Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chodziło w nim o lansowany przez UKE plan podziału Telekomunikacji Polskiej na dwie firmy, z których jedna miałaby odpowiadać za dostępne dla wszystkich operatorów łącza, a druga - zajmować się usługami. W opinii resortu infrastruktury takiej operacji przeprowadzić się jednak nie da, bo nie ma stosownych przepisów.
Niby wszystko się wyjaśniło: Anna Streżyńska zapewnia, że o dymisji mówiła warunkowo, a minister Cezary Grabarczyk podkreśla, że to nie konflikt, tylko zwyczajny spór i że w zasadzie wcale nie jest pomysłowi UKE przeciwny. Nawet jeśli tak jest, to ten spór zwrócił uwagę na kwestię istotniejszą niż podział TP SA: prawne usytuowanie instytucji regulujących funkcjonowanie konkretnych dziedzin gospodarki. Jak bardzo jest to istotne, widać na przykładzie Rady Polityki Pieniężnej.
Aby takie instytucje dobrze pełniły swoją funkcję, muszą być kompetentne i niezależne od administracji. Gwarancję niezależności stanowi powoływanie ich szefów na kilkuletnią zwykle kadencję - po to by urząd był odporny na naciski ze strony kolejnych ekip rządowych. Tymczasem prezesa UKE premier może w każdej chwili odwołać. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że niezależność tej instytucji zależy dziś raczej od charakteru jej szefa niż od zabezpieczeń prawnych. I dopóki to się nie zmieni, dopóty trudno mieć pewność, że kierunek działań UKE zostanie utrzymany.