Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
---ramka 348936|prawo|1---Patrząc na ogrom nędzy i bólu dzieci, z głębi pamięci wydobył zdania: "Dotknij ran!" oraz "Podnieś tutaj swój palec i popatrz na Moje dłonie, wyciągnij rękę i włóż ją do Mego boku". Za nimi przyszła refleksja, że człowiek nie ma prawa wyznawać Boga, dopóki nie potraktuje poważnie bólu swych bliźnich, że wiara, która chciałaby zamykać oczy na ludzkie cierpienie, jest iluzją.
Wobec zgorszenia złem tego świata chwiała się wiara niejednego chrześcijanina. Towarzysząc ludziom dotkniętym nieszczęściem, przekonałem się niejednokrotnie, że w takiej sytuacji zawodzą piękne słowa i wzniosłe teorie. Pytanie, jak to możliwe, by dobry Bóg zgadzał się na zło, pozostaje od wieków bez satysfakcjonującej odpowiedzi. Mnie przynajmniej żadne tłumaczenie nie zadowala do końca. Słyszałem oczywiście niejedną obronę Boga, ale wartość każdej weryfikuję w ten sposób, że zastanawiam się, czy potrafiłbym ją powtórzyć patrząc w oczy cierpiących. Nie przestaję ufać, że kiedyś Bóg otrze z oczu każdą łzę, ale nie oczekuję, by odpowiedź na dręczące wątpliwości miała paść już podczas ziemskiego pielgrzymowania.
Zapewne dlatego przeczytałem z satysfakcją tekst Halíka, w którym pisał: “Słowa Jezusa skierowane do Tomasza, który dotknął Jego ran: »nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym«, odczytujemy zwykle w sensie: odsuń od siebie wątpliwości i uwierz. Na progu sierocińca w Madrasie przyszedł mi jednak na myśl inny sens tych słów: weź na siebie krzyż swych wątpliwości i z nim idź za Mną. Miejscem, w którym się ze Mną - wbrew wszystkim swym wątpliwościom - spotkasz, nie będzie raj pewności, lecz rany świata, ponieważ są to Moje rany".
Czy zatem chrześcijanin dźwigający krzyż swoich wątpliwości pozostaje bezradny wobec nieszczęść dotykających ludzi, wobec ich natarczywych pytań o sens cierpienia? Niezupełnie. Zauważ, że mimo wyrażonych wątpliwości Tomasz nie przestał przebywać we wspólnocie uczniów. Myślę, że nie czynili mu wyrzutów z powodu jego niewiary, mimo że nie potrafili zaradzić jego pragnieniu dotknięcia ran Chrystusa. Nie wyrzucili go z wieczernika, jak katecheta, który kazał wyjść z klasy uczniowi twierdzącemu, że Bóg jest okrutny, skoro mimo gorących modlitw pozwolił umrzeć jego tacie. Im prędzej pogodzisz się z tym, że nie jesteś w stanie odpowiedzieć na bolesne pytania, tym prędzej będziesz starał się ofiarować coś znacznie cenniejszego. Cierpiący, który pyta, dlaczego dotknęło go nieszczęście, nie oczekuje błyskotliwego wytłumaczenia, tylko ukojenia bólu serca. Ty tego nie potrafisz dokonać. Jeśli jednak mimo całej niewygody nie uciekniesz od Tomasza, przytulisz jego zbuntowane serce, wesprzesz go współczującą obecnością, Zmartwychwstały stanie między wami po ośmiu dniach i powie do Was: “Pokój Wam".
---ramka 348935|strona|1---