Mafioso czy dusza towarzystwa?

Podczas przesłuchań przed komisją śledzą Włodzimierz Czarzasty, sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zaprezentował się jako obrońca wolności słowa i racji stanu. Tymczasem analizując jego zeznania można dojść do innego wniosku: to Czarzasty, z jego antydemokratyczną mentalnością, możliwościami w strukturach władzy i podejmowanymi od kilku lat działaniami - zmierzającymi do podporządkowania „grupie mającej władzę” mediów prywatnych i obsadzenia „swoimi" mediów publicznych - jest zagrożeniem dla demokracji.

30.03.2003

Czyta się kilka minut

Do minionej środy Włodzimierzem Czarzastym straszyłem moje nieletnie dziecko. „Jak będziesz niegrzeczny - mówiłem - to przyjedzie pan Czarzasty i ci kaszkę zje”. Taka bowiem była moja o nim wiedza, na którą składały się następujące informacje.

Po pierwsze. Wierząc Lwu Rywinowi, postrzegałem w osobie Włodzimierza Czarzastego osobę, która chce stworzyć koncern medialny - lewicowy i „podpięty” pod SLD-owski układ - oraz wziąć udział w prywatyzacji telewizji publicznej, i dlatego forsuje „swój” projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Słuchając nagrania rozmowy Rywina z Adamem Michnikiem nie wykluczałem także, że to Czarzasty był „duszą” towarzystwa, które wysłało Rywina z wiadomą propozycją. Cytuję z nagrania rozmowy z 22 lipca: „Lew Rywin do Adama Michnika: Myślę, że początek to był Czarzasty i Robert, którzy chcieli załatwić każdy swój interes. Robert - sprywatyzować Dwójkę [drugi program TVP - red.], Czarzasty - żeby jeszcze stworzyć koncern nowy, nazwijmy to prasowy, że tak powiem kontr-Agora”.

Po drugie. Wierząc prywatnym mediom przekonany byłem, że jednym z instrumentów finansowania owego SLD-owskiego koncernu medialnego (poza ewentualnym „wkładem” Michnika) jest fakt sprzedania przez ministrów skarbu (Wiesława Kaczmarka i Sławomira Cytryckiego) spółce Muza (zależnej także od Czarzastego) za kwotę 175 mln zł (których Muza nie miała) Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych (WSiP), które poza dominującą pozycją na rynku i wysokim zyskiem miały na lokacie bankowej 180 mln zł.

Oto kilka dat: 14 listopada 2002 r. Kaczmarek przyznaje Muzie wyłączność na negocjacje z ministerstwem w sprawie zakupu prywatyzowanego WSiP-u. 21 stycznia 2003 r. - podpisanie przez Cytryckiego ostatecznego projektu umowy o sprzedaży WSiP. 3 lutego 2003 r. - unieważnienie przez Cytryckiego (po licznych protestach, w tym marszałka Sejmu) decyzji o sprzedaży WSiP-u Muzie.

Po trzecie. Wierząc Juliuszowi Braunowi, przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przekonany byłem także, że Czarzasty był autorem matactw przy przygotowaniu nowelizacji ustawy o RTV. Matactw, które otwierały furtkę do prywatyzacji telewizji publicznej i utrudniały przekształcenia własnościowe na rynku mediów prywatnych. Przekonany byłem też, że to Czarzasty był jednym z liderów „nieformalnego zespołu” (inaczej: „krasnali”), manipulujących tekstem ustawy na posiedzeniach sejmowej komisji kultury.

Cytat ze stenogramu komisji śledczej:

„Przewodniczący Nałęcz: Pan się zastanawiał, że jeśli są jakieś krasnale, które poza oficjalnymi strukturami zajmują się tym projektem, to myślę, że pan próbował te krasnale zidentyfikować...

Juliusz Braun: Wiem, że w tych pracach bezpośrednio uczestniczyła i pani minister Jakubowska, i pan Włodzimierz Czarzasty, który o tym wielokrotnie informował, i ówczesny szef gabinetu politycznego premiera pan minister Nikolski. Wiem, że ten zespół nad różnymi zapisami pracował”.

Po czwarte. Wierząc Braunowi, byłem przekonany, że Czarzasty trzęsie nie tylko Krajową Radą, ale też radami nadzorczymi i zarządami mediów publicznych, mając decydujący wpływ na mianowanie ich członków. Oto stenogram z posiedzenia komisji śledczej: „Braun: W ostatnim czasie, na posiedzeniu Krajowej Rady, najpierw pan Adam Halber, potem pan Włodzimierz Czarzasty zgłaszali wniosek, by rada szybko rozpoczęła procedurę powoływania nowych rad nadzorczych”.

Po piąte. Wierząc w oskarżenia zawarte w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, zgłoszone 14 lutego przez radio RMF przeciw Krajowej Radzie, przekonany byłem, że Włodzimierz Czarzasty szantażował wiele rozgłośni radiowych, grożąc, że nie dostaną koncesji, jeżeli wśród ich udziałowców będzie RMF lub Agora. Dwa cytaty: „W połowie grudnia 2001 r. na spotkaniu kilku osób w Warszawie, publicznie, pan Włodzimierz Czarzasty informował uczestników spotkania, że stacje radiowe, w których udziały posiada spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Multimedia, nie będą uzyskiwały koncesji bez względu na to, jakie wnioski złożą, ponieważ nie podoba musię, że właścicielami Multimediów jest spółka Radio Muzyka Fakty, czyli krakowskie RMF” (stenogram z posiedzenia komisji śledczej). Cytat drugi: „Wniosek o wszczęcie postępowania karnego w sprawie wywierania nacisków przez dwóch członków KRRiT Włodzimierza Czarzastego i Witolda Grabosia na Twoje Radio Wałbrzych w celu zniechęcenia stacji do wyboru Agory jako inwestora złożył w prokuraturze były dyrektor radia Maciej Strzelecki” (depesza PAP z 18 marca).

Po szóste. Wierząc Michnikowi, widziałem w Czarzastym kogoś, kto kłamie i kto chce rządzić mediami. Michnik mówił bowiem: „Czarzasty kłamał. Mówił nieprawdę o Agorze i o swojej roli. (...) Pan Czarzasty głęboko wierzy, że dobry rynek medialny to taki, którym on rządzi. On siebie utożsamił z państwem” (rozmowa w TVN 24 po pierwszym dniu zeznań Czarzastego).

Po siódme. Wierząc prezydentowi RP, traktowałem Czarzastego jako najgorszego z członków Krajowej Rady i oburzony byłem, że na apel prezydenta o dymisję Czarzasty - by użyć języka kolokwialnego - pokazał Głowie Państwa, „gdzie się zgina dziób pingwina”. Prezydent Kwaśniewski w wypowiedzi dla radia RMF wezwał bowiem 11 marca, że „członkowie Rady powinni podać się do dymisji”. Potem głos zabrał prezydencki minister Dariusz Szymczycha: „Tuż po posiedzeniu Danuta Waniek i Waldemar Dubaniowski pojechali do Pałacu Prezydenckiego i tam złożyli dymisje. Jednak Kwaśniewski ich nie przyjął. Prezydent apelował o dymisję wszystkich członków Rady. Jest więc zdumiony, że zrobiło to tylko dwoje najbardziej kompetentnych członków, którzy są poza wszelkimi podejrzeniami”.

Taka była moja wiedza o Włodzimierzu Czarzastym do minionej środy. Po wysłuchaniu jego zeznań, składanych pod przysięgą przed sejmową komisją śledczą, już wiem, że było inaczej. Czarzasty nie tylko nie brał udziału w aferze Rywina, ale w ogóle o niej nie słyszał. Pierwszy raz dowiedział się o niej, jak twierdzi, z notki tygodnika „Wprost” 8 września ub.r., zaś Rywina w ogóle nie znał. Łączenie noweli ustawy o RTV ze sprawą Rywina jest jego zdaniem „absurdem”, bo celem ustawy było „zabezpieczenie dostępu mediów publicznych i prywatnych do wszystkich obywateli. Do tego jest potrzebna silna KRRiT, która reguluje razem z rynkiem dobra koncesjonowane, uwzględniając standardy europejskie i rozwój techniki. O takiej ustawie rozmawiam i rozmawiać będę z posłami, politykami, mediami, ludźmi, wszystkimi”. Czarzasty nigdy też nikogo nie szantażował, ale po prostu „ma dużo argumentów i potrafi ludzi przekonać do własnych koncepcji”.

Sekretarz wyjaśnił też, że „w gazecie, w mediach, które są zobowiązane do obiektywizmu, powinien uprawiany być autorytet prawdy, a nie prawda autorytetu”. Martwi go „spisek dziennikarski” wymierzony w jego osobę i to, że „dla większości elit wraz z politykami nie jest ważne, co się dzisiaj stanie na tej komisji, ale ważne jest to, co jutro o tym napisze »Gazeta Wyborcza«. A co będzie, jeżeli Agora będzie posiadała telewizję i radio ogólnokrajowe?”. Dodał też, że „mówiąc kiedyś, iż monopol jest zagrożeniem dla demokracji, to właśnie miał na myśli”. Na można przy tym nie zauważyć życzliwości dla ludzi, którą promieniuje Czarzasty, a której wyrazem jest wielkoduszne wybaczenie Michnikowi; cytuję: „Ja nie wiem, dlaczego pan Adam Michnik wczoraj używał słów [Czarzasty] łże jak pies, ja po prostu tego nie wiem, ja jestem inaczej wychowany, nie używam takich słów, oczywiście wybaczam”...

Wreszcie przejrzałem więc na oczy i chcę przeprosić Włodzimierza Czarzastego, że dawałem wiarę wszystkim złośliwym pomówieniom w stosunku do jego osoby. Chcę też prosić pana prezydenta RP, by zmienił swoją ocenę ministra Czarzastego, który tak poświęca się dla dobra Ojczyzny, i aby pan prezydent nie domagał się już jego dymisji. Chcę też prosić Juliusza Brauna, by jako przewodniczący Krajowej Rady zrehabilitował się za swoje niesłusznie posądzenia i ze skromnego budżetu Rady wysupłał środki na wystawienie przed jej siedzibą cokołu, na którym Włodzimierz Czarzasty stałby od szóstej rano do szesnastej. A po szesnastej prosiłbym, by pan minister-sekretarz mnie odwiedził i pogłaskał moje dziecko po główce.

Niewinne pacholę nie może żyć w fałszywym przeświadczeniu, iż istnieje jakiś niedobry Włodzimierz Czarzasty, który chce zjeść mu kaszkę. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2003