Nasz potoczny dyskurs o Kościele

Autorzy książki „Doktryna Polaków” chcieli ustalić, jaki jest stan politycznej świadomości obywateli w sprawach ogólniejszych niż doraźne.

25.02.2019

Czyta się kilka minut

Ks. Adam Boniecki. Fot. Maciej Zienkiewicz dla „Tygodnika Powszechnego”  / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
Ks. Adam Boniecki. Fot. Maciej Zienkiewicz dla „Tygodnika Powszechnego” / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Rezultatem współpracy specjalistów w zakresie klasycznej filozofii politycznej i współczesnej empirycznej socjologii jest opis „klasycznej filozofii politycznej w dyskursie potocznym Polaków” (to podtytuł książki; rozmowa z jednym z jej autorów, prof. Krzysztofem Zagórskim, w Temacie Tygodnika).

Na mapę klasycznych doktryn politycznych autorzy nałożyli wyniki empirycznych badań. Najpierw więc pokazali szeroką paletę tych doktryn: od Arystotelesa, Platona, św. Augustyna i św. Tomasza, przez Machiavellego, Hobbesa, Hume’a, ­Burke’a, de Maistre’a, Marksa, Proudhona, Bakunina, Kropotkina, ­Leona XIII, po Rothbarda i Buchanana. Ujęli ich poglądy w pięć istotnych kategorii: człowiek, społeczeństwo, własność, władza i państwo, a następnie z ankiet wydobyli to, co pozwoliło zidentyfikować poglądy Polaków na naturę wymienionych wyżej kategorii zjawisk. W konfrontacji tych poglądów z istniejącymi systemami filozofii politycznej zrekonstruowali obraz filozofii politycznej Polaków „w dyskursie potocznym”.

Okazało się, że „doktryna polityczna Polaków” daleka jest od jednorodności i zideologizowania, oraz że stanowi ona „mozaikę ideową dominujących współcześnie nurtów politycznego myślenia”. Rekonstrukcja owej „doktryny politycznej w dyskursie potocznym” pozwala na identyfikację politycznych postaw Polaków, ich ocen politycznej rzeczywistości, ich dążeń oraz oczekiwań.


CZYTAJ TAKŻE:

GDYBY TO BYŁ NORMALNY KRAJ: Czy Polska porzuciła normalność, zmierza do niej, czy też wreszcie ją odnalazła? Jaka jest ta nasza polska normalna ziemia obiecana?


Przy lekturze tej książki towarzyszyło mi pytanie, co przy­niosłyby podobne badania przeprowadzone wśród polskich członków Kościoła katolickiego. Czym on jest w „potocznym dyskursie Polaków”? Ecclesia quid dicis de Te ipsa? Kościele, co mówisz sam o sobie? Definicji, którymi w ciągu wieków Kościół siebie określał, jest wiele, co wskazuje na ewolucję jego samoświadomości. Samoświadomość pierwszych wieków, taka, jak ją opisał autor Listu do Diogneta (schyłek wieku II), różniła się od tej z późniejszych epok. Historycy eklezjologii uznają, że Sobór Watykański II był w tym procesie wydarzeniem przełomowym. Znamienne, że Polski Synod Plenarny, którego idea powstała w 1987 r., wyznaczył sobie jako programowy cel pracę nad wzmocnieniem, a tam, gdzie jest to konieczne, nad przywróceniem samoświadomości eklezjalnej wiernych Kościoła w Polsce, wychodząc z założenia, że ta świadomość jest albo bardzo słaba, albo nawet w zaniku.

Co dziś ma na myśli 32 919 805 (według Małego Rocznika Statystycznego Polski 2018) polskich katolików, mówiąc „Kościół”? Wprawdzie ci, co raz w tygodniu chodzą na Mszę św., wyznają wiarę w „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”, ale czy rzeczywiście ich rozumienie Kościoła (będącego, jak widać, przedmiotem wiary) pokrywa się czy choćby spotyka z tym, co o sobie mówił Kościół na Soborze Watykańskim II?

Choć mówimy „Wierzę w jeden, święty…”, to czy Kościół w naszej świadomości nie jawi się nade wszystko – jeśli nie jedynie – jako wielka, bardzo ziemska instytucja? Nie jak w listach św. Ignacego z Antiochii (przełom I i II wieku), w których wszystkie przejawy Kościoła są jakby sakramentami, ziemskimi przejawami tego, co ostateczną prawdę posiada w niebie, a widzialna organizacja Kościoła odtwarza uporządkowanie Kościoła niebiańskiego. Cóż, Kościół z czasem oddala się od swych początków, rozszerza na coraz więcej miejsc i z konieczności wykształca instytucje bardziej stabilne. Zmierza ku formie, którą o. Congar nazwie „episkopatem monarchicznym”. Nie miejsce tu na analizowanie przyczyn przerostu w Kościele ról funkcjonalnych nad charyzmatycznymi. Kiedyś mówiło się, że Kościół ubogiego Chrystusa w kolejnych epokach obrastał w dekor z tego świata jak strój kardynalski.

Po Soborze strój kardynalski zdecydowanie uproszczono. Kościół też, ale chyba jeszcze nie na tyle, żeby nie stwarzał problemów w „potocznym dyskursie” o Kościele. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2019