Monarchiczna cudowność

Marc Bloch, wybitny francuski badacz XX wieku, był współtwórcą nowego spojrzenia na historię.

13.06.2016

Czyta się kilka minut

Jean Clouet (1490–1541), portret Franciszka I, króla Francji. / Fot. wikipedia.org / Domena publiczna
Jean Clouet (1490–1541), portret Franciszka I, króla Francji. / Fot. wikipedia.org / Domena publiczna

Dla mojego pokolenia, studiującego historię na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku, spotkanie ze światową Historiografią (przez wielkie „H”) zaczynało się od Marca Blocha i jego książki „Pochwała historii, czyli o zawodzie historyka”. W końcu lat 60. żadna inna jego praca nie była przełożona na polski. Pojmowanie pracy historyka i metody badań, jakie propagowała ciesząca się wtedy najwyższą estymą „szkoła Annales”, poznawaliśmy więc głównie z prac uczniów jej ojców-założycieli: Jacquesa Le Goffa, Fernanda Braudela i (niewielu) innych.

Jedno było pewne: jeśli chciało się zostać historykiem nowoczesnym, trzeba było znać francuski i sześć razy do roku przeglądać nowe zeszyty czasopisma „Annales ESC”. Najpierw zjawiały się one w domach kilku polskich historyków, zaprzyjaźnionych z francuskimi badaczami, a dopiero po jakimś czasie w bibliotekach.

Niezbyt wówczas przez nas czytany Marc Bloch (1886-1944), a jeszcze mniej znany Lucien Febvre (1878-1956), którzy w 1929 r. założyli właśnie to czasopismo, pozostawali dla nas tajemniczymi pionierami „Nowej Historii” (jak badania historyków skupionych wokół „Annales” skromnie nazywali sami Francuzi). Dzięki wstępowi Witolda Kuli do „Pochwały historii”, życiorys Blocha był jako tako znany. Także jego śmierć – jako uczestnik ruchu oporu został rozstrzelany przez Niemców w 1944 r.

Fundamenty „Nowej Historii”

Marc Bloch, syn profesora historii starożytnej Gustawa Blocha, po studiach najpierw uczył w szkole. Później była I wojna światowa: największe doświadczenie jego generacji. Gdy wybuchła, miał 28 lat. Przeżył ją jako żołnierz, a też jako bystry obserwator.

Po jej zakończeniu zaczął karierę uniwersytecką w Strasburgu. To miasto stało się miejscem wznoszenia fundamentów pod „Nową Historię”. Stolica Alzacji, właśnie odzyskanej przez Francję, miała teraz stać się czysto francuska, a tutejszy uniwersytet – kiedyś „okno wystawowe” wilhelmińskich Niemiec – miał przyćmić wielkość poprzednika. Niemców usunięto, ściągnięto obiecujących francuskich badaczy. Przeprowadzono nie tylko romanizację uczelni, ale też jej laicyzację: odpowiedzią na istniejące tu nadal wydziały teologiczne było powołanie przez państwo – podkreślające swą świeckość – katedry historii religii w ramach instytutu historii religii na wydziale sztuk.

Ale to nie wyzwania ideologiczno-państwowe, które stanęły przed akademikami strasburskimi, były decydujące dla poszukiwań tutejszych badaczy. Generacja Blocha formowała się w czasie wielkich debat przełomu wieków, dotykających pojmowania historii i jej roli społecznej oraz duchowej. Kwestionowano zasady uznawane dotąd za niepodważalne. Prekursor „annalistów” Paul Lacombe twierdził, że aby historia była nauką, nie wystarczy krytyczna erudycja historyka. Fakt bowiem nie jest twardym „atomem” rzeczywistości, ale obiektem skonstruowanym i stąd trzeba poznać też reguły jego produkcji.

Bloch znał historiografię niemiecką (dominującą wówczas w Europie); znał też tamtejsze gorące dyskusje wokół znaczenia i miejsca w całości dziejów historii gospodarczej i historii kultury, które Karl Lamprecht wynosił ponad historię polityczną, uprawianą jako faktografia, dzieje królów, pontyfikatów, wojen i bitew itd.

Założone w 1929 r. przez Blocha i Luciena Febvre’a nowe pismo „Annales d’histoire economique et sociale” (Roczniki historii gospodarczej i społecznej) oddawało główne kierunki zainteresowań Blocha – jako historyka gospodarki i społeczeństwa ukształtowanego w kręgu oddziaływań francuskiej geografii historycznej, będącej w samej rzeczy geografią człowieka, i socjologii ze szkoły wielkiego Émila Durkheima. Wzorowane na niemieckim „Vierteljahrschrift für Sozial- und Wirtschaftsgeschichte” (Kwartalnik historii społecznej i gospodarczej), gromadziło obok historyków także socjologów, ekonomistów, politologów. Wraz z założycielami przeniosło się w połowie lat 30. do Paryża.

Cud i historia Europy

Książkę „Królowie cudotwórcy” Bloch napisał w okresie pracy w Strasburgu. Wydana w 1924 r., jest jego pierwszą wielką pracą: od razu przyniosła mu rozgłos, ale też głosy krytyczne (i to ważnych badaczy). Pół wieku później „giganci” francuskiej mediewistyki – Georges Duby i Jacques Le Goff – uznali ją za najwybitniejsze dzieło Blocha: nie tylko operujące „długim trwaniem” (znakiem rozpoznawczym szkoły „Annales”), ale też powołujące do życia dwie nowe dyscypliny: historię mentalności i antropologiczną historię polityczną.

Tematem tego dzieła, które po polsku ukazało się dopiero w 1998 r., jest posiadany przez królów francuskich i angielskich dar cudownego leczenia skrofułów (gruźlicy węzłów chłonnych, częstej na skutek złych warunków higienicznych) przez rytualny dotyk. Dar ten objawił się najpierw u władców kapetyńskich, a nieco później u angielskich królów wywodzących się z francuskiej dynastii Plantagenetów i zanikł dopiero w XVIII w. (we Francji wrócono do niego incydentalnie w czasach Restauracji, za Karola X).

Bloch zajął się więc zjawiskiem „długiego trwania” i co więcej – istotnym elementem władzy królewskiej i jej rytuału, jakim był usankcjonowany, powtarzalny, oprawiony w ceremoniał cud, w który wierzono także poza Francją i Anglią. Np. chorujący na skrofuły Mikołaj Radziwiłł, późniejszy biskup żmudzki, zjawił się w 1515 r. w Bolonii, by skorzystać z szansy, jaką był pobyt tam króla Francji Franciszka I – i ogłoszenie na dzień 14 grudnia rytuału uzdrawiania (po jakimś czasie nastąpił u niego nawrót choroby).

Chcąc wyjaśnić uzdrowicielską moc królów Francji i Anglii, Bloch odrzucił pokusę (zrozumiałą u postoświeceniowego racjonalisty) spoglądania na ten rytuał jak na zabobon, śmieszny przesąd czy jedną z legend tworzących atmosferę „monarchicznej cudowności”. Pisał: „Posłużyłem się tymi rytami jako zagadnieniem pozwalającym badać, szczególnie w Anglii i Francji, przypisywany władzy królewskiej nadprzyrodzony charakter, coś, co pozwala ją określić jako mistyczną królewskość. Królewskość! Jej historia zdominowała całą ewolucję instytucji europejskich”. Podkreślał, że jego książka jest wkładem do „historii politycznej Europy w szerokim znaczeniu tego terminu, właściwym znaczeniu”. Aby zrozumieć, czym były kiedyś monarchie, nie wystarczy zgłębiać ich administracji czy finansów, koncepcji władzy. Trzeba jeszcze zanurkować w wierzeniach i opowieściach, które rozkwitały wokół domów panujących.

Lista pytań, na które Bloch stara się odpowiedzieć, jest długa: o relacje między sferami sacrum i profanum oraz znaczenie tej pierwszej w owej „królewskości”; o propagandę władzy; o stosunek ludzi i władz Kościoła do cudu; o zbiorowe wierzenia i reakcje psychologiczne. Ale jego poszukiwania skupiają się w pierwszym rzędzie na genezie rytuału i jego funkcjonowaniu w średniowieczu. Śledzi więc początki rytuału namaszczania władców chrześcijańskich i szczególną rolę legendy o nadprzyrodzonej interwencji w czasie chrztu władcy Franków Chlodwiga w 496 r. Gdy okazało się, że celebrujący obrzęd biskup nie ma oleju do namaszczenia, zjawiła się gołębica z nieba, niosąc w dziobie ampułkę ze świętym olejem. Legenda ta miała wielkie znaczenie w ideologii francuskiej monarchii. A co ciekawe, czasy Renesansu i Reformacji nie przyniosły odrzucenia samego rytuału, który okazał się przydatny dla umocnienia władzy nowych dynastii w obu krajach.

Zjawisko pozornie nieistotne

Bloch zbiera w tej książce ogromny materiał źródłowy. Jej odkrywczość i nowatorstwo polegały jednak w gruncie rzeczy na dostrzeżeniu w zjawisku – dotąd traktowanym jako niegodne uwagi badacza – zagadnienia kluczowego dla zrozumienia struktur i mechanizmów władzy, na zdefiniowaniu na nowo historii politycznej i zdegradowaniu pojmowania jej jako ciągu wydarzeń.
Nie wszystkie odpowiedzi, jakich udzielił Bloch, są dziś uważane za trafne i obowiązujące. Dalsze poszukiwania oraz dalsze badania poszerzyły naszą wiedzę i zasób źródeł. Jacques Le Goff przesunął początki rytuału francuskiego o dobre 150 lat, na czasy Ludwika IX Świętego (XIII w.). Zaś najbardziej ogólna odpowiedź Blocha nie była przekonująca od początku: że królowie (i ci, którzy przy nich stali) nie byli oszustami, ale też nigdy nikogo nie uzdrowili. Mamy w istocie do czynienia z utrzymującą się przez kilka stuleci iluzją, „zbiorową pomyłką”.

Rozwijana po II wojnie światowej historia mentalności wyrzekła się szybko postawy, którą Bloch ujawnił w zakończeniu książki: wyższości racjonalisty, traktowania z góry poglądów i zachowań nieakceptowanych na gruncie „racjonalności”, a przede wszystkim wyjaśniania ich na gruncie naszej racjonalności. Nie znaczy to, że książka „Królowie cudotwórcy” jest już tylko pomnikiem wielkiego otwarcia w badaniach nad przeszłością i pojmowaniu historii. Czytana razem z dziełem innego wielkiego badacza, Ernsta Kantorowicza – napisanym ponad 30 lat później, pt. „Dwa ciała króla” – wzbogaca to ostatnie, a sama jest też bardziej zrozumiała. ©

HALINA MANIKOWSKA jest historykiem mediewistą, profesorem zwyczajnym w Instytucie Historii PAN, gdzie kieruje Zakładem Studiów Średniowiecznych.


Powyższy materiał udostępniony został na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa - Bez Utworów Zależnych - Użycie niekomercyjne (CC BY-NC-ND 3.0)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2016