Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Człowiek z natury jest istotą religijną i także Kenijczycy to ludzie wrażliwi, o wielkich sercach, otwartych na Boga i bliźniego. Rozbudzono jednak wśród nich nienawiść i teraz kraj pogrąża się w chaosie: sąsiedzi mordują sąsiadów tylko dlatego, że są z innego plemienia. Ludzie znajdują rano pod drzwiami ostrzeżenia, że mają się wynosić, bo inaczej ich głowy zawisną na palach. Przestraszeni, wyrzuceni z domów - szukają schronienia także w kościołach, gdzie powstają prawdziwe obozy dla uchodźców. Takie tłumy, czasem kilkutysięczne, najczęściej starców, kobiet i dzieci, wymagają nie tylko pożywienia, ale także opieki medycznej i sanitarnej. Tymczasem sklepy pozamykane, brakuje chleba i innych podstawowych produktów, gospodarka zamarła. Każdy dzień jest nieprzewidywalny.
Dzięki Bogu, są jeszcze na świecie dobrzy ludzie, którzy potrafią dzielić się z innymi tym, co posiadają, co pomaga nam w opanowaniu sytuacji choć w minimalnym stopniu. Są i tacy, którzy nie szanują ludzkiego życia ani świętości Domu Bożego, nieważne jakiej religii. Z czystej zemsty na prezydencie spalili kilkadziesiąt osób z jego plemienia Kikuyu, chroniących się w kościele w Eldoret. To była walka plemion, nie starcie religijne; w większości ludzie ci nie byli wyznawcami religii, do której należał kościół.
W naszych dwóch centrach rehabilitacyjnych dla sierot oraz dzieci ulicy panuje wprawdzie spokój, lecz zaczyna brakować żywności i jeśli bezpieczeństwo nie ulegnie poprawie, będziemy mieć poważny problem. W telefonach z Polski często słychać pytanie, czy nie lepiej opuścić Kenię, przeczekać i ewentualnie wrócić. Ale przecież jesteśmy tu dla ludzi, którzy nas potrzebują teraz. Mamy też naszych kenijskich współbraci franciszkanów, których nie możemy po prostu zostawić. Oni są bardziej narażeni niż my, bo wielu pochodzi z tych skonfliktowanych plemion.
Prosimy o modlitwę zarówno za nas, jak i za Kenijczyków, o pokój, sprawiedliwość, wybaczenie i jedność. Niech Bóg ma ich i nas w swej opiece za przyczyną Maryi, Królowej Pokoju. Dziękuję gorąco za możliwość przekazania tej informacji do "Tygodnika Powszechnego". Z pozdrowieniami i prośbą o wsparcie modlitewne.? h
Br. Robert Kozielski ma 33 lata, w Kenii pracuje od ośmiu lat. Jest sekretarzem kenijskiej kustodii (wspólnotyoakonnej w Kenii). Franciszkanie mają w Kenii pięć klasztorów.