Milczenie i obecność

Od początku lutego świat przeżywa coś, co można by nazwać nowym doświadczeniem Kościoła i to w wymiarze szczególnie dotkliwym. Jan Paweł II był chory wiele razy w ciągu przeszło 26 lat pontyfikatu, także bardzo poważnie. Zawsze towarzyszyła mu uwaga i troska milionów wierzących i niewierzących. Tym razem jednak i choroba Papieża, i jej okoliczności stwarzają nową sytuację.
 /
/

Sam fakt recydywy w tak krótkim czasie, kiedy pierwszemu opuszczeniu kliniki Gemelli towarzyszyły zapewnienia o całkowitym powrocie do zdrowia, to tylko jeden z powodów do niepokoju, który wyrażać się musi licznymi pytaniami bez odpowiedzi. Nazbyt licznymi. I mimo że najważniejsze jest właśnie to wspomniane na początku nowe doświadczenie Kościoła, zacząć trzeba od drugiego aspektu sytuacji, na której w tym miesiącu skupia się świat: od niepewności, jej przyczyn i następstw.

Pytanie pierwsze i najważniejsze: jaki jest naprawdę stan chorego i co mu grozi na przyszłość? Oba przyjazdy Jana Pawła II do Gemelli odbyły się w trybie alarmowym i choć było to widać, w Watykanie się do tego nie przyznawano. I wtedy, i teraz niemal natychmiast po pierwszych działaniach lekarskich odzywały się uspokajające komunikaty. I wtedy, i teraz były one bardzo rzadkie i skąpe. Ba, ich autor pozwalał sobie nawet na dowcipy (“grypa trwa siedem dni albo tydzień, jak wolicie"), a także na odwoływanie obiecywanych wiadomości bez wyjaśnienia. Niektóre z komunikatów nie były podpisane przez lekarzy, co wcześniej zawsze miało miejsce. Za to roiło się - zwłaszcza teraz, po w najwyższym stopniu niepokojącym nagłym powrocie Papieża na leczenie, i to operacyjne - od nieformalnych pocieszeń mnożonych przez ludzi z otoczenia bliższego i dalszego.

Te pocieszenia albo były sprzeczne ze sobą, albo dezawuowane przez bieg wydarzeń, albo po prostu nieprzekonujące. “Noc po operacji minęła spokojnie" - słyszymy, a dziennikarze tkwiący pod kliniką widzą do drugiej w nocy światło w pokoju chorego, które się potem jeszcze parę razy zapala. Było znieczulenie miejscowe czy narkoza, bo mówiono o jednym i drugim? Zdecydowano się na tracheotomię, bo było to bezwzględnie konieczne, czy tylko “na wszelki wypadek", aby Papieżowi ulżyć? Czy satysfakcja, że dzień po operacji nie nastąpiły komplikacje oskrzelowe ani płucne, co podkreślano po wielekroć, oznacza, że to niebezpieczeństwo w ogóle minęło? Jan Paweł II dalej przecież nie oddycha normalną drogą i nikt nie chce powiedzieć, ile czasu można utrzymywać ten stan ani tym bardziej, czy został on wywołany przez nawrót infekcji krtani, czy przez chorobę Parkinsona.

Tak można mnożyć pytania i robią to dziennikarze z całego świata. Ale także wierni. O dziennikarzach da się powiedzieć wiele niedobrego: że wścibscy i niedyskretni, że osaczają Gemelli w poszukiwaniu sensacji za wszelką cenę, że z najmniejszej wzmianki wysnuwają nieuprawnione dywagacje i nie ustają w zadawaniu pytań o przyszłość, której przecież przewidzieć się nie da. Pod rzymską kliniką panuje zgiełk, który budzi zgorszenie. Ale jeśli nawet niechęć rzecznika Watykanu do udzielania obfitszych informacji dałaby się usprawiedliwiać reakcją obronną właśnie przed tym targowiskiem medialnym, to trzeba też powiedzieć, że poważniejszy stosunek do świata dziennikarskiego i jego oczywistego obowiązku informowania zapobiegłby niejednemu niewczesnemu komentarzowi. Cały pontyfikat Jana Pawła II charakteryzował się świadomym wciąganiem mediów w działalność ewangelizacyjną - czyż jest dziwne, że są tu teraz ci wszyscy, którzy służyli jej dotąd ku obustronnemu zadowoleniu?

A przede wszystkim: poważna informacja należy się tym setkom milionów ludzi, którzy Papieża kochają i chcą duchowo być przy nim, gdy cierpi i jest taki słaby. Właśnie poważna informacja, a nie zdawkowe i nieprzekonujące pocieszanie (np. przez anegdoty o szpitalnym śniadaniu Papieża). Wtedy nie trzeba będzie dokonywać zbędnych wysiłków mających przekonać ludzi, że Papież dalej jest z nimi i rządzi Kościołem. Jak teraz, gdy komunikuje się kolejno, że Jan Paweł II już w pierwszą niedzielę po operacji weźmie udział w modlitwie “Anioł Pański", tylko nie wiadomo, czy ukaże się w oknie (a potem już wiadomo, że nie, a potem jeszcze przychodzi wersja, że “może jednak" i w końcu się pokazuje...).

Modlący się na całym świecie chrześcijanie (ale także wyznawcy innych religii) wiedzą i tak, sami z siebie, że chory i niewidoczny, spoczywający gdzieś na łóżku szpitalnym, jest z nimi, a oni z nim, i gdyby ich spytano o zdanie, wszyscy zabroniliby go niepokoić jakże niebezpiecznym ukazywaniem się w oknie czy nawet na ekranie. I tak samo ze spokojem pogodzą się z tym, że może długo chorować i w inny niż dotąd sposób nieść odpowiedzialność za Kościół, a przede wszystkim, że może Bóg chce, by już tylko jego cierpienie było tym świadectwem, które zastąpi wszystkie kolejno dotąd przez niego składane formy świadectwa, choć były one ludziom tak drogie i niosły im tyle radości.

To właśnie nowe doświadczenie Kościoła, przeżywane przez Jana Pawła II i przekazywane światu jak dotąd otwarcie, bez kamuflażu, jest lekcją przyjmowaną przez prostych ludzi najszybciej i najgłębiej, ale docierającą także do pośredników medialnych albo do ludzi władzy, dla których Kościół przedstawiał się dotychczas jako instytucja, znacząca tyle głównie dzięki fenomenalnej osobowości Jana Pawła II. Dziennikarze, pytający niecierpliwie i z niedowierzaniem, jak może funkcjonować Watykan z Papieżem, który nie mówi i nie jest w stanie przewodniczyć żadnym posiedzeniom, zaczynają znajdować odpowiedzi w innych niż dotąd kategoriach, nic wspólnego nie mających ze światem władzy czy administracji.

To doświadczenie dopiero zaczęliśmy przeżywać. Nie do nas należy wiedza, jak długo będzie ono trwało i czym nas obdaruje. Domyślamy się tylko, że tutaj jest punkt ciężkości wszystkiego, co Papież przekazuje nam teraz, bez głosu, ze szpitalnej sali Gemelli.

27 lutego 2005

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2005