Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Marsz sunnickich ekstremistów, którzy proklamowali swe „Państwo Islamskie” (IS) w Syrii i Iraku, a teraz prowadzą ofensywę przeciw Kurdom i jezydom (mniejszości religijnej) w północnym Iraku, został zatrzymany pod Erbilem, stolicą irackiego Kurdystanu. Wsparcie USA wpływa pozytywnie na morale peszmergów, wojsk kurdyjskich: w miniony weekend zaczęły kontrofensywę. Pomocy udzielają im Kurdowie syryjscy i irańscy oraz siły PKK (Partii Pracy Kurdystanu) z Turcji.
USA zaczęły też zrzuty żywności dla jezydów, którzy uciekli przed terrorem IS w góry Sindżar i są w okrążeniu; zrzuty prowadzą też samoloty brytyjskie. Ale to nie Amerykanie, lecz bojownicy kurdyjscy z Syrii (z ugrupowania YPG) uratowali w miniony weekend tysiące jezydów: siły YPG wywalczyły korytarz, którym mogli wydostać się z Sindżaru do tej części Syrii, która jest pod kontrolą sił YPG. Uratowano tak od 15 do 30 tys. jezydów. Ale w Sindżarze pozostaje jeszcze w okrążeniu kilkadziesiąt ich tysięcy. Jezydzi – wyznawcy religii łączącej elementy chrześcijaństwa i islamu (i traktowani przez radykalnych muzułmanów jako odstępcy) – nie są jedyną mniejszością, która woli ucieczkę od rządów IS; na tereny kurdyjskie usiłują dostać się także chrześcijanie. Siły IS zamordowały już setki jezydów, niektórych grzebiąc żywcem.
Właśnie ich los jest jednym z argumentów, którymi prezydent Obama uzasadnia naloty na siły IS; Amerykanie nastawiają się na długi konflikt. Obama wykluczył możliwość wysłania do Iraku wojsk lądowych USA, ale wiadomo, że od kilku tygodni w Iraku są siły specjalne USA. Zachód namawia też szyitów, sunnitów i Kurdów w irackim parlamencie, by utworzyli rząd jedności przeciw „Państwu Islamskiemu”.
