Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Boga nie widać
ale od słońca wschodu
jesteśmy zaproszeni
do Niego, do ogrodu.
Boga nie widać
dzień się układa różnie.
By dostrzec Jego odbicie
wystarczy twój i mój uśmiech.
W niepewności tego ładu
Choć śmierć ugodzi,
dobrze żyć się godzi.
Mocniejszego szukać gruntu,
kiedy brak ratunku.
Bo słońce powstawa,
Bóg za darmo dawa.
Za dobro dziękować,
rozdawać, nie psować.
W niepewności tego ładu
Miłosierdzie głosić światu.
Aż po tożsamość
Nie spocznie pamięć,
nie spocznie miłość.
Tymi się staniesz
Których skrzywdziłeś.
My, chroniczni analfabeci
Tylko Pan Bóg czyta nieczytelne życie -
Koślawe - pięknieje, po łzach - dzień w zachwycie.
Spokój południa
Miód spokoju,
płatki - ciszy,
i woń domu.
Na balkonie kwiat nas słyszy.
Podpowiedzi
Nakazuje roztropność
Doradza cisza
Ogarnia miłość
Fresk o potędze powstania
W Orvieto, fresk, Sąd Ostateczny -
po łzach, po trudzie, po dróg rozstaju.
W zapamiętaniu. Jak nieśli krzyż.
Z taką potęgą też zmartwychwstają.
Zaledwie poranek, już południe
Nie wiedzieć do końca nam
co zbędne tu, co niezbędne tam,
co tu i tam potrzebne.
Zaledwie poranek, już stoi południe.
Co rano kwitnie, już wieczorem więdnie.
Tam kwitnie, i nie więdnie.
6 stycznia 2004
Strony zapisane dniami życia
Kleks rozpaczy,
że nie mogło być inaczej.
Strona życia mglista, mglista.
A łza czysta,
i przejrzysta.
Kto różę otwiera?
Kto różę otwiera?
barwi niebo zorzą,
błysk kładzie na fali,
mrok zanurza w morzu?
Strzały dni co czarne.
Bezsens głupio boli.
Późno poznajemy
Miłość.
Czemu tak powoli?
Prośba o wytrwanie
Pokrzep nas, Panie, ożyw światło,
wątpiącym ulgę daj w potrzebie -
logiką uczyń przebaczenie
w nas. Nie oddalaj nas od Siebie.
Przeoczenia
Choć przeoczone, nie jak potęgi,
błahe, nieważne, Twoje też Panie,
to też się składa na hymn do Ciebie
zmysłów bezradnych podziękowanie.
Z Leopolda Staffa
Od pewnego czasu zanurzam się w ciszę jak w morze,
roztapiam się w liściu, ginę jak wiatr, ginę jak
poranne zorze.
Dziś dzień ledwo zaczęty a już jest skończony.
Ślad zaledwie widać. Jak kamyk co w wodę rzucony.
Jeszcze kręgi rozciętej tym kamykiem wody.
Lecz nad nami obłoki co idą bez zwłoki.
Kto nie wierzy, ten nie wierzy
Destylacja cierpienia -
łzy w perły, rany w diament zmienia.
Cios
Cios zbije cię z nóg.
Krzyż podniesie. Na Nim Bóg.
Częściowo tylko widzimy
Cokolwiek się staje to tylko częściowo.
Częściowo widzimy, lustra odbijają twarze.
Co częścią zaledwie, lecz kiedy się staje
to dla nas jedyne, to dla nas na zawsze.