Nie w stylu Bożych szaleńców

Abp Józef Życiński /fot. D. Węgiel

19.02.2007

Czyta się kilka minut

MICHAŁ KUŹMIŃSKI: - Tak naprawdę bardzo niewiele wiadomo o tym, co właściwie dzieje się u betanek w Kazimierzu Dolnym...

Abp JÓZEF ŻYCIŃSKI: - O tym można mówić wyłącznie na podstawie domysłów, do środka w ostatnim czasie nie byli wpuszczani ani rodzice przebywających tam byłych zakonnic, ani policja, ani profesorowie, którzy kiedyś prowadzili prace magisterskie niektórych zbuntowanych eks-sióstr.

- Wśród tych domysłów pojawia się także taki, że nie chodzi tylko o rzekome objawienia i praktyki bioenergoterapeutyczne...

- Mówi się wiele. Mam opinie od osób z dużym doświadczeniem medycznym, które sugerują, że wchodzi tu w grę zespół urojeniowy, u którego podstaw leży paranoja indukowana. Są to jednak tylko domysły. Natomiast wśród pierwszych wiadomości, które do mnie doszły w początkach działań s. Jadwigi Ligockiej, była skarga o sekciarską formację nowicjuszek. Dziś mogę to w pełni potwierdzić - ten sposób emocjonalnego wiązania ludzi ze sobą jest typowy dla sekty: tworzy się zamkniętą grupę, eliminując wszelkie inne autorytety, spychając na margines siostry, dla których Ewangelia była ważniejsza od prywatnych objawień.

Potem dotarły do mnie wiadomości o tym, że w grupie nadzwyczajne przywódcze role pełnią osoby przypisujące sobie zdolności bioenergoterapeutyczne i że stosowane przez nie formy działań czasem mogą wyglądać dwuznacznie.

- Co to znaczy?

- Gdy o tym usłyszałem, uruchomiłem dostępne mi źródła informacji i podstawowa odpowiedź brzmiała: tak, jest to niepoważne dziwactwo, ale nie mamy podstaw, by twierdzić, że ktoś wykracza poza dziwactwa praktykowane przez niektórych bioenergoterapeutów przejętych swoimi rzekomo nadzwyczajnymi talentami.

- Wiadomo tymczasem, że matka Jadwiga Ligocka twierdzi, iż objawia się jej Duch Święty, a te rzekome objawienia mają być podstawą funkcjonowania tego, co Ksiądz Arcybiskup określa jako sektę. Na czym to polega? Zapytam przekornie - Faustynę Kowalską także uznawano kiedyś za niemal szaloną...

- Zanim dojdziemy do tej kwestii, zauważmy tragizm i ból w wymiarze ludzkim. Gdy się rozmawia z rodzicami wielu tych dziewcząt, kiedy się widzi, jak ludzie ci przeżywają dramat bezradności, bo nie mogą nawiązać kontaktu z córką, jest to niewątpliwa tragedia. Trzeba im przede wszystkim współczuć. Nie wierzę w "duchowe szaleństwo", w którym lekceważy się ostentacyjnie cierpienia najbliższych. Na pewno nie jest to styl Bożych szaleńców.

- Zanim ogłosił Ksiądz Arcybiskup odczytany w niedzielę 11 lutego list do mieszkańców Kazimierza Dolnego, zakazał Ksiądz sprawowania dla tej grupy sakramentów.

- Może inaczej: zakazałem sprawowania liturgii w domu zamieszkałym przez ówczesne zakonnice. Okazało się wtedy, że siostry, które miały możliwość przejścia na drugą stronę ulicy, by udać się do kościoła, w ogóle tego nie zrobiły, chcąc uznawać tylko wspólnotę, w której główną rolę odgrywa Matka Jadwiga i jej objawienia. Jest to dla mnie świadectwem braku autentyczności owych objawień. Jeśli Chrystus staje się kimś nieistotnym, zaś czyjeś fantasmagorie dotyczące czy to możliwych sensacji w Kościele, czy śmierci naczelnej wizjonerki, stają się najważniejszym wydarzeniem, mogłaby to być co najwyżej jakaś forma narcyzmu, który nie ma już niestety nic wspólnego z Kościołem.

- Napisał Ksiądz Arcybiskup, powołując się na słowa Sekretarza watykańskiej Kongregacji do spraw Instytutów Życia Konsekrowanego, że owe eks-zakonnice straciły prawo do przebywania w tym budynku "będącym prawowitą własnością Zgromadzenia" Sióstr Rodziny Betańskiej, i że darczyńcy-fundatorzy budynku "byli przekonani, że będzie on służył Zgromadzeniu trwającemu w jedności z Ojcem Świętym". A także, że liczy Ksiądz Arcybiskup na pomoc lokalnych władz w rozwiązaniu tego problemu. Co więc dalej? Eksmisja?

- Można by znaleźć rozwiązanie pokojowe, gdzie przy życzliwym podejściu władz znajdą się pomieszczenia dla tych mieszkanek domu, które porzuciły zakon. Mogłyby przeprowadzić się tam dzięki pomocy Kościoła, natomiast budynek zostałby zwrócony prawowitym właścicielkom, które notabene cały czas płacą czynsz, ubezpieczenia, ogrzewanie, oświetlenie - pokrywają wszystkie koszty eksploatacji domu, w którym już drugi rok przebywa zbuntowana grupa.

- Jak cała ta sytuacja wygląda z punktu widzenia wiernych z Kazimierza Dolnego?

- Ci, którzy w ogóle się interesują - bo wielu żyje własnymi problemami - choćby w kontakcie z rodzicami widzą cały dramat tej sytuacji. Wtedy trudno nie współczuć.

- Jakie jeszcze kroki może podjąć Kościół, jeżeli sytuacja nie zostanie rozwiązana po liście Księdza Arcybiskupa?

- Nie sądzę, żeby trzeba tu było aż działań Kościoła. Dom jest własnością Zgromadzenia, które ma do niego prawo i cały czas ponosi koszty związane z jego funkcjonowaniem. Mam nadzieję, że cywilne środki prawne umożliwiające odzyskanie własności przez prawowitego właściciela będą zamknięciem sprawy. Nie to jest jednak najważniejsze. Dramatem jest zniszczenie powołań u osób, które kiedyś ślubowały posłuszeństwo Chrystusowi. Powracać musi pytanie: czy dałoby się temu przeciwdziałać, gdy pojawiały się pierwsze ostrzeżenia o sekciarskiej postawie s. Jadwigi? Jest to dużo ogólniejszy problem: Co robić, by szybko i skutecznie wykluczać z Kościoła przejawy w stylu sekty?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2007