Małgorzata Kordowicz: Jednorożec czy hiacynt

Skąd Izraelici mieli wziąć na pustyni skóry delfinów? – zachodziłam w głowę, czytając instrukcje dotyczące sporządzenia nakrycia dla Przybytku (zob. np. Wj 26, 14).

28.02.2022

Czyta się kilka minut

Byłam jeszcze za mała, żeby wpaść na to, że – nie znając języka oryginału – można posiłkować się porównywaniem przekładów. W domu poza „Tysiąclatką” rodzice mieli jeszcze „Brytyjkę”. Tam – zamiast delfinów – znalazłabym borsuki i pewnie zaczęłabym się zastanawiać, ile ich trzeba było ubić, żeby starczyło na Namiot Spotkania oraz ochronne pokrowce dla sprzętów świątynnych (zob. np. Lb 4, 6).

Rabin Izaak Cylkow, tak jak znakomita większość polskich tłumaczy, też zdecydował się na skóry borsucze (hebr. orottachaszim; orot to skóry; tachaszim – l. mn., poj. tachasz). Pierwszy raz pojawiają się one na liście materiałów potrzebnych do sporządzenia Przybytku i jego sprzętów (Wj 25, 5). Jedyny inny biblijny kontekst, w którym natrafiamy na tachasza, to Ez 16, 10. Cylkow jest konsekwentny: „I przybrałem cię w tkaniny wzorzyste, i obułem cię skórą borsuczą, i opasałem cię bisiorem, i okryłem cię jedwabiem”. Biblia Tysiąclecia nie mówi o butach z delfiniej skóry, lecz o trzewikach z miękkiej skórki.

Dość naturalny wydaje się pomysł, że tachasz to zwierzę. Targum Onkelosa tłumaczy orot tachaszim jako skóry sasgony. Talmud babiloński wyjaśnia: sasgona to zwierzę, które sas (= cieszy się) swoją wielobarwnością (czyli jest raw-goni). W midraszu rabin Jehuda stoi na stanowisku, że tachasz był dużym koszernym pustynnym zwierzęciem z sześciobarwną skórą, posiadającym jeden róg na czole. Izraelici schwytali jednego tachasza i z jego skóry zrobili pokrycie dla Namiotu Spotkania. Wtóruje mu rabin Nehemiasz: zaiste, tachasz był cudownym zwierzęciem stworzonym na tę okoliczność, po czym zniknął z ziemi. Jaki znany gatunek mógłby dostarczyć skóry długości trzydziestu łokci (zob. Wj 26, 8)?

W Talmudzie jerozolimskim też wypowiadają się wspomniani dwaj rabini i tam mówią o tachaszu jako o źródle pochodzenia barwnika do skór, ewentualnie o samym pigmencie – fioletowym bądź niebieskoszarym. Potwierdzenie możemy znaleźć w Septuagincie – tam orot tachaszim zostały oddane jako hiacyntowe skóry (dermata huakinthina). Z kolei poprzez arabski trafimy na delfina bądź diugonia, bardziej swojsko zwanego piersiopławką. To podobny do foki morski ssak roślinożerny, osiągający ponad trzy metry długości.

We współczesnym języku hebrajskim tachasz oznacza właśnie diugonia. Często mówi się też tak na jamnika – czyżby dlatego, że po niemiecku to Dachshund, czyli „borsuczy pies”? W obcojęzycznych Bibliach tachasz to również antylopa, borsuk, foka, gronostaj, łasica, morświn, narwal, okapi, zebra oraz żyrafa. A gdyby tak pozostawić tam tachasza? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jest rabinką. Absolwentka Wydziału Hebraistyki UW, uczyła hebrajskiego m. in. na UW, w WLH im. J. Kuronia i na UMCS-ie w Lublinie, a obecnie w warszawskim Liceum im. Zuzanny Ginczanki. Wydała 2 książki: polsko-hebrajski modlitewnik dla dzieci oraz wzbogacony… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Jednorożec czy hiacynt