Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czwarta fala zacznie się w Polsce w połowie września, z liczbą nowych dziennych zakażeń na poziomie 500-600, a szczyt osiągnie pod koniec listopada, ze wskaźnikiem nawet 30 tys. – wynika z modelu matematycznego rozwoju epidemii opracowanego przez zespół naukowców z Politechniki Wrocławskiej. Kierujący nim prof. Tyll Krüger uważa, że „w zbliżającej się fali wszystkie osoby, które do tej pory nie zakaziły się koronawirusem ani nie zaszczepiły, z dużym prawdopodobieństwem się zakażą. To około 30-40 proc. społeczeństwa”.
Oczywiście zakażenie nie oznacza automatycznie zachorowania, a doświadczenia takich krajów jak Wielka Brytania, która wciąż zmaga się z czwartą falą, wskazują, że szczepienia w dużym stopniu ograniczają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Obecnie przy ok. 31,5 tys. zakażeń dziennie umiera tam ok. 100 osób. Ale nie mamy co porównywać się do Wyspiarzy: przynajmniej jedną dawką zaszczepiliśmy połowę populacji, a Brytyjczycy 70 proc. (przy czym najstarsze grupy wiekowe w niemal 100 proc.). Mimo kampanii rządowej i kilku zachęt ze strony biskupów akcja szczepień zamiera, obecnie w skali kraju do punktów zgłasza się kilka tysięcy osób dziennie. Niezaszczepionych pozostaje milion osób w wieku 70+.
Prof. Krüger jest pesymistą: podkreśla, że wariant Delta jest dwukrotnie bardziej zakaźny od poprzednich, co zniweluje spadek zakażeń wskutek nabytej odporności. Dlatego łączną liczbę zgonów w nadchodzącej fali szacuje nawet na 30-40 tys. Jego model dotyczy jednak sytuacji bez funkcjonujących obostrzeń.
Tymczasem w polskich restauracjach czy pubach zasady sanitarne na ogół kończą się na tabliczce informującej o konieczności noszenia masek. Zdarzają się ekstrema: słowna bądź fizyczna agresja wobec osób upominających innych. Nieco tylko lepiej jest w sklepach czy kościołach, ale nawet wśród noszących maski mało kto czyni to poprawnie, zasłaniając nos.
Wystarczy rzut oka za miedzę, żeby się przekonać, że nasze poczucie bezpieczeństwa jest złudne: Delta się zbliża. Udawanie, że pandemia Polski nie dotyczy, będzie nas drogo kosztować. Ponownie – bo rok temu zachowywaliśmy się identycznie.©℗
Czytaj także: Statystyki zachorowań wciąż rosną. W niedzielę Izrael odnotował ponad 5 tys. nowych przypadków zakażenia koronawirusem.