Reklama

Ładowanie...

Niemiecka epopeja

Niemiecka epopeja

– dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
24.08.2020
Czyta się kilka minut
Fot. GRAŻYNA MAKARA
W

WE WSPOMNIENIACH o Henryku Wujcu rzadko mówimy o jego roli w akcji pomocy dla uchodźców z NRD, w sierpniu i wrześniu 1989 r. A przecież to on, w sztabie Komitetu Obywatelskiego przy ul. Fredry w Warszawie, tę akcję wymyślił i błyskawicznie przeprowadził. Z perspektywy pomagającego mu „żołnierza”, jak siebie z dumą nazywaliśmy, mogę powiedzieć, że ujawnił wówczas swoje najlepsze cechy: talent organizacyjny, wielkie serce dla ludzi w potrzebie, odwagę działań szybkich i nieortodoksyjnych, a także skuteczne pilnowanie, żeby za dużo o tym nie opowiadać. Co było ważne w sytuacji, gdy rumuński dyktator domagał się interwencji w Polsce dla ratowania komunizmu, a Berlin Wschodni oskarżał Warszawę o łamanie umów dwustronnych i żądał „ekstradycji nielegalnych imigrantów”. Jak wypełnić humanitarną powinność, a jednocześnie nie pogrzebać szans na rysującą się ewolucję polityczną w regionie? To pytanie musiał sobie zadawać nowy polski rząd „w budowie”, a także – w bardzo konkretnej sytuacji – Heniek.

PRZEZ WARSZAWĘ przewinęło się wtedy 6 tys. obywateli NRD, którzy – po zamknięciu granicy z Czechosłowacją – u nas dostrzegli szansę na nową drogę ku wolności. W porozumieniu z ambasadą RFN umieszczaliśmy ich w podwarszawskich ośrodkach wypoczynkowych NSZZ „Solidarność”. Już 11 września, w przeddzień zaprzysiężenia nowego rządu, do desygnowanego ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego zadzwonił w tej sprawie niemiecki minister Hans-Dietrich Genscher.

HENRYK nie miał czasu na polityczne rozterki. Trzeba było robić swoje i podejmować ryzykowne decyzje. On to potrafił, bo był dla wszystkich autorytetem i legendą. Miał w sobie jasne kryteria etyczne, które nadawały jego ocenom wagi. Nic w nim nie było zdawkowe, sztuczne, pozorne ani odświętne. Tajemnica jego wielkiego wpływu tkwiła w bezwzględnej prawdzie i szczerości tego, co dawał.

W CZASIE kilku rocznicowych spotkań z Niemcami, byłymi uchodźcami, wspominaliśmy, w jaki sposób ta ich epopeja była istotna także dla nas. To, że byli tak zdeterminowani i tak licznie przybywali, zwiększało nadzieje na zmianę systemu. Latem 1989 r. zobaczyliśmy w Warszawie ludzi, którzy mieli marzenie o życiu w wolnym kraju. I to ich marzenie było częścią naszego. Chyba tak powstaje Europa.


Henryk Wujec w rozmowie z Justyną Dąbrowską: Dla mnie ta filozofia jest niezłomna: próbować i próbować. Jak cię przetrącą, to wstajesz i znowu. Nie jestem taki, żeby bić się i obrywać, ale nawet jak się trochę oberwie, to trudno.

 
 

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]