Państwu już dziękujemy

Pięciu pracowników Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie założyło związek, ale troje już zwolniono. Na uczelni trwa od niemal roku czystka, z polityką w tle.

14.02.2022

Czyta się kilka minut

Protest OZZ Inicjatywa Pracownicza przed Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie przeciwko antyzwiązkowym represjom władz uczelni. Kraków, 4 listopada 2021 r. / ADRIANNA BOCHENEK / AGENCJA WYBORCZA.PL
Protest OZZ Inicjatywa Pracownicza przed Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie przeciwko antyzwiązkowym represjom władz uczelni. Kraków, 4 listopada 2021 r. / ADRIANNA BOCHENEK / AGENCJA WYBORCZA.PL

Gdyby ktoś z Państwa słyszał o pracy dla humanistki, lat pięćdziesiąt pięć, najlepiej na stanowisku dydaktyczno-naukowym, to chętnie przyjmę, bo bez pracy ciężko żyć, nawet w tak cywilizowanym kraju” – napisała tuż po Nowym Roku do senatorów Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie Nina Pluta-Podleszańska. Profesorka iberystyki, na UP przepracowała 16 lat. W czerwcu stanęła na czele nowo utworzonego związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Niespełna pół roku później rektor uczelni, prof. Piotr Borek, zwolnił ją dyscyplinarnie; mimo negatywnej opinii związku, co jest niezgodne z prawem. „Powodem rozwiązania stosunku pracy jest ciężkie naruszenie przez pracownika podstawowych obowiązków” – czytamy w wypowiedzeniu umowy. ­Profesorka bez zgody władz uczelni przeniosła 60-minutowe zajęcia ze studentami na inny termin, a sama w tym czasie protestowała przed gmachem uczelni.

Dziesiątki zwolnionych

Krakowski Uniwersytet Pedagogiczny to najstarsza uczelnia o takim profilu w kraju. Od miesięcy nie schodzi z ust osób związanych ze szkolnictwem wyższym; powodem nie jest jednak poziom nauczania (w rankingu magazynu „Perspektywy” plasuje się w siódmej dziesiątce), lecz rewolucja, jaką przeprowadzają tam nowe władze, wybrane w czerwcu 2020 r. Konkretnie: prof. Piotr Borek, wcześniej dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych, którego w czerwcu 2020 r. wybrano rektorem UP, oraz kanclerz dr Krzysztof Wąsowicz, w którego CV znajdziemy wiceprezesurę MPK w Krakowie oraz kierowanie łódzkim MPK, skąd został usunięty w wyniku zarzutów korupcyjnych (sąd uniewinnił Wąsowicza). Kanclerzem został rok temu. Wcześniej pełnił na UP funkcję dyrektora ds. finansowych.

Krzysztof Wąsowicz opracował dla uczelni program naprawczy. To nim władze usprawiedliwiają konieczność dużych zwolnień. Tyle że dokumentów tych nie zatwierdziło ani Ministerstwo Edukacji i Nauki (co z punktu widzenia ustawy o szkolnictwie wyższym jest obowiązkiem), ani Senat Uczelni, ani nawet prorektorzy. Prof. Anna Stolińska, która wówczas pełniła jeszcze funkcję prorektor ds. studenckich, mówi: – Program ten obnażył dużą niewiedzę kanclerza o tym, jak funkcjonują uczelnie. Odesłałam go z mnóstwem uwag. Ten dokument już nigdy do mnie nie wrócił.

Celem reformy było „finansowe zbilansowanie uczelni” i konieczność uregulowania sięgającego 24 mln zł długu, wynikającego z nieopłacania składek ZUS. Jednak rząd pod koniec 2020 r. przyznał na spłacenie najpilniejszych zadłużeń 10 mln złotych. Pięć miesięcy później władze UP mogły już przekazać, że: „Obecnie uczelnia uregulowała wszystkie wymagane zobowiązania, spłaciła długi”. Zwalnia jednak dalej.

W ciągu niespełna roku władze uniwersytetu pożegnały się z przeszło 80 osobami na ok. 1,5 tysiąca zatrudnionych, ale program zakłada redukcję nawet 200 etatów. Wśród usuniętych są: poprzednik prof. Borka na stanowisku rektora – Krzysztof Karolczak, kierownicy Instytutu Nauk Technicznych oraz Instytutu Filozofii i Socjologii, pracownicy administracji, bibliotek, pojedynczy wykładowcy innych wydziałów. Ostrożne szacunki mówią o ok. 30 pracownikach administracji, 15 wykładowcach w wieku nieemerytalnym i 40 w wieku emerytalnym – dokładnych danych uczelnia przedstawić nie chce. Pracownicy wypowiedzenia otrzymywali pocztą, bez konsultacji z kierownictwem instytutów, jak było wcześniej. Klucz? Zwalniani w pismach czytali o osiągnięciu wieku emerytalnego lub o restrukturyzacji uczelni. Tak się jednak składało, że przeważały osoby otwarcie krytykujące zmiany na uczelni lub rozmawiające o tym z mediami. Jednym ze zwolnionych jest np. Janusz A. Majcherek, znany publicysta, bardzo krytyczny wobec rządów PiS.

Byli też tacy, którzy – jak dr Miłosz Puczydłowski, filozof i laureat Nagrody Tischnera – z pracy na UP zrezygnowali na własnych warunkach. – Nie chciałem popaść w sytuację rozdwojenia i z jednej strony, po cichu, krytykować obecną politykę rektora, a z drugiej oficjalnie jej przyklaskiwać. Nie znajduję wytłumaczenia dla stylu dzisiejszych działań władz uniwersytetu i nie chcę zgadzać się na to, by kluczowym kryterium zatrudniania i utrzymania pracy na uczelni była zgoda na politykę rektora – wyjaśnia.

Opinie zbuntowanych pracowników do tego stopnia kłuły w oczy szefostwo, że złożyło ono w maju przeciwko niektórym pracownikom UP doniesienie do prokuratury z art. 212, czyli o zniesławieniu. Po pięciu miesiącach sprawę umorzono.

Uczelnia nie chce Inicjatywy

W czerwcu 2021 r. na UP założono nowy związek zawodowy, Inicjatywę Pracowniczą. Jednak rektor Borek wciąż kwestionuje m.in. uprawnienia osób wskazanych do specjalnej ochrony oraz konsekwentnie nie umieszcza związku w spisie organizacji pracowniczych działających na terenie uczelni. Nie odpowiada też na wysyłane pisma. W efekcie związkowcy weszli w spór z pracodawcą, a w sierpniu złożyli zawiadomienie do prokuratury w sprawie utrudniania im działalności. Jak przekazuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie: – W sprawie zostało wszczęte dochodzenie.

Związek miał pięcioro ujawnionych członków – dziś na uczelni nie pracuje już troje z nich. Po tym, kiedy dyscyplinarnie zwolniono dr Małgorzatę Trojańską (prywatnie żonę wiceprzewodniczącego związku; jej dyscyplinarkę będzie badał sąd pracy), prof. Anna Stolińska podpisała i udostępniła w mediach społecznościowych link do petycji w obronie Trojańskiej. Rektor zwolnił ją w trakcie roku akademickiego. Powód: „utrata zaufania pracodawcy”. Drugą związkowczynię, dr Ewę Żmijewską, wyrzucono z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego. Obie posady chroniła ustawa o związkach zawodowych. Listopadowa manifestacja pod uczelnią, w której uczestniczyła prof. Nina Pluta-Podleszańska, była protestem i sprzeciwem wobec tych zwolnień. Finalnie przewodnicząca związku zawodowego również otrzymała dyscyplinarkę. Jej sprawa znajdzie finał w sądzie. Podobnie jak przeszło dwudziestu innych, byłych już pracowników UP.

Joanna Grzymała-Moszczyńska, związkowczyni z Inicjatywy Pracowniczej Uniwersytetu Jagiellońskiego, komentuje: – Działania, jakie wobec pracowników UP podejmują władze tej uczelni, są skandaliczne, a przede wszystkim niezgodne z ustawą o związkach zawodowych. Nie mieści mi się w głowie, że do takich działań dochodzi właśnie na uniwersytecie. Związkowcy są pracownikami o tyle szczególnymi, że stoją na straży praw pracowniczych. Ich zwolnienia mogą budzić u reszty strach i rozchwiać poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że to właśnie jest celem władz tej szkoły.

Rozmawiałam z niemal trzydziestoma pracownikami Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie – wszyscy, którzy na uczelni jeszcze pracują, chcą pozostać anonimowi. Pytani przeze mnie, kto w istocie pociąga za sznurki w szkole i czemu służyć mają tak duże zwolnienia, wymieniają najpierw nazwisko mgr. Jana Władysława Fróga. Od początku lat 90. szefuje uczelnianemu związkowi zawodowemu Solidarność i słynie wśród pracowników z dwóch aktywności: pisania obszernych listów atakujących innych pracowników uczelni oraz przygotowywania szyderczej gablotki komentującej bieżące wydarzenia. – To pracownik o najdłuższym stażu na UP, jest tu zatrudniony od 1973 r. Mimo wieku emerytalne zwolnienia akurat jego nie dosięgły – słyszę.

O szefie uczelnianej Solidarności głośno w Krakowie było trzy lata temu, kiedy IPN przyznał mu Krzyż Wolności i Solidarności, choć – jak wykazano – był on w czasach PRL-u nie tylko działaczem opozycji, ale też... członkiem ORMO. Wiele osób twierdzi, że łączy go przyjaźń z wicemarszałkiem Sejmu, prof. Ryszardem Terleckim z PiS, i to ona gwarantuje mu pozycję na UP. Próbowaliśmy to potwierdzić u samego Terleckiego, ale nie odbierał od nas telefonów i nie reagował na esemesy. Fróg również nie chciał o tym rozmawiać.

– Solidarność jest najliczniejszym związkiem zawodowym na uniwersytecie. Fróg przekonał nowego rektora, że jego wsparcie oznacza poparcie reszty członków związku, co ma gwarantować szeroką sieć wpływów. Korzystają na tym obie strony: rektor i kanclerz, którzy mogą zadowolić się całkiem sporym wsparciem swoich działań, oraz Fróg, który stał się prawą ręką władzy na uczelni – mówi mi osoba, która wiele lat przepracowała w Instytucie Psychologii, gdzie zatrudniony jest Fróg. I dodaje: – Niejasny jest status Fróga. Nie prowadzi zajęć, nie ma w bazie danych jego publikacji.

Milczenie jest złotem?

Jednym z najbardziej symptomatycznych przykładów wpływu Fróga na decyzje kadrowe jest sprawa byłego prorektora prof. Tomasza Rachwała. W kwietniu 2021 r. razem z prof. Stolińską złożyli rezygnację z pełnionych na uczelni funkcji prorektorów – zrobili to w geście sprzeciwu wobec polityki władz uczelni. Dwa miesiące później Fróg napisał do rektora, by ten odwołał Rachwała z Senatu szkoły: „Ta osoba podejmuje działania destabilizujące uczelnię i uniemożliwiające prawidłowe działanie Senatu. Więcej, ta osoba wręcz agituje i skupia wokół siebie przeciwników obecnej władzy. (...) Z takimi działaniami nie można się zgodzić i należy podjąć natychmiastowe określone prawem działania” – napisał. Decyzję rektor podjął błyskawicznie. Pozostali członkowie Senatu (czyli inni pracownicy uczelni) nie zareagowali. To milczenie jest wymowne – Senat bowiem po reformie Jarosława Gowina jest najważniejszym organem kontrolującym uniwersytety.

– „Moja chata z kraja”, to zdaje się jedyna zasada, jaka przyświeca senatorom i tłumaczy ich konformizm – słyszę. – Senat został u nas sprowadzony wyłącznie do roli maszynki do głosowania. Ale ludziom o poglądach zbliżonych do władzy zmiany właściwie się podobają. Imponuje im, że uczelnia zacieśnia współpracę z rządem, oficjalnie współpracuje z Barbarą Nowak, małopolską kurator oświaty, wojewodą małopolskim czy lokalnymi mediami spod znaku przejętego przez Orlen Polska Press.

Pewna profesorka (w wieku emerytalnym, czeka na wypowiedzenie) twierdzi, że władze uczelni stosują jedną zasadę: bezwzględnego posłuszeństwa. ­Zwolnienia przypominają efekt domina. Posadę traci niewygodny pracownik i pociąga za sobą swoich zaufanych kolegów i koleżanki. Prof. Nina Pluta-Podleszańska: – Pracownicy czują się zastraszeni. Na tyle, że boją się przystanąć na korytarzu i porozmawiać ze sobą. Bo być może ich interlokutor jest już na czarnej liście.

Jeszcze w maju 2021 r. rusycysta prof. Grzegorz Przebinda próbował zorganizować grupę zdolną odwołać Piotra Borka z funkcji rektora UP. Przebinda był wtedy członkiem Rady Uczelni. Wniosek ostatecznie przepadł (zakończył się remisem przy jednym głosie wstrzymującym), a Przebindzie rektor wygasił mandat w Radzie. Rada Uczelni nie zrobiła z tym nic. I od tamtej pory grono milczy. Jak słyszę, ze strachu, że rektor je rozwiąże. W wywiadzie dla „Forum Akademickiego” rektor przyznał zresztą to wprost: gdyby Rada Uczelni razem z prof. Przebindą rzeczywiście go wtedy odwołała, on zawnioskowałby do ministra edukacji o odwołanie całej Rady. I na ich miejsce powołał nowych członków.

O to działanie zapytałam w maju rzecznika Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Prof. Wiesław Banyś, rzecznik KRASP, stwierdził ostro: działanie rektora UP jest bezprawne. – Tak się dzieje być może w dyktaturach, ale nie w środku Europy w XXI wieku – mówił mi. Sprawę Przebindy bada sąd pracy i sąd administracyjny. Ale na jego miejsce w styczniu powołano już nową osobę: Piotra Zakrzewskiego, prof. KUL, pracującego na tym samym wydziale, co minister edukacji Przemysław Czarnek.

Uniwersytet otoczony murem

Kilkukrotnie prosiłam o kontakt działające na Uniwersytecie Pedagogicznym Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz Związek Zawodowy Pracowników UP. Chciałam zapytać o działania władz uczelni wobec innych związkowców. Żadnego odzewu. Głuche na telefony pozostało również Ministerstwo Edukacji i Nauki. Po tym, jak na UP doszło do zwolnień związkowców, ponownie skontaktowałam się też z rzecznikiem KRASP, z którym rozmawiałam w maju. W międzyczasie jednak Jan Władysław Fróg przypomniał w liście do pracowników, że rzecznik KRASP jest doktorem honoris causa tej uczelni. „Szanowny Pan Profesor nie skorzystał z okazji, żeby siedzieć cicho” – napisał przewodniczący Solidarności na UP. I stwierdził: „KRASP to rodzaj pasożyta żerującego na systemie szkół wyższych (...) główny cel tejże Konferencji to jątrzenie, niszczenie rzetelnego dyskursu”.

Prof. Wiesław Banyś z KRASP również stał się nagle ostrożny w opiniach: „Uczelnie są autonomiczne i ich działalność podlega przede wszystkim ocenie przez Senat i Radę Uczelni (...) KRASP, podobnie jak i inne organizacje zewnętrzne, nie ma możliwości prawnych do reagowania w takich sytuacjach”.

Prof. Jacek Chrobaczyński, historyk związany do niedawna z Uniwersytetem Pedagogicznym, z bólem patrzy na upadek etyczny swej byłej uczelni. – Universitas oznacza powszechność, całość, wspólnotę. Tak było zawsze, nawet w najtrudniejszych dla uczelni czasach. Wiele może nas różnić, ale uniwersytet zawsze powinien być miejscem spotkania i dialogu, w którym również o różnicach powinniśmy rozmawiać, a nie budować mur – zwraca uwagę.

Od miesięcy próbowałam umówić się z władzami uczelni. Niestety, publiczna placówka unika kontaktu, odmawiając rozmów lub pisemnych odpowiedzi na pytania dotyczące potencjalnych nieprawidłowości. Przed świętami Bożego Narodzenia wybrałam się na Uniwersytet Pedagogiczny, by porozmawiać z rektorem i kanclerzem osobiście. Rektor przebywał na urlopie, a sekretariat nie mógł samodzielnie ustalić terminu spotkania. Zastałam natomiast kanclerza, który wyprosił mnie ze swojego gabinetu, nie dopuszczając do rozmowy. Nie miał zamiaru się tłumaczyć.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2022