Ładowanie...
Odporność na rozsądek
Odporność na rozsądek
Orędownicy obowiązku szczepień przeciwko groźnym chorobom zakaźnym lubią postrzegać siebie jako stronnictwo rozumu, postępu i wspólnego dobra w walce z ciemnogrodem, który ulega podszeptom szarlatanów i wycofuje dzieci z programu ochronnego ze szkodą dla całej populacji. Tym bardziej nie wypada, by milczeli w sytuacji, gdy media sieją irracjonalną zgoła i podszytą brzydkimi strachami histerię co do rzekomej epidemii; powinni upomnieć się o rzetelność, choć bierze ich pokusa, by usprawiedliwić medialne nadużycia, a to dlatego, że na krótką metę można je wykorzystać w akcji perswazyjnej skierowanej do rodziców, by nie rezygnowali ze szczepień.
Kiedy główne media piszą o „epidemii” odry w Niemczech, warto po pierwsze napomnieć dziennikarzy, by przedstawiali rzecz w kontekście i miarkowali słowa. Nasi sąsiedzi mają prawie co roku do czynienia z okresową falą paruset zachorowań na odrę w różnych miastach. Obecna – w Berlinie – jest co prawda najwyższa od 2001 r., ale w żadnej mierze nie zaskakuje. Dla Polski jest to zjawisko kompletnie bez znaczenia, bo, jak twierdzi rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, „szczepialność” u nas sięga 99,9 proc.
I można by zatem na tym zakończyć: u Niemców występuje nawracający, lokalny problem zdrowotny, który nam nie zagraża, kropka.
Ale ten sam rzecznik, urzędnik państwowy, z lubością podkreśla w wywiadzie, że wirusa do Niemiec zawlekli bośniaccy azylanci, zaś odnotowany w Polsce przypadek to była „romska dziewczynka”, która przybyła z Niemiec. Wypada więc znowu przypomnieć podstawowy fakt: ogromna większość przypadków odry w Berlinie dotyczy miejscowej ludności – nie ma znaczenia, skąd przybywa wirus, ważne, czy znajduje w danym mieście dość duże „luki” odpornościowe, czyli po prostu dość duże skupiska niezaszczepionych ludzi. I takowe niewątpliwie znalazł wśród stuprocentowo niemieckich Niemców. W kilku poprzednich falach zachorowań rolę rozsadnika pełniły elitarne szkoły waldorfskie, gdzie odsetek zaszczepionych nie przekracza 80 proc. Co jest całkiem logiczne, bo są to szkoły odpowiadające mentalności i aspiracjom posthippisowskich kontestatorów cywilizacji i technologii, tak licznie reprezentowanych w niemieckim establishmencie.
Jeśli więc na kogoś wskazywać palcem, to nie na biednych uchodźców, tylko zamożnych, choć odzianych w swetry i dżinsy, postępowych mieszczan piknikujących na skwerkach pięknych berlińskich dzielnic.
Wzmacnianie i tak przecież podskórnie obecnego w zbiorowej podświadomości rasistowskiego skojarzenia obcych z brudem, robactwem i chorobą służy tylko temu, żeby namącić w głowach. Skoro w Polsce obowiązkowe szczepienia mają się dobrze i nie zagraża im na serio ruch „sceptyków” znany z Zachodu, to po co podsycać taki strach? Chyba tylko po to, by uczynić publiczność bardziej podatną na intensywny masaż mózgu w kwestii kupowania innych, nieobowiązkowych szczepionek (choćby na grypę czy HPV). Być może są one bardzo korzystne dla nabywców i ze wszech miar należy po nie sięgać – ale z pewnością żadna akcja informacyjna, reklamowa i piarowa mająca w tle postęp i naukę nie ma prawa korzystać z brutalnej przesady w opisie zjawisk i eksploatować pokłady irracjonalnego lęku lub uprzedzeń.
Czytaj także:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Podobne teksty
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]