Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Minister kultury stwierdził, że ta decyzja nie miała związku z artystyczną wartością filmu Jerzego Zalewskiego, lecz stały za nią jakieś inne motywacje (jakie, tego już się nie dowiedzieliśmy). Z kolei we Wrocławiu ogłoszono, że nowym dyrektorem tamtejszego Teatru Polskiego zostanie Cezary Morawski – zastąpi Krzysztofa Mieszkowskiego, który uczynił tę scenę jedną z najważniejszych w kraju. Oba wydarzenia tylko pozornie są odległe.
„Historia Roja” to film „nie tylko ważny społecznie, ale także – ogłosił Piotr Gliński – artystycznie udany”. Jest to też – oznajmił – pierwszy film fabularny o żołnierzach wyklętych powstały po 1989 r. Minister kultury pomylił się dwukrotnie: powstał przecież „Generał Nil” Ryszarda Bugajskiego czy „Pilecki” – fabularyzowany dokument Mirosława Krzyszkowskiego. Obraz Zalewskiego został zaś – delikatnie mówiąc – krytycznie oceniony, i to nie tylko na tych łamach. Wystarczy przywołać tekst opublikowany na, bliskim zapewne ideowo ministrowi, portalu Jagiellonski24.pl: „Film okazał się zmarnowaną szansą na pokazanie szerokiej publiczności tragedii żołnierzy walczących po 1945 r.”. Wystąpienie Glińskiego było jednak zdumiewające głównie z innego powodu: oto po raz pierwszy w III RP minister kultury spróbował ingerencji w decyzje niezależnego jury i zajął się recenzowaniem dzieł. To obyczaje znane raczej z minionej epoki.
Z kolei wybór Cezarego Morawskiego – aktora znanego m.in. z ról w serialach „Ojciec Mateusz”, „Prawo Agaty” czy „M jak miłość” – oprotestowali dwaj członkowie komisji konkursowej, Krystian Lupa i Piotr Rudzki (kierownik literacki Polskiego), twierdząc, że sam konkurs został nieuczciwie przeprowadzony. Zespół teatru i wielu ludzi kultury z całego kraju nie zaakceptowało wyboru.
Podstawowym zarzutem wobec Morawskiego jest to, że nie gwarantuje utrzymania dotychczasowego poziomu artystycznego teatru.
Historie z Gdyni i Wrocławia zmuszają do stawiania pytań o to, jak władze rozumieją rolę kultury i instytucji jej służących. Polityka rządu PiS w tej sprawie wywołuje coraz więcej wątpliwości, a autonomia publicznych placówek kulturalnych po raz kolejny jest na razie werbalnie – podważana.
We Wrocławiu mówi się o konieczności powołania okrągłego stołu, który doprowadzi do rozwiązania konfliktu wokół Teatru Polskiego. Ale konieczne jest też ustanowienie kodeksu dobrych praktyk w zarządzaniu kulturą, w tym przeprowadzania konkursów na dyrektorów. Funkcjonującego nie tylko na papierze, lecz akceptowanego i przestrzeganego.
A Ministerstwo Kultury? Do niedawna zasadniczo było postrzegane – mimo rozmaitych potknięć – jako pilnujące zasad i chroniące niezależności instytucji kultury, także przed zakusami samorządów. Czy tak jest nadal i czy taka ma być jego funkcja? – na to pytanie musi sobie odpowiedzieć przede wszystkim Piotr Gliński. ©