Niespokojna emerytura padre Benedetto

Benedykt XVI zaprosił dziennikarza, aby oświadczyć, że nie ingeruje w dyskusję o rozwiedzionych i nie jest „papieżem równoległym”. Skąd taka deklaracja?

27.12.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maurizio Brambatti / PAP / EPA
/ Fot. Maurizio Brambatti / PAP / EPA

Zaproszenie przyszło nieoczekiwanie. Pół godziny, tyle czasu emerytowany papież chce poświęcić na spotkanie – usłyszał Jörg Bremer. Rzymski korespondent niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine” został pierwszym dziennikarzem, któremu Benedykt XVI udzielił wywiadu od chwili, gdy w lutym 2013 r. złożył urząd.

Bo choć papież-emeryt, który mieszka jakby za klauzurą – na terenie Watykanu, w klasztorze Mater Ecclesiae – przyjmuje gości (głównie biskupów, a także starych przyjaciół z Niemiec i wydawcę swych książek), to nigdy nie udziela wywiadów. Ani nie pojawia się publicznie: od złożenia urzędu uczynił to tylko trzykrotnie (ostatnio na beatyfikacji Pawła VI), za każdym razem na zaproszenie następcy.

Ale teraz zrobił wyjątek – i zasadny jest pogląd, że chciał tego spotkania równie mocno co dziennikarz zaproszony w ten grudniowy dzień, w porze tuż przedobiedniej, do Mater Ecclesiae. Po co? Aby przekazać światu w zasadzie jeden komunikat, sformułowany zaraz na początku spotkania: że „całkowicie bezsensowne” jest twierdzenie, jakoby papież-emeryt, wtrącał się w aktualną dyskusję o rozwiedzionych katolikach i (nie)dopuszczaniu ich do komunii.

Skąd takie nieoczekiwane zaproszenie i tak niezwykła deklaracja? Aby to wyjaśnić, trzeba cofnąć się o kilka miesięcy. A potem jeszcze bardziej, do roku 1972.

Wkrótce po tym, jak w październiku 2014 r. skończył się Nadzwyczajny Synod o rodzinie – jednym z głównych jego punktów spornych okazała się kwestia katolików, którzy rozwiedli się i zawarli nowy cywilny związek małżeński – w Niemczech ukazał się czwarty tom „Dzieł zebranych” Josepha Ratzingera. A w nim: tekst z 1972 r., w którym Ratzinger, wówczas profesor teologii, rozważał właśnie kwestię dopuszczenia rozwiedzionych do komunii.

Szybko zauważono, że tekst z 1972 r. ukazał się w zmienionej postaci. Konkretnie: autor zostawił bez zmian wywód o małżeństwie w Ewangelii i tradycji Kościoła, ale zmienił rozdział „Konkluzje”. W 1972 r. prof. Ratzinger twierdził, że katolicy, którzy zawarli nowy związek cywilny, pod pewnymi warunkami mogą być dopuszczani do komunii „na drodze pozasądowej” (tj. bez decyzji sądu kościelnego, który uznałby ich małżeństwo za niebyłe). W 2014 r. papież-emeryt stwierdza, że komunia jest niemożliwa.

Pikanterii dodawał tu fakt, że wprawdzie wydawca „Dzieł zebranych” zamieścił informację, iż autor „napisał na nowo” część tekstu z 1972 r., ale zrezygnował z zamieszczenia starej jego wersji. Tymczasem praktyka edytorska zakłada, że – ingerując w dawne teksty – powinno się publikować także ich pierwotne wersje (np. w przypisie). Również po to, aby czytelnik mógł śledzić ewolucję poglądów autora. Niektórych czytelników „Dzieł zebranych” to zirytowało: sądząc po ich reakcjach, oczekiwali, że autor uzasadni, dlaczego tak odmienne wnioski oparł na identycznym wywodzie teologicznym.

Ale byli też czytelnicy „Dzieł zebranych” – wśród nich Eberhard Schockenhoff, profesor teologii moralnej z Fryburga – którzy w swej krytyce poszli dalej i uznali, że publikując teraz zmienioną wersję tekstu z 1972 r., papież-emeryt „pośrednio włączył się w aktualną dyskusję o komunii dla rozwiedzionych”. Schockenhoff stwierdził tak w renomowanym miesięczniku religijno-społecznym „Herder Korrespondenz” – przy okazji przekonując, dość przewrotnie i z pewną słabo skrywaną satysfakcją, że przypomnienie faktu, iż w 1972 r. Ratzinger uważał, że taka reforma byłaby zgodna z nauką Kościoła o nierozerwalności małżeństwa, może przyczynić się do „urzeczowienia” i „obniżenia poziomu dramatyzmu” obecnej debaty. „Osoba papieża Benedykta XVI / Josepha Ratzingera jest najlepszym dowodem”, pisał Schockenhoff, że gdyby Kościół zmienił swą praktykę w kwestii rozwiedzionych, „w żadnym razie nie przestałby być wierny” swemu nauczaniu o nierozerwalności małżeństwa.

Niemniej zarzut, iż papież-emeryt wtrąca się w pontyfikat następcy, okazał się na tyle nośny, że w Niemczech zaczęła o tym pisać także prasa świecka. „Raz papież, na zawsze papież”; „Benedykt XVI sprawcą zamieszania”; „Benedykt XVI wychodzi z ukrycia” – to tytuły kilku gazet. Najmocniej zabrzmiała opinia opublikowana na łamach „Frankfurter Allgemeine”. Jej autor Hubert Wolf – profesor historii Kościoła z uniwersytetu w Münster – poszedł dalej niż Schockenhoff: postawił tezę, że zmieniony tekst to tylko jeden z wielu sygnałów, iż Benedykt XVI może być odbierany jako „papież równoległy”, jeśli nie wręcz antypapież, pozostający w opozycji do Franciszka. Jednym z takich sygnałów miało być, że emeryt nie zrezygnował z tytułu „Jego Świątobliwość”, z białych szat ani z imienia Benedykt – podczas gdy ci, którzy w historii składali urząd papieski, wracali do starego nazwiska i tytułu kardynała; także Ratzinger powinien być więc tytułowany „eminencją”. Właśnie kilkanaście dni po tekście Wolfa Bremer został zaproszony do klasztoru Mater Ecclesiae.

Podczas półgodzinnej rozmowy 87-letni papież-emeryt kilka razy powtarzał więc, że „bezsensowna” jest teza, jakoby włączał się w obecną debatę; w zmienionym tekście zawarł tylko to, co powtarza od lat. Podkreślał, że wszyscy wiedzą, „kto jest prawdziwym papieżem”. Tłumaczył, że białe szaty nosi tylko z powodów praktycznych. Mówił: „Usiłuję być na tyle milczący i w cieniu, na ile to tylko możliwe”. Pytany o relację z Franciszkiem zapewnił: „mamy bardzo dobry kontakt”. I ujawnił, że gdy złożył urząd, prosił otoczenie, by nie zwracano się już do niego „Wasza Świątobliwość”, lecz „ojcze Benedykcie”. Po prostu: „padre Benedetto”. Niestety, tłumaczył, najwyraźniej był już zbyt słaby i zmęczony, by prośbę tę wyegzekwować.

Dziennikarz zapytał, czy może to napisać. „Tak, niech pan to zrobi. Być może to pomoże” – odparł ojciec Benedykt.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2015