Lichotek i inne biedactwa

W ślad za Harrym P. w literaturze dla dzieci nastąpił gwałtowny wysyp sierotek. Koniunktura na miotły i różdżki szybko oklapła, ale ciemiężone dziecko jest nadal trendy.

21.02.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Nikt tak nie kocha sieroty jak pisarz - dziecko bez taty i mamy to samograj literacki, poręczne narzędzie do wyzwalania współczucia i potoków łez. Dziecko w opresji, poddane dotkliwym próbom charakteru, dziecko doświadczające zła, ale tym złem nie zbrukane, unoszące z inferna ludzi dorosłych serce nietknięte i niewinne - oto evergreen literacki, ulubiony mit pisarzy.

Z upływem czasu sierota dickensowska zgubiła wiktoriańskie atrybuty, a powaga literata doznała uszczerbku - stąd w literackich wizerunkach dzisiejszych Oliverów Twistów surowy realizm ustępuje grotesce i persyflażowi. Chcemy być wzruszani, ale połowicznie; chcemy współczuć, ale na pół gwizdka. Kiedy sięgamy po chusteczkę, żeby otrzeć łzę uronioną nad książką, sierota dzisiejsza puszcza do nas oko: nie pękaj, frajerze!

Literatura dla dzieci jest obiektem nieustannego monitoringu, a zakaz jest tego monitoringu ulubionym narzędziem. Nic bardziej frustrującego, niż opędzać się od zarzutów dyżurnych obrońców dobra dzieci, których na świecie w bród. Toteż pisarze dokonują małpich sztuk, żeby się przed tym zakazem uchronić, a jednocześnie folgować bujnej wyobraźni. Strategią najczęściej obieraną jest pastisz. Powszechnie znane figury i insygnia literatury sierocej nadmuchano, rozdęto do rozmiarów groteskowych, tym samym odbierając im solenną powagę. A demon bez powagi jest zaledwie diabełkiem na sprężynie, wyskakującym z pudełka.

Listę literackich sierot otwiera rodzeństwo Baudelaire z "Serii Niefortunnych Zdarzeń" Lemony Snicketa. Ten 13-tomowy cykl został precyzyjnie zaplanowany i opakowany, a sprytna kampania antyreklamowa ("pod żadnym pozorem nie czytaj tej koszmarnej książki!") przyczyniła się do sukcesu przedsięwzięcia w kilkudziesięciu krajach (u nas wydawcą jest Egmont). Seria jest karykaturą wiktoriańskiej powieści grozy - rozmyślnie bardzo english, aczkolwiek wyszła spod pióra Jankesa. "Lemony Snicket" to pseudonim, tożsamość jest tajemnicą. Wydano nawet sfingowaną jego biografię - ze zdjęciami, a jakże, z tym, że na wszystkich fotosach widać zaledwie plecy albo lewe ucho. "Wiktoriańskie" ilustracje, oprawa, nawet niebielony papier - wszystko to tworzy stylistyczny "cudzysłów".

Autor nie chowa się za plecami swoich bohaterów - komentuje wydarzenia, dowcipkuje, obśmiewa grozę, którą sam przed chwilą zbudował. Dzięki tym zabiegom demoniczno-sadystyczny portret prześladowcy rodzeństwa Baudelaire staje się groteskowy, a lęk zostaje odczarowany. Braterska solidarność i umiejętność współdziałania sprawia, że dzieci unikają paskudnego losu, jaki zgotował dla nich psychopatyczny krewny.

Snicket wyłgał się od krytyki, ale nie uniknął jej Philip Ardagh - enfant terrible literatury dla dzieci, dwumetrowy brodacz irlandzki, tłumaczony na 25 języków. W trylogii "Szaleństwa rodzeństwa" ( u nas w Wydawnictwie Jaguar) Ardagh, podobnie jak Snicket, powołał do życia gromadkę półsierot pozostających pod opieką wiecznie pijanego ojca, ale co gorsza, najmłodszego Fergala uśmiercił na dziewiątej stronie w sposób (na pozór) niepozostawiający żadnej nadziei. Fergal mianowicie wypadł z okna na czternastym piętrze - łups! Na takie dictum moje serce matki skurczyło się ze zgrozy i pomyślałam: "No, Ardagh, przegiąłeś! Lepiej, żebyś znalazł jakieś wiarygodne uzasadnienie dla tego koszmaru". I rzeczywiście - Fergal umarł, ale nie do końca, cierpliwy czytelnik otrzyma nagrodę pocieszenia. I tutaj autor wtrąca się w tryb narracji, i tutaj balony powagi zostają nakłute, a dziecko poznaje sens słowa "pastisz". Ten sposób pisania książek dla dzieci jest u nas w ogóle niepraktykowany, a tematy "serio" są starannie izolowane od tematów "do śmiechu", tak jakby powaga była zaraźliwą chorobą.

***

Najnowsza sierota w naszych księgarniach to Lichotek - literackie dziecko Brytyjczyka Iana Ogilvy, niegdyś odtwórcy roli "Świętego" w popularnym serialu sensacyjnym. Książka napisana została jakoby pod wpływem impulsu: autor zobaczył w domu znajomego producenta model kolejki z miniaturowymi postaciami, ustawionymi - inaczej niż to zwykle bywa - w absurdalnych sytuacjach. Na nianię z wózkiem czyhał tygrys bengalski, mikroskopijna ekipa filmowa kręciła scenę grozy... Ogilvy pomyślał: Jakby to było, gdyby w tę scenerię wpuścić żywego, małego chłopca?

Lichotek jest sierotą karykaturalnym: śmierdzi, bo nie mył się od lat, włosy obcina tępym kuchennym nożem, jada suchy chleb i pije wodę, śpi w łóżku podobnym do trumny... Jego rodzice zginęli z ręki czarnoksiężnika Bazylego, który podstępem przejął opiekę prawną nad Lichotkiem, aby trwonić spadek chłopca. Pewnego dnia Lichotek bez pozwolenia uruchamia model kolejki, która jest oczkiem w głowie Bazylego. Za karę czarnoksiężnik pomniejsza chłopca do rozmiarów figurki i umieszcza obok innych figurek w modelu. Niebawem okaże się, że Lichotek nie jest jedyną ofiarą Bazylego...

Książka pomysłowa, zaskakująca oryginalnymi konceptami. Moje pokolenie pamięta jeszcze model kolejki Piko w warszawskiej Składnicy Harcerskiej - zawsze otoczony tłumem gapiów. Malutkie pociągi w ruchu, wiadukty, zwrotnice, bocznice. Miniaturowe domki i stacje, miniaturowi dróżnicy i semafory. Nie było tam co prawda tygrysa bengalskiego, ale i to wystarczyło, żeby obraz minikolejki przetrwał w mojej głowie cztery dekady. Toteż przygody Lichotka śledziłam z zapałem.

W Polsce ukazały się dotąd dwa z trzech wydanych tomów przygód sierotki (który na koniec okazuje się nie być sierotką). Drugi tom - jak to bywa - słabszy. Nowością są plastikowe okładki książki - oby się ten wynalazek nie przyjął! W dotyku nieprzyjazne, obce - nie dla takich jak ja fetyszystów, którzy książki głaszczą i wąchają.

  • Lemony Snicket, "Seria niefortunnych zdarzeń", księgi I-XI, przeł. Jolanta Kozak, ilustracje: Brett Helquist, Warszawa 2002-2005, Wydawnictwo Egmont;
  • Philip Ardagh, "Szaleństwa rodzeństwa". Ks. I: "Upadek Fergala", ks. II: "Spadkobierca tajemnicy", przeł. Piotr Jankowski, ilustracje: David Roberts,
  • Warszawa 2005, Wydawnictwo Jaguar;
  • Ian Ogilvy, "Lichotek i CzarnoKsiężnik"; "Lichotek i Dragodon", przeł. Paweł Łopatka, ilustracje: Chris Mould, Kraków 2005, Wydawnictwo Literackie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (9/2006)