również wybór dyrektora, chociaż nie został poprzedzony konkursem, oceniono dość dobrze: został nim Tadeusz Zielniewicz, historyk sztuki, były naczelny konserwator zabytków, uznawany za osobę skuteczną i sprawną. Miała powstać instytucja wyjątkowa, dysponująca obszernym nowym gmachem (co w Polsce jest ewenementem) i kierowana przez najlepszych specjalistów. Mimo wątpliwości, dotyczących zarówno lokalizacji, jak i programu, dość szybko udało się zbudować consensus wokół Muzeum, a także zręby tego, co można nazwać autorytetem instytucjonalnym.

Powołanie nowego ministra kultury i nowego włodarza stolicy niczego nie zmieniło. Udało się rozpisać międzynarodowy konkurs na gmach Muzeum (po raz drugi zresztą, pierwszy unieważniono w 2005 r.), a do jury weszły tak znane postacie jak Daniel Libeskind, Bohdan Paczowski czy Nicholas Serota - dyrektor Tate Gallery. Zdawać się mogło, że jesteśmy skazani na sukces. Wystarczył miesiąc, by układanka się rozsypała. Może zbyt wysoko ustawiono poziom oczekiwań?

W rozstrzygniętym 18 lutego konkursie (pisał o nim w "TP" Bogusław Deptuła) wygrał projekt Christiana Kereza. Pierwsze reakcje były, delikatnie mówiąc, chłodne. Mnożono niezbyt pochlebne porównania; "barak" czy "supermarket" to najdelikatniejsze z nich. Ostry sprzeciw wobec dzieła Kereza zgłosił Tadeusz Zielniewicz, nota bene członek jury, wsparty przez radę programową. Dorota Monkiewicz, członkini rady, mówiła: "Budynek jest arogancki, odpychający widzów, nie odpowiada na nasze hasło »Muzeum Sztuki przyciąga widzów«". Do nielicznych obrońców należała część środowiska architektów, podkreślając wysoką jakość projektu i jego doskonałe wpisanie w przestrzeń wokół Pałacu Kultury.

Zastrzeżenia wobec dzieła Kereza wysunęły takie osoby jak Maria Poprzęcka, Anda Rottenberg czy Andrzej Rottermund. Ich opinii nie wolno zlekceważyć. A jednak tak się stało. Atmosfera zaczęła się zmieniać. Być może zwyciężyło przekonanie, że najważniejsze jest powstanie muzeum i ta szansa może się już nie powtórzyć. Ale też Kerez, z uporem powtarzający "rozmawiajmy", a nie rada muzeum i jego dyrektor, okazał się bardziej przekonujący. Decyzją prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i ministra kultury Kazimierza M. Ujazdowskiego szwajcarski architekt będzie dalej pracował nad projektem. Przyjęto natomiast dymisję dyrektora Zielniewicza, a rada programowa ogłosiła zakończenie swojej pracy. Odeszła też część pracowników Muzeum.

Można odnieść wrażenie, że w tych sporach zagubił się cel powstania muzeum. Zapomniano, dlaczego chciano je budować. Owszem, budynek Kereza nie będzie nową ikoną Warszawy ani przeciwwagą dla Pałacu Kultury. Czy jednak chodziło tylko o stworzenie "warszawskiego Bilbao"? Czy magnesem ma być jedynie niezwykła architektura? Czy w ten sposób nie przyznajemy, że sztuka współczesna nie przyciągnie odbiorców? Wiem, nie jest to pogląd członków rady programowej - jednak taki był przekaz medialny.

Spór wokół projektu Kereza spowodował też, że to politycy musieli rozwiązywać problemy, które miały być wyłączną domeną fachowców. Teraz czas na kolejne decyzje: powołanie nowej rady programowej i rady muzeum. To ich skład będzie decydował o randze placówki. Trzeba mieć nadzieję, że znów będą to wybory merytoryczne. Jeżeli jednak wybory polityków będą teraz negowane, trzeba pamiętać, kto wymusił ich nagłą aktywność.

Ta placówka nie będzie miała - przynajmniej z początku - ani dobrych zbiorów, ani zbyt dużych środków na działalność. Pozostają: ciekawe pomysły i... wiarygodność. Dobre Muzeum Sztuki Nowoczesnej może powstać tylko dzięki włączeniu w jego powstanie tych, którzy w sporze o projekt Kereza znaleźli się po różnych stronach. Odbudować zgodę nie będzie jednak łatwo, o czym może świadczyć rozmowa z Dorotą Monkiewicz zamieszczona w internetowym wydaniu "Obiegu"; pada w niej nawet słowo "zdrada". Nie wyobrażam sobie Muzeum bez Andy Rottenberg, ale też chciałbym w nim widzieć Adama Szymczyka powtarzającego: dajmy szansę Kerezowi. No i pozostaje przekonać wszystkich, raz jeszcze, że Muzeum jest w ogóle potrzebne. Joanna Mytkowska będzie miała dużo pracy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2007