Marek K.E. Baczewski: Wiersze

Akt oczywistości

Drzewo nie pójdzie sobie stąd przez najbliższy kwadrans.

Będzie czekało, aż rozrośnie się cisza. Jego cisza i twoja.

Wie, że jesteś dla niego, bez końca, bez słów, jego.

Oto więc jest drzewo. Nagła, jasna zupełność

w królestwie oka. To drzewo.

Wynika z ziemi, jakby wynikało z istoty,

lecz jesienią gubi tylko liście, a nie właściwości.

Żadna z jego gałęzi nie wie, że ma pięć liter.

Oto więc jest drzewo. To drzewo.

Wszystko, co obok, reszta,

przejawia się w mgnieniach

elastycznych form. Powietrze

jest wiatrem. Wiatr dreszczem.

Język przełęczą rozpiętą nad powietrzem.

Trawa to coś bezładnego, odpornego na pieszczoty

skupienia. To ład bez konwencji. Nie jest bezlitosna

jak sens. Zawsze może odejść nieproszona do republiki

zaschniętego gardła. Nie ma w niej pojedynczości

samobójczej kuli.

Tajemnica horyzontu bez perspektywy. Czy to mogło

przydarzyć się kubkowi z herbatą? Albo powietrzu, które

nie ma domu? Ani najmniejszych nadziei na przyczółek

w kręgu życia? Choć pustka przydarza się nam i pomiędzy

gałązkami liter - i wieją tam przeciągi? I kiełkują liście?

Łodygi ideałów płowieją na słońcu.

Powiedz: jak przeżywasz to samo -

podług wiary w oko, czy podług uczynków światła?

Porządek to sok płynący w żyłach słońca.

Oto jest to, co widzę: To drzewo.

A może tylko: ,,drzewo", bo czy widzę ,,to"?

“To" nam się nie przydarza,

jest za drzwiami, zawsze.

Bezpieczne, ukryte w mroku.

Wszystko jest do otrzymania w tej traktierni z ładu.

Czy chmury to biografia postępu

- czy wstęp do systemu?

Za chwilę będą tu kołysać dzieciątko rozpoznania,

drzewa przyjdą żreć z ręki. Na razie jest przemoc,

oko bez powieki, i ze wszystkich podmiotów

wyziera zaprzeszłość.

Oto więc jest drzewo. To drzewo.

To nie jest ,,to". To drzewo.

Ma serce z wiatru, a swoją

skończoność bierze sponad ziemi.

Spowite trwaniem bez pamięci,

jest tym, czym jest. To drzewo.

Z dachu słów nie widać szlaków mroku.

Ślady są wszędzie i nigdzie.

Tak dokonuje się bezszelestność

według Ewangelii według imion liści.

Ty też nie jesteś zbudowany z samych liter,

a przecież nie wyglądasz,

jakbyś tylko wyglądał.

Semantyka, jak wiadomo, jest nauką o grobach: tak oto

czyniąc wybór między profilami, czyż nie czujesz się, jakbyś

wpadał w zasadzkę iluzji, mój drogi żeglarzu przyczyn

i pozorów?

Nie chodzi mi o wierność przeoczeniu:

pomijając drzewo, jest jeszcze ,,to",

akt oczywistości, suwerenny, nagły, to coś,

co wynosi piekło obłoków na niebo nieba.

Marek K. E. Baczewski (ur. 1965) - poeta. Opublikowal m.in. “Fortepian Baczewskiego i inne konstrukcje" (1994), “Taniec piórem" (1998), “Kasandra idzie przypudrowac nosek" (1999), “Wiersze zebrane" (1999) “Antologia wierszy niesmialych" (2003). Mieszka w Zawierciu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2003