Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na marginesie historii z abp. Wielgusem, wyłącznie ofiary "medialnego linczu", z Torunia płyną alarmy z powodu dokonującej się w Polsce "anarchii moralnej", apele o uszanowanie "ludzkiej godności", przypomnienia o przestrzeganiu prawnej normy "audiatur et altera pars"; "altera pars" na tych falach nigdy nie zagościła. Nie przypominam sobie też, by przed dwoma laty uszanowano tu godność Pani Niezabitowskiej, gdy Krzysztof Wyszkowski pozwalał sobie na wyjątkowo brutalną napaść pod jej adresem.
Niedawno przewodniczący Episkopatu, abp Józef Michalik zapewniał (za "Gazetą Wyborczą" z 11-12 XI 2006 r.), iż zaangażowanie polityczne "jest nie do pogodzenia z misją Kościoła, którego celem nie jest dzielenie, lecz jednoczenie", konkludując: "Na szczęście to niebezpieczeństwo mamy już za sobą, bowiem dokonano potrzebnych ustaleń". Daleki jestem od zarzucania Arcybiskupowi złej woli, ale stwierdzam, iż nie wie, o czym mówi, bowiem polityczne zaangażowanie rozgłośni ojca Rydzyka po stronie jednej opcji, panegiryki i modły słuchaczy na cześć "ukochanego PiS-u" czy napastliwe komentarze pod adresem opozycji były i są na porządku dziennym.
I jeszcze jedna sprawa. Parę miesięcy wcześniej Watykan słowami nuncjusza w Warszawie ostro wypowiedział się na temat "uciążliwego" problemu Radia Maria. Stał się on tematem kolejnego posiedzenia Episkopatu. Odpowiedzialny za sprawy mediów abp Leszek Sławoj Głódź zapewnił po jego zakończeniu, iż sprawy nie ma. Nawet odwrotnie: "Jest dobrze, chodzi o to, by było jeszcze lepiej". I było. Dlatego również nie były dla mnie zaskoczeniem okrzyki przed katedrą świętego Jana: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!".
Przychodzą na myśl słowa z Kazania na Górze: "Niech wasza mowa będzie: tak, tak, nie, nie...".
JÓZEF SMAGA (Kraków)