Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prywatna szkoła podstawowa na nowym osiedlu w Łodzi. Po rozpoczęciu roku szkolnego wybuchła afera z księdzem czy katechetą. Nie wiem, czym się naraził, ale wyrzucono go z pracy zgodnym działaniem dyrekcji, rodziców i kurii. Nie bez trudu udało się znaleźć zastępcę - zakonnika z odległego klasztoru. Był właściwą osobą na tym stanowisku, lubiany i szanowany. Przygotował dzieci do Pierwszej Komunii Św., ale uroczystość odbyła się w klasztorze, co rozgniewało księdza proboszcza z parafii, do której należy osiedle i szkoła. Od nowego roku "misję" otrzymał proboszcz. Okazało się, że lekcje religii rzadko się odbywają, bo np. wypadł czyjś pogrzeb albo przyjechał do kościoła transport budulca i ksiądz musi tam być obecny. Rozrywany codziennymi obowiązkami proboszcz nie przygotowywał się do lekcji. Kiedy interwencje dyrekcji i rodziców w kurii nie odniosły skutku, kilkoro rodziców przeniosło dzieci do innych szkół.
Moje wnuczki chodzą do przedszkola. Okazało się, że mają lekcje religii. Dyrekcja przedszkola nie uznała jednak za stosowne spytać rodziców, czy sobie tego życzą, lub choćby ich poinformować. Pracowałem w szkole prywatnej w podłódzkiej miejscowości, gdzie religii uczył młody, inteligentny ksiądz. Ów miły człowiek przemienił się w wykrzykującego rozkazy kaprala, gdy przyszło do organizacji rekolekcji wielkopostnych. Nowa sytuacja obrosła już zresztą bluszczem nowego obyczaju: łódzcy gimnazjaliści przygotowują się do rekolekcji jak do meczu piłkarskiego - przed kościołami odbywają się bitwy młodocianych gangów.
Pomysłodawca religii na maturze wystąpił w radiowej "Trójce" w audycji red. Kuby Strzyczkowskiego poświęconej temu zagadnieniu. Zakończył słowami: "Trockiści i lewacy będą krzyczeli przeciwko!". Do której kategorii mnie zaliczy?
PIOTR LINDNER (Łódź)