Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Presja była tak ogromna, że rząd się przeraził.
Nikt sobie nie zadał pytania, „co na to obywatele”, żeby nie powiedzieć – elektorat (uporczywe nazywanie ich „internautami” pachnie próbą naznaczania i wykluczania z „realnego” społeczeństwa). I na tym polu, jak się wydaje, premier ustąpił: z jego wypowiedzi wynikało, że zawiesza ratyfikację ACTA w Polsce, bo zaniedbano konsultacje społeczne. Natychmiast jednak odpowiedzieli mu eksperci i zwrócili uwagę, że deklaracja premiera może najwyżej oznaczać, że rząd opóźni skierowanie dokumentu do ratyfikacji przez parlament. A jak wynika z ich opinii, podpisanie dokumentu było zobowiązaniem naszego państwa do lojalności.
Pusty gest? Spośród zarzutów przeciw ACTA ten o braku właściwych konsultacji społecznych był ważny, ale nie jedyny. Złowrogo brzmią analizy wskazujące na możliwość pozyskiwania danych osobowych przez prywatne podmioty z ominięciem sądu czy na zapisy sprawiające, że dokument można interpretować tak, jak chce rząd, albo i tak, jak pokazuje Richard Stallman (ojciec Ruchu Wolnego Oprogramowania, którego tekst publikujemy na str. 47).
Kiedy będą się odbywać organizowane na chybcika konsultacje, rząd będzie stroną, która na własne życzenie wyzbyła się kredytu zaufania. Jak teraz w trakcie rozmów wierzyć rządowym interpretacjom i zapewnieniom?