Mój Mesjasz - Żyd

Jestem wdzięczny pani Radzik za świadectwo. Jej tekst pokazuje, że są jeszcze w Polsce młodzi ludzie, którzy mają przekonania i potrafią ich bronić nawet wobec tych, od których powinni spodziewać się, jeśli nie pomocy, to chociaż wsparcia i uznania. Pani Radzik na pewno nie zrobiła tego dla poklasku, ale dla obrony wartości, w które wierzy. Dziwi mnie natomiast pobłażanie najwyższych władz kościelnych wobec antysemityzmu (chyba raczej antyjudaizmu czy antyizraelityzmu) mimo wcześniejszych deklaracji ze strony Kościoła, przeprosin, wspólnych modlitw.

Dlaczego nie mówi się, że antysemityzm jest grzechem obrazy Boga w osobie Chrystusa; grzechem, którego źródłem jest nieracjonalna złość i nienawiść zwrócona nie przeciw jednostce, ale społeczności? Nie chcemy pamiętać, że Chrystus jest Żydem - synem narodu, któremu zawdzięczamy otrzymanie wiary w Boga Jedynego oraz Człowiekiem, który poniósł okrutną śmierć abyśmy uzyskali możliwość zbawienia. Jest kimś, kto nie przyszedł oddać życia tylko za ziomków - „wybrańców Boga”, ale wszystkich objął swą bezgraniczną miłością, nie zwracając uwagi na kształt nosa, kolor skóry, mądrość, bogactwo, przyzwoitość czy miejsce zamieszkania na ziemi. Nienawiść do Żydów obejmuje Jego oraz apostołów-założycieli Kościoła, w którym słowa, pieśni i hymny świętych ksiąg Izraelitów są stale obecne. Nienawiść dotyczy też Matki Chrystusa, której Ojciec Św. powierzył siebie w zawołaniu „Totus Tuus”, a którą Polacy wybrali na swoją Królową, i do której miłość i szacunek wyznają ci właśnie, co obrażają jej siostry i braci, a więc i Ją samą.

Sprawa niepokoi mnie i boli, bo wiąże się z pytaniem o wiarygodność, mojego jednak, Kościoła. Czy w takiej sytuacji ci, co nim kierują, zasługują na zaufanie? Czy wszystko, co mówią bądź deklarują, jest oparte na prawdzie? Czy w każdej sprawie mam słuchać ich głosu?

Autorce tekstu przesyłam wyrazy uznania, szacunku oraz gorącej zachęty do wytrwałości. Niech niczym się nie zraża.

MIECZYSŁAW WIŚNIEWSKI (Warszawa)

PS. Mam 78 lat. Pochodzę z Wilna, gdzie przeżyłem wojnę. Stamtąd pojechałem do łagru w Workucie i wróciłem do Polski dopiero w 1947 r. Po wojnie pracowałem w Instytucie Tworzyw Sztucznych w Warszawie, którego dyrektorem na przełomie lat 50. i 60. był doc. Marek Wajnryb (przedwojenny polski komunista, w 1937 r. zesłany na kilka lat do łagru). To był przyzwoity i uczciwy człowiek. W 1968 r. zmuszono go do wyjazdu z Polski, jak wszystkich Żydów pracujących w Instytucie, choć w większości byli porządnymi i pracowitymi fachowcami. Brak mi Żydów w Polsce. Znikło coś kolorowego i specyficznego. Coś, co było... bardzo polskie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2003