Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jest najdłużej urzędującym ministrem kultury w III RP. W ostatnich latach zmieniło się jednak postrzeganie kultury i samego ministerstwa, umilkły wezwania do jego likwidacji lub wręcz do wycofania się państwa z finansowania kultury.
Ustępujący minister nie udawał mecenasa, który daje „po uważaniu”, unikał też forsowania własnych ideologicznych racji. Dopiero pod falą niedawnej krytyki środowisk liberalnych i lewicowych (wsparcie Muzeum Jana Pawła II) oraz prawicowych (awantury wokół Zamku Ujazdowskiego i Teatru Starego) usłyszeliśmy ogólnikową deklarację: minister wspiera eksperyment, ale też dba o tradycję. Stworzył system grantów rozdzielanych przez komisje eksperckie. Dokończył tworzenie wyspecjalizowanych instytutów wspierających poszczególne dziedziny sztuki.
Ministrowi często zarzuca się upodobanie do spektakularnych wydarzeń. Ale to za sprawą jednego z nich – Kongresu Kultury z 2009 r. – ludzie kultury poczuli swoją siłę. Dialog z nimi został jednak sprowadzony do gry pozorów.
Kim zatem powinien być nowy minister/ministra kultury?
Niewielu marzy dziś o wybitnym artyście, którego nazwisko jest wymawiane z nieodłączną emfazą. Teraz pożądany jest menedżer. To rozsądne oczekiwanie, lecz łatwo zapomina się, że minister musi mieć polityczne zaplecze i pozycję w rządzie (oczywiście może być silny siłą premiera, jak w przypadku kilku innych ministrów obecnego rządu). Inaczej pozostanie jedynie figurantem.
A jak będzie? Zapewne zostanie powołany administrator, który dokończy kadencję. Powinniśmy jednak poznać pomysł na kulturę partii, która nadal aspiruje do rządzenia (swój program przedstawił już PiS).
Mógłby go zaproponować nowy minister, który powinien zauważyć: kultura nie ogranicza się do dbałości o zabytki ani do artystycznych eksperymentów, a jej odbiorcami są zarówno bywalcy warszawskiego pl. Hipstera – jak nazywają w stolicy plac Zbawiciela – jak i wielbiciele klasyki tęsknie spoglądający w przeszłość. Niby to oczywistość, ale dziś coraz trudniej pogodzić racje i oczekiwania tych grup.