Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co najmniej połowa populacji Polski zarazi się w najbliższych tygodniach wariantem Omikron – wynika z prognozy wrocławskiej grupy analitycznej MOCOS. Polskie laboratoria nie wykonują jednak więcej niż 140 tys. testów dziennie, a to pozwoli wykryć co najwyżej 100 tys. zakażeń. Reszta pozostanie poza radarami. Franciszek Rakowski, szef ICM, jednego z centrów modelujących przebieg pandemii, uważa, że infekcji będzie nawet osiem razy więcej.
– Fala będzie bardzo wysoka, ale przetoczy się szybko: zacznie się wypiętrzać ok. 20 stycznia i już w lutym powinna opadać – mówi „Tygodnikowi” epidemiolog Rafał Halik. – W środku fali będzie umierało ok. 680 osób dziennie.
WIRUS NAS NIE OPUŚCI
RAFAŁ HALIK, epidemiolog: Dzisiaj wielu wieszczy, że omikron zakończy pandemię, bo zapewni odporność grupową. Z niepokojem obserwuję – także wśród naukowców – skłonność do mamienia się optymistycznymi koncepcjami.
Omikron jest bardzo zakaźny, ale wywołuje objawy słabsze niż poprzednie warianty. Według prof. Wojciecha Szczeklika, anestezjologa z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie, skala zakażeń spowoduje jednak większe niż dotychczas obciążenie ochrony zdrowia. W ostatnich dniach zajętych było ok. 15 tys. łóżek covidowych. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnia, że rząd jest w stanie zwiększyć ich liczbę do 60 tys. – To by była katastrofa. Nie będziemy leczyć niczego poza covidem – mówi prof. Szczeklik. I zastanawia się, czy instalacje tlenowe w szpitalach wystarczą dla takiej liczby pacjentów.
Lekarze mówią: same łóżka nie leczą. A nieliczny personel jest po dwóch latach walki z pandemią zmęczony fizycznie i wypalony psychicznie. Wiele osób odchodzi z zawodu. – A podczas fali omikronowej część osób „wypadnie” ze względu na zakażenie, w szczycie fali może to dotyczyć 10-30 proc. personelu – mówi prof. Szczeklik, wskazując na doświadczenia innych krajów. Rafał Halik obawia się czego innego – że szczupłość kadr i wysoka dynamika zakażeń sprawią, iż wysyłanie pracowników na kwarantanny będzie niemożliwe. Chorzy, ale zdolni do wykonywania obowiązków, będą pracować. – Wtedy ogniska infekcji będą wybuchały w szpitalach i domach opieki, gdzie znajdują się osoby najbardziej wrażliwe na ciężki przebieg choroby. Ludzie będą też unikać szpitali, co może dodatkowo zwiększyć umieralność – mówi.
– W ciągu najbliższych tygodni wszyscy będziemy narażeni na kontakt z ludźmi zakażonymi wariantem Omikron – ostrzega prof. Szczeklik. – Warto nosić maski, unikać zamkniętych pomieszczeń i zgromadzeń. Lepiej się nie zarazić, bo covid może wywołać odległe w czasie powikłania. Mam nadzieję, że wbrew niektórym zapowiedziom nie zachorujemy wszyscy, a już zwłaszcza nie jednocześnie.
Omikron roznosi się tak skutecznie, że według ekspertów w sytuacji, gdy przebywamy przez dłuższy czas w zamkniętym pomieszczeniu, maski chirurgiczne (a tym bardziej materiałowe) nie wystarczą do ochrony siebie i innych. Zalecają stosowanie masek profesjonalnych, np. typu FFP2. W tym kontekście zadziwia obojętność polskich biskupów, którzy – wiedząc, że najbardziej zagrożeni są ludzie starsi – nie ogłosili dyspensy od udziału w niedzielnych mszach.
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>
W mediach pojawiają się hipotezy, że ta fala, jakkolwiek najgorsza z dotychczasowych, będzie ostatnia, bo powszechne zakażenia zapewnią odporność zbiorową. Prof. Szczeklik uważa, że to myślenie życzeniowe. – Być może pandemia zacznie wygasać, a przebieg choroby będzie przypominać przeziębienie. Ale to wariant optymistyczny. Pamiętajmy, że im więcej zakażeń, tym większe ryzyko, iż wirus zmutuje. Mogą powstać nowe warianty, przełamujące odporność. Ta pandemia od początku jest nieprzewidywalna. ©π