Panowie, gdzie my jesteśmy?

Dwa, trzy lata temu siedzieliśmy w kilku w jadalni w naszym domu przy Rakowieckiej przy śniadaniu. Gadaliśmy o tym, o tamtym, rozmowa rozwijała się, temperatura rosła, chodziło o politykę, i naraz komuś wyrwało się mocno nieparlamentarne słowo.

07.09.2010

Czyta się kilka minut

3 września zmarł w Warszawie wielki polski duszpasterz, jezuita ojciec Mirosław Paciuszkiewicz. Zasłynął jako pierwszy opiekun osób żyjących w związkach niesakramentalnych, jednak ta działalność była zaledwie jednym z rozdziałów jego mądrego i pełnego wigoru duszpasterskiego zaangażowania. Pasją ojca Mirosława był człowiek poszukujący Boga. Jako proboszcz jezuickiej parafii przy ul. Rakowieckiej animował liczne grupy: dorosłych, przygotowujących się do chrztu, anonimowych alkoholików i narkomanów, studiujących Biblię (do prowadzenia tej grupy wciągnął prof. Annę Świderkównę) i wiele innych, z "niesakramentalnymi" na czele. Bogate doświadczenie opisał w książkach, które wciąż nie tracą na aktualności.

Sekretem duszpasterskich sukcesów ojca Mirosława była jego osobowość. Ogromną wiedzę (magisterium z polonistyki i doktorat z teologii) przemienił w mądrość. Człowiek żywej wiary i ewangelicznej prostoty, promieniował życzliwością dla każdego. Ogromnie ceniony i kochany, nigdy siebie nie wysuwał na pierwszy plan. Był jednym z tych, o których się mówi: "gdyby takich księży było więcej...". Sięgającą lat 50. serdeczną znajomość z nim widzę dziś jako wielki dar od Pana Boga.

Ks. Adam Boniecki

Mirek, który w tym sporze nie uczestniczył, podniósł głowę znad talerza i, no powiedzmy, nieomal warknął: "Panowie, gdzie my jesteśmy?". Dzisiaj, kiedy przychodzi mi pisać pożegnanie ojca Mirosława Paciuszkiewicza, to jedno zdanie, porzekadło, wydaje się być kluczem otwierającym te prawie osiemdziesiąt lat jego życia.

Jest wiele faktów, milowych kamieni czy też kolejnych drzwi, które otwierał Mirek, bo tak na niego wołali zarówno jego rówieśnicy, jak i o wiele młodsi. Jeśli z czymś się liczył poważnie, to z rzeczywistością, z tym, "gdzie jesteśmy", gdyż to, gdzie się jest, miejsce bytowania, ma swoją mowę, swój głos, który śmiało można nazwać słowem Bożym. Ojciec Tomasz Kot, dzisiaj prowincjał, wspomina, w jaki sposób ojciec Mirek egzaminował go przed przyjęciem do zakonu. Zastawiałem się nie bez obaw, jak taki egzamin wygląda, zdam czy nie zdam, przyjmą, nie przyjmą? Tymczasem egzaminator posadził mnie na łóżku, wyjął z szuflady scyzoryk i zaczął obierać jabłko. Dzielić na ćwiartki, częstować, a przy tym rozmawiać i ani się spostrzegłem, kiedy było już po egzaminie.

To wyczulenie na powagę chwili i powagę człowieka żyjącego tu i teraz sprawiało, że ojciec Paciuszkiewicz odbierał rzeczywistość, jak się rzekło, jako słowo Boga, wciąż jednak tajemnicze, niemożliwe do odczytania, gdyż tak dalece przekraczające wszelką prawdę i wiedzę, jaką o świecie już zdołaliśmy zdobyć. W ostatniej swojej książce pod znamiennym tytułem "Oswajanie śmierci" ojciec Mirosław Paciuszkiewicz napisał: "Boję się i zapewne inni boją się tego, czego jeszcze nigdy nie doświadczyli, co jest owiane największą tajemnicą. Idziemy ku nieznanemu. A to wymaga odwagi, ryzyka i przede wszystkim ogromnego zaufania".

Mirosław Paciuszkiewicz urodził się w roku 1931 w miejscowości Kłódka k. Grudziądza. Skończył Płockie Seminarium Duchowne w roku 1953 - mając 22 lata. Jako diakon poszedł na studia na Katolicki Uniwersytet Lubelski i za rok otrzymał święcenia prezbiteratu. Następnie kolejno był wychowawcą w internacie Niższego Seminarium Duchownego w Płocku, uczył polskiego, rektorował w kościele św. Jana Chrzciciela w Płocku, tamże był też duszpasterzem akademickim. W 1971 r. wstąpił do jezuitów. W 1973 r. obronił pracę doktorską na ATK z zakresu teologii, został duszpasterzem akademickim na KUL-u i przełożonym miejscowej wspólnoty jezuickiej. Następnie został przeniesiony do Warszawy, gdzie w Collegium Bobolanum wykładał homiletykę i redagował "Przegląd Powszechny". Proboszczował parafii św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Pełnił też funkcję moderatora Przymierza Rodzin Archidiecezji Warszawskiej. Ojciec Mirosław opublikował w sumie osiemnaście książek, m.in. "Tęsknota i głód", "Drogi powrotu", "Andrzej Bobola" i ponad dwieście artykułów. Pisał też wiersze.

Był homiletą i kaznodzieją z powołania, gdyż umiał słuchać i mówił o tym, co usłyszał, co mu powiedział Ten, Który Jest, w tym i ponad tym, co jest. To z tego powodu przed wieloma laty, jako prekursor, miał odwagę się zająć dolą-niedolą żyjących w związkach czy małżeństwach niesakramentalnych. Miał odwagę, gdyż zaczynał w czasach, gdy domy takich ludzi, żyjących na kocią łapę, proboszcz i wikariusze, nawet chodząc po kolędzie, omijali szerokim łukiem, a w razie śmierci odmawiano im katolickiego pochówku. Któż zliczy godziny i dni, i kilometry, kazania, konferencje i rekolekcje, spowiedzi i rozmowy, ale też któż policzy ciosy ze strony tych, którzy chcieliby mieć Kościół nie tu, gdzie żyją, w swoim domu, a jedynie w kościele. Jednocześnie, a raczej dzięki temu, dana mu była w nagrodę za odwagę i trud nie lada radość. Widział Mirek nie jeden, ale wiele poranków zmartwychwstania tych, którzy znowu, choć dalej niesakramentalni, mogli zająć należne im miejsce w Kościele. Z miejsca tego zostali eksmitowani, co prawda zgodnie z prawem, ale dzisiaj, dzięki chrześcijańskiej odwadze ojca Mirosława i jemu podobnych, widzimy to wyraźnie, że niesprawiedliwie.

Od paru lat przeciwko Mirkowi sprzymierzyły się choroby, które systematycznie uniemożliwiały mu dalsze posługiwanie. Jak mógł, tak się nie dawał. Daleki od użalania się nad sobą, jeszcze dalszy od jakiegokolwiek pobożnego cierpiętnictwa, dokąd mógł, żył jakby ponad cierpieniem. W "Oswajaniu śmierci" Mirek napisał: "I oto jestem bogatszy o kolejne doświadczenie. Widziałem na ekranie swoje żyły i drucik drążący naczynia wieńcowe. Widziałem także przewody od rozrusznika serca. Co za plątanina tego wszystkiego!".

Plątanina wszystkiego, chciałoby się powiedzieć, ze wszystkim. Taki jest organizm człowieka, takie jest ludzkie życie, nic dziwnego, że czasami nie było mu i z nim łatwo. Ale znowu, zapewne owo "Panowie, gdzie my jesteśmy?" pozwalało mu nawet na tydzień przed śmiercią, już w szpitalu, dopomnieć się o zegarek. "No widzisz, zapomniałem z domu wziąć zegarek i teraz nie wiem, wieczór to czy poranek". Chciał do ostatka wiedzieć, gdzie jest i dokąd zmierza, stąd tak odważne wyzwanie: "Bardzo pragnę zatęsknić za śmiercią, rozumianą oczywiście nie w kategoriach fizjologicznych, jako ostatnie drgnienie człowieka, ale jako decydujące spotkanie z Chrystusem. (...) Bardzo pragnę pójść dalej i na serio zacząć tęsknić za Chrystusem i za Ojcem, i Duchem Świętym".

Stąd, ze świadomości splątania, wypływała troska ojca Mirosława Paciuszkiewicza o innych. Znowu powraca pytanie, ale zadane inaczej, wyrażające troskę o tych, którzy "znikąd nie mają pomocy": Panowie, ale gdzież oni są? "Wyobrażam sobie od lat - mówi ojciec Mirosław - że dodatkowe szczęście w niebie będzie polegać na kontakcie z bliskimi, których kochaliśmy, którzy nas kochali. Mam jednak trudność, czy w pełni szczęśliwi mogą być ludzie, których ktoś bliski jest w piekle?".

Chciałoby się na zakończenie powiedzieć: "Żegnaj, Mirku", ale boję się, że możesz się obrazić za te słowa, a już na pewno zasmucić. Niech więc będzie tak: "Mirku, jak się masz?", gdyż na to pozdrowienie-pytanie odpowiadać nie trzeba, wiadomo przecież, jak się ma ten, który już wie, gdzie jest Jest.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2010