Nie o mięso (tylko) tu chodzi

Brak mandatu negocjacyjnego dla Komisji Europejskiej ze strony wszystkich 25 krajów sprawił, że na szczycie Unia--Rosja w Helsinkach nie rozpoczęto rozmów nad nowym Porozumieniem o Partnerstwie i Współpracy (tzw. PCA II). Polska podtrzymała swój sprzeciw - i słusznie. Im więcej się bowiem zastanawiają nad nim w Europie, tym lepiej rozumieją wyzwania stojące przed Unią w jej relacjach z Rosją.

27.11.2006

Czyta się kilka minut

Zaczęło się od mięsa, nic więc dziwnego, że mięso powraca właśnie teraz: prokuratura w Tarnowie, która od miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie sfałszowanych certyfikatów mięsnych (one to stały się pretekstem nałożenia przez Rosję embarga na polskie produkty) ustaliła, że podrobione dokumenty dotyczyły partii towaru wyprodukowanej w USA, która do Rosji trafiła przez terytorium Litwy. Co więcej, brak polskich znaków diakrytycznych na zakwestionowanych certyfikatach wskazuje, że fałszerstwa dokonano poza terytorium Polski, a charakter błędów językowych pozwala sądzić, iż odpowiedzialna jest za nie osoba rosyjskojęzyczna.

Jeśli na takiej podstawie Rosja ukarała Polskę, to na podobnej zasadzie można by karać np. Francję za to, że bułgarscy czy ukraińscy producenci wina musującego określają je mianem "szampana".

Zresztą nawet gdyby Polska miała coś wspólnego z wwożeniem do Rosji wątróbek wieprzowych na lewych papierach, to wprowadzenie zakazu na eksport z naszego kraju mięsa wieprzowego w ogóle jest krokiem nieadekwatnym. Nie wspominając już o tym, że w ciągu z górą roku trwania sankcji rosyjska prokuratura konsekwentnie odmawiała Polakom współpracy w prowadzonym śledztwie, a rosyjskie służby weterenaryjne demonstracyjne spowalniały lub wręcz sabotowały procedurę kontroli polskich zakładów mięsnych i mlecznych. Warto bowiem pamiętać, że krótko po sankcjach na mięso Rosja wprowadziła też zakaz importu artykułów mlecznych i pochodzenia roślinnego, w jeszcze mniejszym stopniu niż w przypadku mięsa troszcząc się o przedstawienie przyczyn.

"Życie Warszawy" i "Dziennik" twierdzą w swych sobotnich wydaniach wprost, że sankcje zostały przez Moskwę sprowokowane, przy współudziale służb specjalnych (to teza "Życia Warszawy"). W to ostatnie trudno akurat uwierzyć, biorąc pod uwagę poziom dyletanctwa fałszerzy. Natomiast to pierwsze wydaje się całkiem prawdopodobne, a na tle długiej listy wprowadzonych ostatnio przez Rosję zakazów importowych (na mołdawskie i gruzińskie wino, na gruzińską wodę mineralną, na łotewskie szprotki, na mołdawską i ukraińską wieprzowinę) - pewne.

Skoro nie chodzi o mięso, to o co? Wojciech Olejniczak - minister rolnictwa w okresie, kiedy historia z sankcjami dopiero się rozkręcała - już jako poseł opozycyjny publicznie zarzucił Rosjanom protekcjonizm. Osoby z kierownictwa rosyjskiego ministerstwa rolnictwa, które zainwestowały duże pieniądze w uruchomienie chlewni przemysłowych, chciały w ten sposób pozbyć się konkurencji. Zbliżona do tej wersja głosi, że po podpisaniu z Brazylią umów na dostawę uzbrojenia za mięso Rosjanie musieli zrobić na swoim rynku trochę miejsca.

Tak czy inaczej nie ulega wątpliwości, że z czasem (jeśli nie od początku) sankcje zaczęły pełnić także funkcję polityczną. Otóż w ciągu minionego roku Rosjanie nauczyli się perfekcyjnie wykorzystywać niejasności w unijnym prawie, dotyczące rozgraniczenia obszaru wspólnotowego i obszaru narodowego. Udaje im się z powodzeniem wyłączać Komisję Europejską z rozmów z Polską, Łotwą czy z innym unijnym państwem, którego eksport blokują. W ten sposób powstaje sytuacja, w której Rosja może rozgrywać państwa Unii przeciw sobie, a w każdym razie skutecznie zapobiegać tworzeniu wspólnego unijnego frontu w ważnych dla siebie sprawach. Dobitnie pokazała to historia z (nie)poparciem polskiego weta na unijnym forum. Np. Łotysze wycofali się natychmiast, gdy Rosja ograniczyła sankcje rybne wobec ich szprotek.

Polska nieprzypadkowo połączyła kwestie sankcji z energetyką (przy czym, wbrew doniesieniom prasowym, wcale nie domagała się ratyfikacji przez Rosję Karty Energetycznej przed rozpoczęciem negocjacji w sprawie PCA II). Włączanie (niemiecki BASF i gazociąg bałtycki) lub wyłączanie (Shell i Sachalin 2) przez Kreml koncernów europejskich czy amerykańskich z intratnych przedsięwzięć gazowo-naftowych służy dokładnie tym samym celom - ma przeciwdziałać powstaniu sytuacji, w której Rosja będzie miała przeciwko sobie całą Unię.

Taki moment jednak nieubłaganie nadchodzi. Komisja Europejska ma wkrótce przedstawić plany liberalizacji sektora energetycznego w Europie. Ze znanych dziś elementów tej reformy wiadomo, że Bruksela chce rozdziału spółek wydobywających surowiec od spółek transportujących i dystrybuujących go. Uderzy to wprost w kontynentalną strategię rosyjskich koncernów: Gazpromu i Rosniefti. Ponadto, wbrew powszechnemu przekonaniu rosyjskiej prasy, że Unia porzuciła nadzieje co do Karty Energetycznej, w Europie panuje zgoda, iż PCA II powinna zawierać najważniejsze elementy Karty i Protokołu Tranzytowego, który przewiduje liberalizację dostaw gazu centralnoazjatyckiego przez rosyjskie terytorium. Kreml zdaje sobie z tego sprawę i dlatego - reagując na polskie weto - usiłuje przekonać zachodnią opinię publiczną, że postulaty energetyczne są nierealne oraz/bo zgłaszane są wyłącznie przez pojedyncze państwa, uprzedzone do Rosji.

Tymczasem walka o udostępnienie rosyjskich złóż i gazociągów zachodnim inwestorom nie jest z perspektywy Europy działaniem skierowanym wyłącznie przeciw groźbie użycia przez Kreml energetyki do politycznego szantażu (w co nadal wielu unijnych partnerów Polski nie chce wierzyć). Coraz głośniej mówi się w Europie o tym, co publicznie przyznają już nawet ministrowie rosyjskiego rządu: że w ciągu kilku najbliższych lat w Rosji dojdzie do załamania energetycznego. A jeśli rozpoczynająca się zima będzie ciężka, to już na początku 2007 r. w dużych miastach wystąpią braki prądu. Rośnie bowiem (wraz z rozwojem gospodarczym) wewnętrzne zużycie gazu i zewnętrzne zobowiązania Gazpromu, a wydobycie utrzymuje się na tym samym poziomie. Do tego dochodzi dramatyczny stan infrastruktury przesyłu gazu i niewydolność systemu energii elektrycznej. Tylko z pomocą zachodniego kapitału i technologii można liczyć na uruchomienie nowych złóż, modernizację sieci gazociągów i rozwój energetyki. To dlatego Karta Energetyczna jest tak ważna.

Polskie postulaty są zatem dobrze w Unii rozumiane. Kontrowersje wokół taktyki blokowania mandatu negocjacyjnego, zastosowanej przez polski rząd, z jednej strony narażają nas na zarzuty o łamanie wspólnego frontu. Ale z drugiej sprzyjają dyskusji nad strategicznie ważnymi dla Unii zagadnieniami. Szkoda tylko, że doszło do niej na tak późnym etapie. Ale lepiej opóźnić rozpoczęcie rozmów z Rosją o PCA II, niż zacząć je bez świadomości skali wyzwania.

I nie należy się obawiać, że Moskwie nie zależy na PCA II. Obowiązuje obecnie porozumienie Unia-Rosja jest dla niej bardzo niekomfortowe, bo nakłada szereg zobowiązań w sferze politycznej, prawnej i gospodarczej, sprzecznych z wizją państwa realizowaną przez Władimira Putina. Dlatego Kreml jest nie mniej niż Unia zainteresowany zmianą podstawy prawnej relacji dwustronnych.

Oczywiste jest natomiast, że Rosja ma zupełnie inny pomysł na PCA II niż Unia. I polskie weto jest temu winne w najmniejszym stopniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006