Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odeszła w poniedziałek, który kultura masowa zwykła uznawać za Blue Monday, najbardziej depresyjny dzień w roku. Przyczyny śmierci 46-letniej Dolores O’Riordan nie są znane. Wiadomo, że martwą wokalistkę znalazła sprzątaczka, przypadkowo wchodząc do pokoju londyńskiego hotelu. Policja podała, że śmierć nie nastąpiła z przyczyn naturalnych oraz że nie znaleziono śladów osób trzecich, dlatego nie można wykluczyć samobójstwa.
Z kim nas pomylono
Stało się to w dniu jej planowanej wizyty w londyńskim studiu, gdzie miała zarejestrować wokal do przeróbki „Zombie” w wykonaniu zespołu Bad Wolves.
„Zombie”, szlagier grupy The Cranberries, w której w 1990 r. zaczęła grać i śpiewać O’Riordan, to protest song napisany przez nią w reakcji na śmierć dwóch chłopców w zamachu bombowym Irlandzkiej Armii Republikańskiej w angielskim Warrington. Był to drugi z zamachów przeprowadzonych przez IRA w 1993 r. w tym mieście. Bomby umieszczone w koszach na śmieci raniły ponad 50 osób, ale śmierć poniosły jedynie dzieci: trzyletni Jonathan Ball, który poszedł na spacer z opiekunką, by kupić kartkę na Dzień Matki, oraz dwunastoletni Tim Parry, zmarły kilka dni później w wyniku ciężkich obrażeń. „Who are we mistaken” („Z kim nas pomylono?”) – pytała w ich imieniu O’Riordan.
Ale w tekście nawiązywała też do dramatu drugiej strony – irlandzkiej walki o niepodległość i powstania wielkanocnego w 1916 r. stłumionego przez Anglików. Z czasem zespołowi zarzucano spłycanie tematu konfliktu, ale mimo to „Zombie” jest najważniejszym obok „Sunday Bloody Sunday” grupy U2 utworem muzyki popularnej poświęconym temu, jak na całe Wyspy Brytyjskie oddziaływały trzy dekady konfliktu w Irlandii Północnej.
Do wydania tego utworu The Cranberries pisali muzykę, która w schyłkowych czasach grunge’u, popularności brudnych gitarowych brzmień, mogła uchodzić za oazę łagodności. Zyskiwali słuchaczy dzięki romantycznemu „Linger” czy onirycznemu „Dreams” z dziewczęcym, mocno zaakcentowanym wokalem O’Riordan. „Zombie”, pierwszy singiel z wydanego w 1994 r. drugiego albumu „No Need to Argue”, było najbardziej agresywnym z ich dotychczasowych utworów.
Nie było drugiej Troi
Teledysk autorstwa Samuela Bayera obejrzało do dziś na oficjalnym kanale zespołu ponad 670 mln użytkowników YouTube’a. Więcej nawet niż uważany za najważniejszy hymn pokolenia lat 80. i 90. „Smells Like Teen Spirit” Nirvany (z teledyskiem tego samego reżysera). Dziś, gdy nawet najgłupszy jednosezonowy przebój osiąga miliardy wyświetleń, liczba ta nie robi może wrażenia. Ale to utwór sprzed czasów internetu, gdy miarą popularności była raczej obecność w muzycznej jeszcze wówczas telewizji MTV, a opowiadająca o ważnych rzeczach piosenka miała szanse stać się światowym przebojem.
Lata 90. były czasem kultury teledysków, w której wiele grup przemawiało do odbiorców nie tylko przez muzykę i słowa, ale też obraz. W „Zombie” sceny z dziećmi bawiącymi się pośród żołnierzy pod bronią patrolujących ulice mieszały się ze scenami, w których wokalistka otoczona przez zastęp cherubinów stoi pod krzyżem, pokryta złotą farbą niczym figura św. Sebastiana.
Nie było to zresztą w twórczości Dolores jedyne odwołanie do trudnej historii zielonej wyspy, celtyckiego folkloru czy irlandzkiej poezji. W piosence o „Grobie Yeatsa” z tej samej płyty nawiązywała do nieszczęśliwej miłości poety do rewolucjonistki Maud Gonne i cytowała pierwszą strofę jego wiersza „Nie było drugiej Troi”.
Nazwisko O’Riordan nie było powszechnie znane, wokalistka nigdy nie zrobiła solowej kariery, wydając zaledwie dwie płyty, które nie przebiły się tak, jak jej dokonania z zespołem The Cranberries. Jeżeli nawet komuś i nazwa zespołu mówi niewiele, to na pewno zna jej głos: jeden z najmocniejszych, najbardziej charakterystycznych – obok m.in. Björk – kobiecych wokali, które zdobyły słuchaczy w ostatniej dekadzie XX wieku.
Tak jak w „Daffodil Lament” („Lament żonkila”) – być może najpiękniejszej spośród piosenek, które nigdy nie trafiły na listy przebojów – ten głos rozwijał się jak żonkil: piękny, pełny, choć wznoszący się na wiotkiej łodydze. Wystrzelał niemal do krzyku, jakby w pośpiechu zaznaczając swoje istnienie.
Cenił go Luciano Pavarotti, zapraszając O’Riordan do wspólnego wykonania „Ave Maria”, zachwycał się nim Jan Paweł II, wobec którego wokalistka wyrażała wielki szacunek i występowała także przed jego następcami.
Coś odeszło z mojego życia
Wychowanie w ultrakatolickiej Irlandii lat 70. i 80. nie poprowadziło jej do antyklerykalnego buntu, jak w przypadku innej irlandzkiej piosenkarki, Sinéad O’Connor. Dolores często podkreślała swoją wiarę, uważała się również za feministkę.
Matka, bardzo religijna Irlandka, nadała jej imię w hołdzie dla Matki Boskiej Bolesnej (Maria de los Dolores). Cierpienie doświadczało córkę od dziecka. Od ósmego roku życia przez cztery lata była molestowana seksualnie przez przyjaciela rodziny. Publicznie wyjawiła prawdę dopiero dwa lata po śmierci ojca w 2011 r., w wywiadzie dla magazynu „Life”. Ojciec po wypadku motocyklowym od końca lat 60. cierpiał na niedowład, matka zajęta była pracą, by utrzymać męża i siedmioro dzieci w Limerick, gdzie mieszkali po przeprowadzce z rodzinnego Ballybricken. „Nieszczęście, gdy byłam mała / Nie obchodziło nas…” – wyznawała w „Ode To My Family”.
Zdarzenia z dzieciństwa jednak w niej rezonowały. Dolores zmagała się z anoreksją, skrajnie niską samooceną, depresją. Miała za sobą próby samobójcze. Wydawało się, że ukojenie przyniosło jej macierzyństwo. W jednym z wywiadów zapytana o swoje ulubione dźwięki, mówiła: „Uwielbiam słyszany z oddali dźwięk placu zabaw i dzieci bawiących się na nim. A moim drugim ulubionym dźwiękiem jest kompletna cisza”.
W ostatnich latach znów była kłębkiem problemów. Przeszła rozwód, ból pleców nie pozwalał jej grać na gitarze, a po ataku na stewardesę i policjanta wyszło na jaw, że cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową. „Coś odeszło z mojego życia / I nie wiem, dokąd poszło / Ktoś sprawił, że wciąż się zmagam…” – śpiewała już lata temu w piosence „Empty”.
Nigdy jednak nie wykrzyczała pustki tak jak Sinéad O’Connor, która o swojej walce z depresją i chorobą dwubiegunową opowiedziała w ubiegłym roku w poruszającym nagraniu. Zarówno muzycznie, jak i światopoglądowo te dwa głosy brzmiały w innych światach, ale śmierć Dolores przypomina też o zmaganiach Sinéad.
W ostatniej strofie wspomnianego wiersza Yeats pisał:
„Spotyka się je rzadko teraz, w naszej dobie, / Piękno takie wyniosłe, samotne, surowe. / Cóż mogła więc poradzić, będąc tylko sobą?” (przeł. Ludmiła Marjańska).©