Pamięci Krzysztofa Kozłowskiego

Antoine Vitkine: „MEIN KAMPF”. BIOGRAFIA KSIĄŻKI; Mark Roseman: WANNSEE. WILLA. JEZIORO. SPOTKANIE –

01.04.2013

Czyta się kilka minut

– w 80. rocznicę przejęcia władzy w Niemczech przez Hitlera ukazały się przekłady dwóch książek. Pierwsza, autorstwa francuskiego pisarza i dziennikarza (rocznik 1977), poświęcona jest „tekstowi założycielskiemu” III Rzeszy. Druga, napisana przez brytyjskiego historyka, przynosi analizę dokumentu, który nie był wprawdzie początkiem Zagłady (bo zaczęła się ona wcześniej), ale usprawnił realizację „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.


Książka Adolfa Hitlera powstała w twierdzy Landsberg, po nieudanym puczu monachijskim. Pisał ją w luksusowych jak na więzienie warunkach, na maszynie marki Remington ofiarowanej przez dyrektora Deutsche Bank. W księgarniach „Mein Kampf” znalazła się w lipcu 1925 r. Wkrótce siedemset stron fatalnej niemieckiej prozy pełnej powtórzeń, w której autor dał upust swoim fobiom, miało się zmienić w „nazistowską biblię”, wydawaną w masowych nakładach i obecną w każdym niemieckim domu.

Na ile tę „biblię” rzeczywiście czytano? Czy politycy, niemieccy i zagraniczni, widzieli zawarte w niej zagrożenie? Czy zauważyli, że jest to „konspiracja w biały dzień”, jak to określił filozof Alexandre Koyré? Vitkine pisze, że stosunkowo późno dostrzeżono w „Mein Kampf” autentyczny plan polityczny. I cytuje Iana Kershawa, współczesnego biografa Hitlera: „Dzisiaj wszyscy przyznają, że za millenarystyczną wizją o niewyraźnych konturach istnieje zbiór powiązanych ze sobą idei, które choć są ohydne i irracjonalne, to w połowie lat 20. krystalizują się w system”.

Ostatnie rozdziały książki traktują o powojennych losach dzieła Hitlera, zwłaszcza o jego karierze w świecie arabskim. Europejskie zakazy publikacji „Mein Kampf” wydają się mało ważne w sytuacji, gdy idee głoszone przez Hitlera znajdują posłuch wśród rzesz fanatyków islamskich, także w Turcji i Indonezji – i wśród nacjonalistów hinduskich. To nie jest, niestety, tylko zabytek historyczny.

***
Przebieg spotkania piętnastu osób z dowództwa SS i kierownictwa NSDAP pod przewodnictwem szefa Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinharda Heydricha, które odbyło się 20 stycznia 1942 r. w Berlinie, w willi nad brzegiem Wannsee, znamy z jedynej zachowanej kopii protokołu. Tekst protokołu poprzedza w książce Rosemana skrupulatna analiza, rozważająca wszystkie za i przeciw. Jakie miejsce w historii Zagłady zajmuje konferencja w Wannsee? Czy jej uczestnicy byli uprawnieni do podejmowania tak zasadniczych decyzji jak „ostateczne rozwiązanie”? Jeśli nie – to w jakim stopniu postanowienia konferencji stanowiły katalizator tego procesu?

Pytania brzmią makabrycznie, bo też i dotyczą materii niewyobrażalnie potwornej – zwłaszcza w zestawieniu z urzędniczą solidnością i skrupulatnością protokołu. Trudno ich jednak uniknąć. Dokument „najbardziej haniebny we współczesnej historii” nie jest czymś, co dałoby się po prostu ominąć.

***
Pisząc o pracach Vitkine’a i Rosemana, myślałem o Krzysztofie Kozłowskim. Kilkanaście miesięcy temu stracił wzrok, niespodziewane kalectwo znosił ze zdumiewającym heroizmem i – tak! – humorem. Któregoś dnia powiedział do mnie: „Wiesz, nigdy w życiu tyle nie czytałem! Nadrabiam zaległości”. Z tymi zaległościami to był żart, ale Krzysztof rzeczywiście się nie poddał: korzystał z audiobooków, a najbliżsi, którzy zapewnili mu wspaniałą opiekę, przygotowywali nie tylko codzienne „prasówki”, ale i regularną lekturę rozmaitych pozycji z historii najnowszej, którą się pasjonował. Kiedy przejrzałem te dwie książki, pomyślałem od razu, że można by je przeczytać Krzysztofowi. Już tego nie zrobię – mogę tylko zadedykować ten tekst jego pamięci (Wielka Litera, Warszawa 2013. Vitkine – ss. 288, przeł. Grzegorz Przewłocki. Roseman – ss. 206, przeł. Szymon Żuchowski).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2013