Medytacja o milczeniu Boga

Bóg ma tylko jedno Słowo. Jeśli tak, to nie jest ono podobne do naszego wielosłownego języka. Ostatecznie brzmi ciszą.

16.10.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Horst A. Friedrichs / ANZENBERGER / FORUM
/ Fot. Horst A. Friedrichs / ANZENBERGER / FORUM

Na początku było Słowo” (J 1,1) – brzmi pierwszy werset Ewangelii Jana. Boskie Słowo jednak, o którym ów wers mówi, nie jest żadnym ze słów tego zdania. Ani żadnym z wyrazów zapisanych w tej Ewangelii. Ani nawet żadnym z całej Biblii. Nie jest żadnym ze słów ludzkiego języka.

Ludzkich słów jest zawsze wiele. I nie chodzi nawet o to, że mówimy… zapewne o wiele za dużo. Chodzi o to, że aby wypowiadać słowa sensowne, znaczące, musimy opanować szerszą przestrzeń języka, w której pojęć jest – z konieczności – wiele. Choćby czasownik „chodzić”: ma on znaczenie tylko wówczas, gdy towarzyszy mu rzeczownik lub zaimek mówiący, kto (co) chodzi. Próba pojęcia chodzenia samego, bez nikogo, kto chodzi, nie może się udać. Czym innym jest bowiem np. chodzenie zegara, czym innym – nocnej straży. Chodzenie samo jest więc niczym. Albo: rozumiemy, co znaczy „smutek” tylko wtedy, gdy odróżniamy to uczucie od radości czy gniewu. Zjawisko to umyka być może naszej uwadze – tak bardzo jesteśmy z nim oswojeni. Głębszy namysł ujawnia jednak, że język ludzki jest zawsze wielością słów, a znaczenie każdego z nich zależy od jego miejsca w całym wielosłownym systemie.

Bóg ma zaś tylko jedno Słowo. Jeśli tak, to nie jest ono podobne do naszego – wielosłownego – języka. Nie może być też żadnym ze słów, które w takim języku odnajdujemy, straciłoby wówczas swój boski charakter, będąc zależne od słów przez nas stworzonych. Może i byłoby dla nas zrozumiałe, ale zrozumienie go nic istotnego by w nas nie zmieniało, nie wyprowadzałoby nas z zamknięcia w tym świecie rzeczy stworzonych i niedoskonałych ku Nieskończonemu.
Lecz jeśli tak, to gdzie – i jak – w naszej rzeczywistości, w naszym życiu brzmi Słowo Boga? Jak zrozumieć opowieść, w której Jahwe mówił do Mojżesza, zsyłał słowa swoim prorokom, szeptał Ewangelistom, co napisać? „Oto słowo Boże” – oznajmia się nam w kościele na każdej mszy po biblijnym czytaniu.

A jednak, trafnie rozpoznał wielki mistyk hiszpański, Doktor Kościoła, św. Jan od Krzyża: „Jedno słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu; w milczeniu też powinna słuchać go dusza”. Cisza – to ona jest miejscem i sposobem, w który Boskie Słowo rozbrzmiewa w świecie. Chcesz Je usłyszeć, „uczyń swój umysł – poucza starożytny mnich, Ewagriusz z Pontu – niemym i głuchym”, przestań nie tylko mówić, ale także aktywnie prowadzić wewnętrzny monolog, nie szukaj też zewnętrznych bodźców, trwaj w ciszy. Szukaj i słuchaj jej tylko.

No dobrze, ktoś spyta, a co z religijną mową, co z językiem świętych pism? Skoro nie są Słowem Boga, to jaką mają wartość, dlaczego nazywamy je świętymi, po co ich słuchać, czytać je? Co z całym bagażem codziennej mowy, koniecznej do życia (do pewnego stopnia nawet w klasztorze zamieszkałym przez kontemplacyjnych mnichów).

Język rozróżnia, przeciwstawia, mówi raz o tym, raz o tamtym, rozprasza… Religijna mowa, święte pisma, doktryny i rytuały są – wedle metaforyki XV-wiecznego mistyka, Mikołaja z Kuzy – murem raju, w którym brzmi Cisza Boskiego Słowa, lub co najwyżej bramą do niego, wskazówką, drogowskazem. Słuchamy, wypowiadamy, czytamy je właściwie, gdy kierują naszą uwagę tam, skąd rozbrzmiewa Cisza, gdy wyostrzają słuch naszego ducha na jej przesłanie, gdy, ostatecznie, prowadzą poza siebie, do rajskiego ogrodu, gdzie zgiełk słów nie ma wstępu.

Od naszej postawy zależy, czy trafimy na mur, czy na bramę. Nawet mowa codzienna może być przejściem, a nie przeszkodą. Jeden z największych ojców pustyni, abba Pojmen, mawiał: „Bywa człowiek, który niby to milczy, ale jego serce osądza innych: ten mówi nieustannie. Ale bywa i taki, który mówi od rana do wieczora, a zachowuje milczenie: to znaczy nie mówi nic niepożytecznego”.

Zgiełk i cisza w swej istocie rodzą się wewnątrz, w głębi serca i umysłu. Największy hałas robi ego, które aktywnie produkuje wewnętrzne monologi. Wylewają się one później na zewnątrz pod postacią słów, gestów i działań, za pomocą których chcemy koniecznie zaznaczyć swą obecność w świecie, nie zwracając tak naprawdę uwagi na ów świat i jego mieszkańców. Inne źródło hałasu to zgrzyt naszego osądu – gdy ego odrzuca to, co jest, niezadowolone, że rzeczywistość nie spełnia jego oczekiwań. To wówczas dźwięki świata zagłuszają Ciszę.

Także i ona, Cisza boskiego Słowa, rodzi się wewnątrz – gdy wyciszamy stopniowo ego aktywnie produkujące myśli mające wykrzyczeć jego istnienie. Myśli, uczucia, obrazy, które biorą się z życiowych okoliczności i są konieczne, by prowadzić normalne życie, nie opuszczają nas całkiem. Ale możemy wówczas pozwalać, by wyłaniały się z Ciszy i w Ciszy znikały. Możemy wówczas słuchać dźwięków świata, jego płaczu i śmiechu, i dostrzegać, że i one z Ciszy powstają i w niej znikają.

Cisza boskiego Słowa jest bowiem, jak czytamy w Piśmie, Tym, w Kim wszystko powstało, ku Komu wszystko zmierza i w Kim wszystko istnieje, w Niej żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, Ona napełnia wszystko na wszelki sposób. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2016