Nasze zmartwychwstanie

Dochodzimy do najtrudniejszego momentu wiary. Wszystko, co zdarzyło się przed zmartwychwstaniem Jezusa, mieści się w granicach naszych doświadczeń i wyobrażeń. Rozumiemy Boże Narodzenie, rozumiemy nauczanie Jezusa. Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić Jego śmierć, bo przeżywamy umieranie bliskich. Ale Zmartwychwstania wyobrazić sobie nie potrafimy.

27.03.2005

Czyta się kilka minut

Anonimowy mistrz flamandzki "Zmartwychwstanie", ok. 1400 /
Anonimowy mistrz flamandzki "Zmartwychwstanie", ok. 1400 /

MAJA JASZEWSKA: - Z Ewangelii niewiele można dowiedzieć się o tym, co działo się z uczniami Jezusa po złożeniu Go do grobu. Co mogli czuć? O czym myśleli?

KS. LECH TRANDA: - Zawalił się im świat. Liczyli na to, że Mesjasz wyzwoli ich spod okupacji, że dzięki Jego sile na nowo powstanie Izrael. W wielu tekstach starotestamentowych, np. w księdze Izajasza, znaleźć można proroctwo, że przyjdzie przywódca narodów i mocarz. Dopóki Jezus nauczał, uzdrawiał - uczniowie byli przekonani, że owe proroctwa spełnią się wedle ich wyobrażeń.

Na dodatek pewnie nie mogli się otrząsnąć z grozy śmierci Jezusa. Czuli się zagubieni, przerażeni. Może nawet oszukani i zrezygnowani. W Ewangelii św. Łukasza wyraźnie powiedziano: “A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już trzeci dzień, jak to się stało" (Łk 24, 21). Dlatego poszli do Emaus, wrócili do swoich zajęć - rybołówstwa, do cła. Za nimi były piękne trzy lata wędrówek z Jezusem, lata niezwykłych wydarzeń, ale wszystko się skończyło Jego tragiczną śmiercią.

  • "Byłbym wam powiedział" 
  •  

- Razem z Chrystusem złożyli do grobu własne nadzieje. Stracili wszystko. Karl Barth powiedział: "Wiara, która nie płynie z próżni, jest brakiem wiary".

- Apostoł Paweł w Liście do Rzymian napisał, że wiara jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe. Ale żeby coś usłyszeć, najpierw musimy zrobić w sobie miejsce. Często wydaje się nam, że to, czego dla siebie pragniemy, jest najlepsze. I ileż razy się mylimy, bo nie widzimy wszystkiego. Albo mamy na coś nadzieję, a gdy nadzieja się nie ziści - cierpimy. Tymczasem potem okazuje się, że często była w tym głęboka mądrość. Czy zatem uczniowie Jezusa utracili nadzieję? Nie, raczej utracili własną wizję Królestwa Bożego.

- Pewnie nie było im też łatwo - jak nikomu - pogodzić się ze śmiercią bliskiego człowieka.

- Dopiero przeżyli Ostatnią Wieczerzę, jeszcze brzmiał w uszach Jego głos. Ich mistrz i nauczyciel mówił, że powstanie z martwych - i co się stało? Stali się na Jego słowa głusi. My żyjemy ze świadomością zmartwychwstania Jezusa, ale także pozostajemy głusi na tamten fakt. Ile razy zwracam żałobnikom uwagę na umieszczony na wieńcach napis: “Ostatnie pożegnanie". On brzmi jak zapowiedź kresu wszystkiego, a przecież Jezus powiedział: “Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie. W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli" (J 14, 1-3).

- Czym może być dla chrześcijan Wielka Sobota? Często ów dzień gubi się gdzieś między smutkiem Wielkiego Piątku i radością Zmartwychwstania.

- To powinien być dzień ciszy. Żałoby, ale też wewnętrznego przygotowania na zmartwychwstanie Jezusa. To dobry moment, żeby odwiedzić groby bliskich. W Kościele ewangelicko-reformowanym nie odprawiamy w Wielką Sobotę nabożeństw. Nie ma też żadnych wskazań, jak ów dzień spędzać. Ale wiadomo, że powinniśmy go poświęcić na refleksję o znaczeniu Krzyża w perspektywie pustego grobu. A do namysłu potrzeba milczenia, za którym dziś - niestety - nie przepadamy.

- Wielka Sobota stoi na pograniczu doczesności i wieczności, skończoności i nieskończoności. Może uzmysławia nam, że trzeba pielęgnować doczesność i nie odkładać nic na jutro, na następny miesiąc czy rok?

- Kiedy byłem dzieckiem, rodzice chcieli pokazać mi tradycję katolicką, dlatego chodziliśmy oglądać groby Jezusa w kościołach. Chciałbym powtórzyć: ważne jest, aby odwiedziny Chrystusowego grobu - w wymiarze duchowym czy symbolicznym, w kościele - pozwalały zobaczyć naszą kondycję i rzeczywistość w perspektywie krzyża i pustego grobu.

Nie tylko z milczeniem mamy dziś problem, równie trudno przeżywać nam żałobę. Staramy się unikać uczuć ciężkich, bolesnych. Śmierć wydaje się czymś wstydliwym - szczególnie w miastach. Ludzie umierają w szpitalach, za parawanami, samotni, bez rodziny. Pamiętam, jak na wsi konał pewien człowiek: podtrzymywany przez najbliższych wyszedł na podwórze. Obejrzał obejście, wszedł do obory, wrócił do domu, w końcu podprowadzony do łóżka położył się i umarł. Ilu z nas ma szczęście, że umiera pośród swoich bliskich i w swoim domu?

- Czy życie chrześcijanina nie przypomina Wielkiej Soboty: przecież czekamy na nasze zmartwychwstanie?

- Każdy dzień od stworzenia świata po powtórne przyjście Jezusa jest elementem Bożego planu zbawienia, który wciąż trwa. Często spotykam się z uwagą, że dla ewangelików najważniejszym dniem w roku liturgicznym jest Wielki Piątek. Tak nie jest. Wszystkie momenty od narodzenia Chrystusa, poprzez święto Epifanii, nauczanie Jezusa, Niedzielę Palmową i wjazd do Jerozolimy, ustanowienie Sakramentu Wieczerzy Pańskiej, śmierć na krzyżu, złożenie do grobu, żałobę i milczenie Wielkiej Soboty, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie, Zesłanie Ducha Świętego - znajdują miejsce w zwiastowaniu słowa Bożego, gdyż stanowią ciąg równie ważnych wydarzeń. To pełnia doskonała: jedno zdarzenie wynika z drugiego i rozpoczyna następne.

W każdym z nich musimy się odnaleźć i każde z nich odnaleźć w swoim życiu.

  • "Nie ożywa, jeśli nie umrze" 
  •  

- Wierzymy, że Chrystus zstąpił do piekieł. Jak to rozumieć?

- Zstąpił do Szeolu, żeby mnie i każdego człowieka uwolnić od lęku, trwogi i męki piekła. W Dziejach Apostolskich napisano: “Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani i nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie" (Dz 2, 27). Zstąpił w miejsce, którego ani nie wymyślił, ani nie chciał dla człowieka.

- A co znaczy, że Jezus zmartwychwstał?

- Dochodzimy do najtrudniejszego momentu wiary. Wszystko, co zdarzyło się przed zmartwychwstaniem Jezusa, mieści się w granicach naszych doświadczeń i wyobrażeń. Rozumiemy Boże Narodzenie, rozumiemy nauczanie Jezusa. Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić Jego śmierć, bo przeżywamy umieranie bliskich. Ale Zmartwychwstania wyobrazić sobie nie potrafimy; nie można go do niczego przyrównać. Zmartwychwstanie można wyłącznie przyjąć albo odrzucić.

Charakterystyczne, że w kościołach ewangelicko-reformowanych na krzyżach nie umieszcza się postaci Jezusa. W holenderskich kościołach można przeczytać na krzyżu napis: “Chrystus zmartwychwstał", bo patrząc na krzyż musimy widzieć Zmartwychwstanie. Nasze życie można przyrównać do partii szachów: gra jeszcze trwa, ale układ figur nie pozostawia wątpliwości, kto będzie zwycięzcą. Dzięki Chrystusowi grzech, cierpienie i śmierć zostały unicestwione. Żaden smutek nie jest ostateczny.

- Jak zmartwychwstaniemy: czy na wzór Chrystusa?

- Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian mówi: “Ale powie ktoś: Jak bywają wzbudzeni umarli? I w jakim ciele przychodzą? Niemądry! To, co siejesz, nie ożywa, jeśli nie umrze. A to co siejesz, nie jest przecież tym ciałem, które ma powstać, lecz gołym ziarnem, może pszenicznym, a może jakimś innym" (1 Kor 15, 35-36). To naturalne, że tak ważną rzecz jak zmartwychwstanie staramy się sobie wyobrazić, ale w gruncie rzeczy cały czas błądzimy po omacku.

- Także i dlatego, że nie było bezpośrednich świadków Zmartwychwstania.

- Nie wszystko możemy zobaczyć tu i teraz. Gdy Chrystus chciał umyć nogi uczniom w Wieczerniku, Piotr się oburzał. Jezus zaś powiedział mu: “Co ja czynię teraz, ty nie wiesz, ale się o tym dowiesz" (J 13, 7). Zmartwychwstania umysł ludzki nie może pojąć. Niech więc pozostanie Tajemnicą.

- Do Tajemnicy próbujemy zbliżyć się np. przez teologię negatywną.

- Często poprzez zaprzeczanie chcemy coś udowodnić. Gdy ktoś poprzez ukazywanie różnic przedstawia np. wyznania chrześcijańskie, zawsze myślę, dlaczego nie mówić o podobieństwach. O istocie naszych Kościołów nie świadczy przecież, że bracia rzymscy katolicy w Wielką Sobotę święcą pokarmy, natomiast bracia prawosławni obchodzą święta w innym terminie. O istocie naszych Kościołów świadczy wspólna wiara w Zmartwychwstałego. Myślę, że podobnie ma się rzecz z tajemnicą Zmartwychwstania. Ufajmy słowom Chrystusa, że kto w Niego wierzy, choćby i umarł - żyć będzie. Duch Święty działa, ale we właściwym dla nas czasie, dlatego nie próbujmy poznać dziś tego, co przeznaczono dla nas na jutro. Kiedy Bóg uzna nas za gotowych, z pewnością obdarzy nas poznaniem.

- Anna Świderkówna zwraca uwagę, że w 15. rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian greckiego czasownika "zmartwychwstał" nie użyto w formie czasu przeszłego dokonanego, ale w czymś na kształt pogłębionego czasu teraźniejszego. Gdyby chcieć go oddać dosłownie, trzeba by napisać: "Jest zmartwychwstały, bo zmartwychwstał".

- Bo nie można mówić o zmartwychwstaniu jako o czymś zakończonym. Ono ma w nas trwać nieustannie. Każda niedziela przypomina, że Chrystus zmartwychwstał w pierwszy dzień po szabacie. Rzeczywistość zmartwychwstania musi towarzyszyć całemu naszemu życiu. Tak jak chrześcijaninem nie mogę być od czasu do czasu, gdy akurat mam na to ochotę, podobnie i zmartwychwstanie przenika każdą chwilę mojego życia. Muszę zanurzać się w tę prawdę cały i nieustannie.

- Co znaczy dla chrześcijanina uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa?

- Przede wszystkim żyć Ewangelią i życiem zaświadczać Dobrą Nowinę. Dlaczego Mahatma Gandhi mówił, że nie może być chrześcijaninem, chociaż całym sercem przyjmuje Jezusa? Bo widząc, jak zachowują się chrześcijanie, nie chciał być jednym z nich. Jak zatem wygląda nasze świadectwo? Czytamy w Piśmie: “Uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości" (Rz 6, 18). Tymczasem służba to dziś słowo niepopularne. Chcemy być niezależni, nikomu niczego nie zawdzięczać i sami nic nie dawać. A przecież wiara to miłość, a miłość to służba. Kto nie miłuje, trwa w śmierci.

KS. LECH TRANDA (ur. 1956) jest proboszczem parafii ewangelicko-reformowanej w Warszawie. Ukończył Chrześcijańską Akademię Teologiczną; studiował też w Wuppertalu. Redaktor “Jednoty". Publikował w “Credo", “Zwiastunie", “W drodze" i “TP". Żonaty, ma trójkę dzieci.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2005