NATO śledzi polski Październik

Z odtajnianych archiwaliów NATO wynika, że Polska interesowała Sojusz niemal wyłącznie jako czynnik wpływający na potencjał militarny Związku Radzieckiego, jego polityczną zdolność do działania, a także na stopień zagrożenia dla Zachodu. Polsce, oficjalnie nazywanej “satelitą ZSRR", więcej uwagi poświęcano jedynie w momentach zwrotnych w jej historii. Ale i tu dla analityków NATO ważny był przede wszystkim wpływ sytuacji w PRL na spoistość Układu Warszawskiego i radziecką dominację w Europie Wschodniej.

19.10.2003

Czyta się kilka minut

Jedynym jak dotąd polskim kryzysem politycznym, na który możemy spojrzeć poprzez ujawnione dokumenty NATO, jest Październik 1956 r., a ściślej ciąg wydarzeń składających się na polityczną “odwilż" tego okresu. Badaczom udostępniono kilkadziesiąt dokumentów z lat 1955-57, analizujących także wydarzenia wcześniejsze. Dostępne materiały nie stanowią zapewne całości “polskiego zbioru" Archiwum NATO - część źródeł ze względu na swój charakter nie podlega bowiem ujawnieniu. Jednak i to, czym dysponujemy obecnie, pozwala na próbę rekonstrukcji myślenia NATO o wydarzeniach 1956 r.

Szczupłość miejsca nie pozwala tu na naukową analizę cytowanych tekstów. Dlatego w zasadzie nie podejmuję dyskusji z zawartymi w nich opiniami, nawet gdy mijają się one z ustaleniami polskich historyków. Przy lekturze należy też brać pod uwagę różne ograniczenia: zwłaszcza to, że dokumenty stanowiły fragment bieżącej działalności analitycznej NATO (równoległej z opisywanymi wydarzeniami), oparte były na informacjach przekazywanych przez państwa członkowskie ze źródeł dostępnych ich służbom dyplomatycznym i wywiadom, oraz że autorów i odbiorców interesował wyłącznie wpływ wydarzeń na bezpieczeństwo Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wspomniane materiały omawiane są w Polsce po raz pierwszy. Czytelnik zainteresowany spojrzeniem Zachodu na 1956 r. w Polsce winien też sięgnąć - poza publikacjami zagranicznymi - do książki prof. Marcina Kuli, “Paryż, Londyn i Waszyngton patrzą na Październik 1956 r. w Polsce" (Warszawa 1992).

"Podstawy reżimu nie zostały naruszone"

Wiosną 1955 r. analitycy NATO oceniali, że “zmiany po śmierci Stalina zaszły w Polsce dalej niż gdziekolwiek indziej". Kilkanaście miesięcy później uzupełnili tę ocenę o sformułowanie, że “zamieszki w Poznaniu w czerwcu 1956 r. uczyniły z Polski klasę dla siebie". Niezależnie od tego, dominującym tonem ówczesnych opracowań była teza o ograniczonym charakterze zachodzącej tam destalinizacji (“nie ma rzeczywistej wolności słowa, ani też rządów prawa, choć na obu frontach powściągnięto najgorsze ekscesy stalinizmu"). Uwadze autorów nie uszedł też względnie późny start tego procesu w naszym kraju, zapowiedziany początkami “odwilży" w kulturze datowanymi na wiosnę 1954 r. Już na progu 1956 r. eksperci Sojuszu nie wątpili jednak, że “polska wersja zmian urosła do zadziwiających rozmiarów". Ich zdaniem nie miały one jednorodnego charakteru, łącząc wzajemnie powiązane “odwilże" w różnych sferach życia publicznego państwa, zbiegające się we wspólny nurt dopiero po XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Za charakterystyczne cechy zmian zachodzących w Polsce NATO uważało, po pierwsze, “rewoltę intelektualistów" odrzucającą polityczną kontrolę nad kwestiami artystycznymi, dyktowanie przez partię politycznych poglądów twórcom kultury, polityczną ingerencję w badania naukowe, marksistowski dogmatyzm w filozofii, socjologii i ekonomii, wychwalanie radzieckich zdobyczy we wszystkich dziedzinach życia. Dla poparcia tych tez omawiane dokumenty przedstawiały kalendaria wydarzeń i cytaty z ważniejszych wystąpień działaczy partyjnych i ludzi kultury. Pośród nich znalazł się też angielski przekład przełomowego “Poematu dla dorosłych" Adama Ważyka. Drugi nurt przemian nazywano kampanią na rzecz “socjalistycznej praworządności", wiążąc go z interesami partyjnego establishmentu. Przejawiał się on w ograniczonej krytyce ingerencji służb bezpieczeństwa we wszystkie dziedziny życia, “niedozwolonych" metod śledczych, nadmiernie surowych wyroków oraz personalnie osób obarczanych odpowiedzialnością za te praktyki.

Pomimo wyraźnego przyspieszenia zmian w następstwie XX Zjazdu, a zwłaszcza dymisji najbardziej skompromitowanych przedstawicieli aparatu partyjnego i bezpieczeństwa, ożywienia w Sejmie, organizacjach młodzieżowych i związkach zawodowych, przywrócenia pamięci o Armii Krajowej, odrzucenia kultu Stalina oraz publicznej rehabilitacji uwięzionych i straconych działaczy partyjnych, ocena procesu była jednoznaczna: “Podstawy reżimu nie zostały naruszone. Nie oddał on pola w żadnej z istotnych spraw, nawet pod naciskiem publicznej krytyki oraz w sytuacji braku możliwości nałożenia na nią ścisłych ograniczeń".

Lipiec 1956: “Przy wszystkich zachodzących zmianach nie wolno zapomnieć o obszarach nie tkniętych przez odwilż (...) Nie nastąpiło wycofanie się z nacjonalizacji przemysłu i handlu oraz kolektywizacji rolnictwa. W tej ostatniej kwestii przyznano się jednak do pewnych nadużyć. Utrzymano poparcie dla rozwoju przemysłu ciężkiego (...) płace realne wróciły zaledwie do poziomu z 1949 r. i wciąż pozostają o 1/3 niższe w porównaniu z okresem międzywojennym (...) intelektualiści krytykują służalstwo w kulturze wobec Sowietów, nie ma jednak nikogo, kto ośmieliłby się odrzucić polityczne służalstwo. W efekcie sowiecka kontrola nad Polską pozostaje nienaruszona".

Poznański Czerwiec

Czerwcowa rewolta robotnicza w Poznaniu, jakkolwiek logicznie objaśniana przez analityków NATO, zaskoczyła Zachód gwałtownością wydarzeń i przemocą użytą przez władze do jej stłumienia. Nie mieściła się ona bowiem w przyjętej interpretacji “odwilży" jako “kontrolowanego ruchu reżimu podjętego celem zabezpieczenia poparcia mas, nie zaś wymuszonego groźbą wybuchu społecznego". Politykę “kontrolowanej" liberalizacji uznawano przy tym za racjonalne zachowanie władzy poszukującej “świeżych pokładów społecznego entuzjazmu jako taniego substytutu dóbr konsumpcyjnych".

Wrzesień 1956: “W Poznaniu głupota biurokratyczna trafiła na złą sytuację. Zmiany norm produkcyjnych i płac doprowadziły do spadku zarobków pracowników fabryki wagonów ZISPO (Zakłady imienia Józefa Stalina - Poznań). Delegacja wysłana do Warszawy wróciła z pustymi rękami (...) Kampania władz przeciwko ekscesom własnych sił bezpieczeństwa bez wątpienia umocniła w ludziach przekonanie, że publiczna demonstracja niezadowolenia nie spowoduje stłumienia jej przemocą".

Poznański Czerwiec, zdaniem NATO, postawił władze polskie i radzieckie przed decyzjami, które miały ukazać rzeczywiste znaczenie i charakter “odwilży". Zbrojne stłumienie protestów postrzegano jako naturalne zachowanie komunistów w warunkach “braku wyboru". “Każda inna decyzja - pisano - zachwiałaby ich kontrolą nad Polską". Kolejne kroki władz miały jednak określić charakter “socjalistycznej praworządności". Wybór mieścił się tu między uczciwym śledztwem w sprawie użycia broni w Poznaniu a polityką represji i propagandy skierowanych przeciwko “inspirującym wydarzenia agentom imperializmu". Formułowane oceny trafnie wskazywały na wybór drugiego z rozwiązań. Za nierealne uznano także podjęcie przez władze próby poprawy warunków życia ludności za cenę spowolnienia tempa industrializacji kraju.

Na tle tej pesymistycznej oceny NATO stawiało sobie pytanie: czy Zachód mógłby wpłynąć na długofalowy rozwój wypadków w Polsce? Odpowiedź była negatywna. Dostrzeżono jednak potrzebę działania na rzecz pomocy robotnikom w Poznaniu. “Zachodnie rządy w kontaktach z przedstawicielami Polski i ZSRR oraz poprzez Titę i Nehru winny wskazywać na znaczenie sposobu prowadzenia śledztw w sprawach poznańskich. Dla tego celu należy także mobilizować organizacje związkowe, partie socjalistyczne i prasę. Chodzi o skupienie uwagi na następstwach wydarzeń poznańskich oraz domaganiu się przeprowadzenia publicznych procesów w obecności zachodnich obserwatorów. W ten sposób można wymusić na polskich i sowieckich przywódcach bardziej ludzkie traktowanie Poznaniaków i aresztowanych uczestników zajść". W kolejnej analizie sytuacji w Polsce, pochodzącej z końca września 1956 r., informowano o zgodzie władz PRL na udział w procesach poznańskich zachodnich dyplomatów i dziennikarzy oraz o wykluczeniu z nich międzynarodowych prawników.

Październik i jego następstwa

Dynamika wydarzeń jesieni 1956 r. w Polsce zdawała się wykraczać poza natowskie możliwości analizy faktów. Tym należy tłumaczyć brak bieżących ocen burzliwych październikowych dni. Warto jednak pamiętać, że uwaga Sojuszu skupiona była przede wszystkim na kryzysie suezkim, który podzielił państwa członkowskie. Stąd też wydarzenia VIII Plenum KC PZPR i powrót Gomułki do władzy nie pozostawiły po sobie poważniejszych zapisów w archiwum NATO (a w każdym razie nie są one dostępne dla badaczy). Z kolei na przełomie października i listopada to powstanie w Budapeszcie i jego zbrojne stłumienie przez wojska radzieckie stanowiło dla analityków NATO pierwszoplanowe wydarzenie w państwach socjalistycznych.

Listopad 1956: "(...) w konsekwencji niepokojów w Polsce i na Węgrzech widoczne jest krótkotrwałe osłabienie bloku sowieckiego. Wiąże się to po części z zaniepokojeniem przywódców sowieckich przedłużaniem się nieporządku w tych państwach satelickich, po części zaś z koniecznością utrzymywania wojsk w tych regionach jako potencjalnie niewiarygodnych. Można także odpowiedzialnie stwierdzić, że wojskowe zdolności Polski i Węgier są obecnie mniej przydatne Sowietom, aniżeli przed okresem niepokojów. W dłuższej perspektywie jednak mogą one wzmocnić siłę bloku sowieckiego. Nie doszło bowiem do oficjalnego odrzucenia komunizmu przez Warszawę. Jeśli idzie o Węgry, to NATO dysponuje jedynie doniesieniami prasowymi w tej kwestii (...) gdyby więc wojska polskie i węgierskie walczyły u boku Sowietów jako sojusznicy, mogłyby okazać się bardziej skuteczne niż jako ich satelici".

Uwaga ekspertów w kwestiach polskich skupiona była wówczas na sprawach gospodarczych jako istotnym źródle społecznego niezadowolenia. Z jesieni i zimy 1956/57 pochodzi kilka szczegółowych analiz sytuacji ekonomicznej, wskazujących na korektę polityki gospodarczej, ale bez naruszania dotychczasowych kierunków rozwoju kraju. Pomimo udokumentowanych prób państwa NATO nie zgodziły się jednak na udzielenie skoordynowanej pomocy gospodarczej Polsce. Objęcie władzy przez Gomułkę zostało odnotowane zdawkowo brzmiącą notką biograficzną, “przedstawiającą" nowego pierwszego sekretarza ambasadorom NATO. Nosiła ona jednak ślady wątpliwości co do poglądów oraz intencji “Wiesława".

Wkrótce wątpliwości znikły. Gomułka został określony jako przekonany komunista a firmowane przez niego władze uznano za wyznawców doktryny dyktatury proletariatu. Jednak źródła siły upatrywano w społecznym odbiorze jego postawy jako antyrosyjskiej. To zaś czyniło z niego w oczach NATO “raczej ludowego aniżeli partyjnego bohatera". Zwycięstwo koncepcji głosowania “bez skreśleń" w styczniu 1957 r. uznano za wzmocnienie polskiego przywódcy wobec twardogłowej opozycji. Taktykę tej ostatniej interpretowano jako próbę obrócenia niezadowolenia społecznego przeciwko nowemu liderowi.

Poznań, Budapeszt i wcześniejsze zamieszki w Berlinie stanowiły - zdaniem NATO - wydarzenia o różnym znaczeniu dla bloku komunistycznego. Możliwość kolejnego wstrząsu postrzegano jako niepożądany i groźny dla Sojuszu rozwój wypadków. W kwietniu 1957 r. pisano, że “zamieszki w państwach satelickich mogą spowodować użycie siły przez Sowietów na obszarach bliskich granicom NATO, co spowodowałoby niebezpieczną sytuację dla organizacji. Oceniając ryzyko takiego rozwoju wypadków, należy zwrócić szczególną uwagę na Polskę, sowiecką strefę okupacyjną Niemiec oraz Węgry".

Źródeł eksplozji w Polsce upatrywano zarówno w trwającej walce frakcyjnej w PZPR, jak też w niewykluczanej prowokacji radzieckiej, obliczonej na wsparcie najbardziej oddanych działaczy. “(...) tak zwana grupa natolińska w partii usiłuje odwrócić bieg reform zapoczątkowanych w ubiegłym roku - pisano w marcu 1957 r. - Brakuje jej poparcia społecznego, ale może ona okazać się trzonem opozycji antygomułkowskiej. Wykorzystując niezadowolenie ludzi i problemy gospodarcze, przy poparciu sowieckim może ona rzucić wyzwanie Gomułce (...) Dla wpłynięcia na wypadki polityczne w Polsce Sowieci wykorzystają w pierwszej kolejności środki nacisku politycznego i gospodarczego. Jeśli jednak porządek socjalistyczny i członkostwo w Układzie Warszawskim zostałyby zakwestionowane, można oczekiwać wówczas interwencji zbrojnej (...) Jeśli doszłoby do siłowej interwencji ZSRR, Polacy prawdopodobnie stawiliby zbrojny opór. Wojna Polski z ZSRR sama przez się nie angażowałaby NATO. Można jednak założyć, że w takich warunkach Polacy zrobiliby wszystko, aby zaangażować Zachód. Byłby to dla nich jedyny sposób na uniknięcie losu Węgier".

Marzec 1957: "Nie można przewidzieć zawczasu reakcji NATO na konflikt polsko-sowiecki. Członkowie Sojuszu winni bezzwłocznie podjąć stosowne konsultacje, rozważając groźbę wybuchu konfliktu światowego, o ile Zachód zaangażowałby się w nią dostarczając wojsk lub ochotników; jak ulokować taki konflikt; jakie dyplomatyczne i polityczne środki przyniosłyby najlepszy efekt w utrzymaniu niepodległości Polski".

Źródła równowagi w stosunkach władz radzieckich z układem politycznym wyłonionym w Polsce po Październiku upatrywano w pragmatycznym podejściu Moskwy. “Jakkolwiek by oceniano Gomułkę, gwarantuje on utrzymanie komunizmu. Dlatego też Sowieci woleli się z nim dogadać, niż zaryzykować akcję wojskową przeciwko rządowi zjednoczonemu z narodem na najbardziej wrażliwym obszarze imperium. Wątpliwe jednak, aby doszło do jakiegokolwiek porozumienia pomiędzy sowieckimi liderami a Polakami co do granic, do jakich mogą się posunąć. Polska nie jest w stanie pozbyć się sowieckich wojsk ze swego terytorium ani też związków z Układem Warszawskim".

NATO "przepowiada" upadek komunizmu

W powtarzających się ocenach NATO polskie przemiany uznano za bardziej doniosłe od wydarzeń w innych państwach obozu komunistycznego (nie wyłączając powstania w Budapeszcie, którego krwawe stłumienie zrozumiano jako model interwencji Moskwy w obronie politycznego stanu posiadania). W połowie 1957 r. analitycy NATO w poufnym raporcie jednoznacznie stwierdzali, że: “(...) polska droga do socjalizmu (zadekretowana przez W. Gomułkę - przyp. R.K.) od początku oznacza potencjalne zagrożenie dla istoty sowieckiego porządku. Przyszła ewolucja komunizmu w Europie Wschodniej będzie prawdopodobnie zależała od stopnia, w jakim sowieccy przywódcy zaufają Polsce jako członkowi bloku komunistycznego, bez przyzwolenia na kopiowanie jej przykładu przez innych. Z drugiej strony będzie ona zależna od zakresu, w jakim Polacy zdołają skonsolidować i poszerzyć swą niezależną drogę do socjalizmu bez prowokowania Związku Sowieckiego do interwencji zbrojnej".

Istotna jest też opinia na temat radzieckiej determinacji w sprawie utrzymania kontroli obozu komunistycznego za wszelką cenę. Wyrażona w 1957 r. brzmi jak antycypacja powstałej kilka lat później “doktryny Breżniewa": “Władze sowieckie zdeterminowane są utrzymać spójność bloku, jeśli będzie trzeba, przy użyciu siły (...) Bez wątpienia przekonują ich argumenty militarne: stacjonowanie własnych wojsk w państwach satelickich, zabezpieczenie szlaków komunikacyjnych dla nich, wykorzystanie przestrzeni powietrznej. Poza argumentami strategicznymi ZSRR widzi jednak zasadnicze powody polityczne przemawiające przeciwko opuszczeniu swych pozycji w krajach satelickich. W następstwie wydarzeń w Polsce i na Węgrzech sowieccy przywódcy dostrzegli, że jeżeli ich władza zostanie podważona na terenie jednego z satelitów, sytuacja może powtórzyć się w pozostałych, docierając w końcu do samego ZSRR. Obawiają się oni, że dokonanie koncesji w jednym miejscu może zmusić do niekorzystnego powtarzania ich gdzie indziej".

Nadzieje na rozpad imperium sowieckiego z przyczyn wewnętrznych były w latach 50. znikome. I analitycy NATO nie brali takiej możliwości pod uwagę. Pół wieku później jednak Sojusz Północnoatlantycki będzie miał w swoich szeregach większość członków byłego Układu Warszawskiego oraz rozwijaną od lat instytucjonalną współpracę z Rosją. Aby spojrzeć oczami NATO jak do tego doszło, trzeba poczekać na kolejne efekty postępującego otwierania się archiwum tej organizacji.

ROBERT KUPIECKI (ur. 1967) jest historykiem, doktorem nauk politycznych.

Cytowane dokumenty pochodzą z Archiwum NATO w Brukseli. Autor dziękuje Pani Annie Barbarzak i Panu Jakubowi Urbanikowi za pomoc przy ich poszukiwaniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2003