Ostatnie miejsce

Liturgia przypomniała nam ostatnio kilkakrotnie Jezusową przypowieść o zaproszonych na ucztę. Odczytywaliśmy ją w wersji Łukaszowej: Łk 14, 15-24. Przypowieść tę zna także św. Mateusz i przytacza ją w 22. rozdziale swojej Ewangelii (wiersze 1-10).

06.12.2014

Czyta się kilka minut

Dwie redakcje różnią się między sobą kilkoma szczegółami; mnie w czasie ostatniej lektury szczególnie uderzył jeden z nich.

Otóż w wersji Mateuszowej Gospodarz uczty (Król) zaprasza gości, posyłając do nich sługi – zawsze w liczbie mnogiej, zarówno wtedy, gdy udają się do wpierw zaproszonych, jak i za drugim razem, gdy na ich miejsce mają przyprowadzić innych: „Posłał swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę. (…) Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: »Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę…«. (…) Rzekł swoim sługom: »Idźcie na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie«”.

W wersji św. Łukasza Gospodarz (pewien człowiek) wysyła za każdym razem jednego i tego samego sługę (liczba pojedyncza): „Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie…”. Kiedy sługa wrócił z niczym, „rozgniewany gospodarz nakazał słudze: Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta, i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych”. Wykonawszy tę pracę, „sługa oznajmił: (…) jeszcze jest miejsce. Na to Pan rzekł do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki, i zmuszaj do wejścia, aby dom mój był zapełniony”.

Myślę, że owa różnica (słudzy – sługa) nie jest przypadkowa. I że w owym słudze (Łk) należy po prostu rozpoznać Jezusa. To On jest sługą (Sługą), którego przekaz zostaje zlekceważony przez wpierw zaproszonych; Jego misja się jednak nie kończy: posłany jest, aby na ich miejsce zaprosić innych.

Czyni to właśnie w postawie sługi – a nawet więcej: niewolnika (w tekście mamy greckie słowo: doulos, tłumaczone zwykle i w pierwszym znaczeniu jako „niewolnik”). To nie jest jedynie figura literacka – swego rodzaju poetycka hiperbola. To konkret: krzyż był rodzajem śmierci przeznaczonym dla niewolników. Chrystus rzeczywiście przyjął los i „postać niewolnika” – jak mówi o tym sławny hymn z drugiego rozdziału Listu do Filipian: morphe doulou.

Dlaczego?

Odpowiedź zapewne brzmi tak: przyjął postać niewolnika, bo chciał być kimś najniższym – najmniejszym w ówczesnym społeczeństwie – zredukować się do poziomu „mniej niż zero”. Skoro został posłany do ludzi na wiele sposobów upośledzonych (ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych), nie mógł i nie chciał przemawiać do nich z pozycji tego, który jest od nich większy – może patrzeć na nich „z góry”. Z przewagą. Nigdy. W żadnym przypadku!

Dlatego właśnie Karol de Foucauld twierdził, że na Uczcie w Królestwie Niebieskim nie da się usiąść na ostatnim miejscu. Ono zawsze jest zajęte – przez… Chrystusa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2014