Książki, których nie ma

Jeżeli szukam dziś korzeni, z których miał kiedyś wyrosnąć »Bolesław Chrobry« - pisał Antoni Gołubiew w 1974 roku - fakt, że moje lata chłopięce przypadły na tak przełomowe czasy, był chyba w tym wypadku bardzo istotny. Pamiętam, jak w marcu 1917 roku na wieść o abdykacji cara ogarnięci radością moi rodzice się objęli... ów podpisany w Pskowie akt zdawał się symbolem i zapowiedzią nadchodzących radykalnych przemian, kończył wielowiekowy rozdział dziejowy....
 /
/

"Później znajdowałem się parokrotnie w pobliżu bitew i oglądałem niepozbierane trupy żołnierskie w czarnych kałużach zakrzepłej krwi, z reguły ze zdjętymi przez rabusiów butami. A jeszcze później dane mi było przeżyć ucieleśnienie marzenia pokoleń, wybuch niepodległości: dziś nawet nam, cośmy w nim uczestniczyli, trudno ogarnąć niewyobrażalny ogrom przemian, które fakt ten podówczas przyniósł...

I sądzę - chociaż przed trzydziestu laty nie miałem tego w pisarskiej świadomości - że pierwsze słowa mej powieści, ów pełen przerażenia okrzyk: »Ludzie jakowyś od lasu!... Ludzieeee!«, będący zapowiedzią przemian, jakie czekają puszczańską społeczność Śliźniów, został włożony w usta nieletniego chłopca chyba dlatego właśnie, że tamten historyczny przełom został przeżyty przeze mnie w latach chłopięcych".

***

Wspomniany okrzyk otwiera “Bolesława Chrobrego" - dzieło zdumiewające, olbrzymią “powieść o narodzie" napisaną językiem stworzonym specjalnie na jej potrzeby. To epicki obraz kształtowania się wczesnopiastowskiego państwa i zarazem dramatyczna panorama jednostkowych losów w czasach przełomu, ujrzana z chrześcijańskiej perspektywy. “Utwór Gołubiewa ma wiele oblicz - zauważał Stefan Kisielewski - jest to przecież i epos socjologiczny, wyposażony w cały arsenał realiów społeczno-materialnych, i powieść o tworzeniu się form państwowych wyższego rzędu jako rezultacie zmiany sposobów gospodarowania, związanej z rozwojem cywilizacji, i powieść o problematyce religijno-moralnej - o przełamywaniu się pogaństwa w chrześcijaństwo, i powieść o polityce, ujętej także pod kątem widzenia personalnej walki charakterów i inteligencji". Kisielewski podkreślał też “naturalną organiczność całej koncepcji", której niezbywalną częścią jest właśnie ów (często krytykowany) archaizowany język, a także wewnętrzną jednolitość rozległej wielowątkowej konstrukcji, uzyskaną dzięki konsekwentnemu zamysłowi autorskiemu: “zasadniczy nurt problemowy" płynie nieprzerwanie pod wielobarwną fabułą.

Paradoksalnie, ów potężny i przemyślany w najdrobniejszych szczegółach powieściowy gmach, Gołubiewowe dzieło życia, utwór, którego ideę pisarz nosił w sobie przez wiele lat, pozostał właściwie nieukończony. Dwie pierwsze części cyklu, pisane w latach wojny - “Puszcza" i “Szło nowe" - ukazały się w roku 1947. “Złe dni" - w 1950. “Rozdroża" - w 1954. Ich kontynuacja, czyli “Wnuk" - dopiero dwadzieścia lat później. Relacją o powstaniu “Wnuka" kończy się “Największa przygoda mojego życia", pośmiertnie wydana “powieść o powieści", historia tworzenia “Bolesława Chrobrego" i zarazem autorski doń komentarz. “Przygoda..." była jednak, jak zauważała w posłowiu córka pisarza Anna Doroszewska, utworem bez ostatniego rozdziału: już po ogłoszeniu “Wnuka" pisarz przystąpił do... przerabiania pierwszych tomów “Bolesława...". I pracę kontynuował niemal do śmierci.

Ćwierćwiecze tej śmierci minęło w niedzielę 27 czerwca; Antoni Gołubiew zmarł w kilkanaście dni po zakończeniu pierwszej pielgrzymki papieskiej do Polski, jego ostatnim tekstem było wydrukowane w “TP" pożegnanie Jana Pawła II. Mimo okrągłej rocznicy, dzieł Gołubiewa nie ma dziś w księgarniach, trzeba ich szukać w antykwariatach albo zapisać się do Klubu “Świata Książki", w ramach którego ukazało się kilka lat temu wznowienie “Bolesława...".

Dorobek Gołubiewa jest rozległy, choć powieść piastowska stanowi w nim na pewno część centralną i najważniejszą. Są w tym dorobku medytacyjne “Listy do przyjaciela", są artykuły wspomnieniowe i szkice krytyczne poświęcone warsztatowi pisarskiemu czy też poszczególnym autorom, zwłaszcza ukochanemu Conradowi, są opowiadania (“Spotkanie na Świętokrzyskiej"). Myślenie o historii i roli w niej chrześcijaństwa, stanowiące zasadniczy nurt “Bolesława...", znajdziemy także w wielu esejach. Pośmiertnie wydaną “Kazimierzówkę" sam autor nazwał “mozaiką powstałą z chwiejności wspomnień, przekazywanych mi przez ludzi niejednakowych wersji, subiektywnych naświetleń, wreszcie z wybryków własnej mojej wyobraźni"; Marta Wyka dostrzegła w niej “opowieść baśniową", w której przeszłość rodzinna i tradycja domowa nabierają wymiaru symboliczno-mitycznego.

Z papierów pośmiertnych wydobyto także “W żółtej poczekalni dworcowej pod zegarem", moralitet, w którym rozmówcą bohatera jest... szatan, oraz dziwny dramat niesceniczny o Szai Ajzensztoku, gdzie tytułowa postać bohatera Kasprowiczowej ballady, Żyda pobierającego rogatkowe “na nowotarskim szlabanie", staje się uosobieniem żydowskiego losu w minionym stuleciu. A spuścizna Gołubiewa kryje jeszcze niejedno; nie tylko warianty książek już publikowanych i rzeczy niedokończone, ale przede wszystkim jego zapiski o charakterze dziennikowym, znane dotąd jedynie we fragmentach.

Dziełem Antoniego Gołubiewa było także, i to nie na ostatnim miejscu, nasze pismo. Współtworzył je od początku 1946 roku, gdy osiadł w Krakowie po przymusowym wyjeździe z rodzinnego Wilna i kilkumiesięcznym pobycie w Łodzi. Jerzego Turowicza znał jeszcze z lat przedwojennych: razem działali w Stowarzyszeniu Katolickiej Młodzieży Akademickiej “Odrodzenie", Turowicz współpracował z redagowanym przez Gołubiewa pismem “Pax".

Swoją drogę do “Tygodnika" i heroiczne pierwsze lata istnienia pisma opisał Gołubiew we wspomnieniowym szkicu “Zaraz po wojnie", umieszczonym w tomie “Unoszeni historią" (1971). I choć stwierdził tam, że jest chyba bardziej pisarzem niż redaktorem, bo powieść wygrała w jego życiu konkurencję z “Tygodnikiem", to jednak z redakcją na Wiślnej utożsamiał się najgłębiej. W grudniu 1973 zapisał w notatniku wyznanie, będące świadectwem chrześcijańskiej pokory, a zarazem wierności sprawom najbliższym, najserdeczniej kochanym:

“Moja wiara nie polega na tym, że jestem z Chrystusem. Chciałbym tego bardzo, ale byłoby fałszem, gdybym napisał, że tak jest. Ja jestem ze swoją pisaniną, z Janką, z Jaskółczą, z dziećmi, z ludźmi, z »Tygodnikiem Powszechnym«, z Polską, ze swoim czasem, starością, zbliżającą się śmiercią, ze swoimi muchami w nosie i z moim zapatrzeniem w siebie. Moja wiara to falująca - czasem silniejsza, czasem słabiutka - nadzieja, że On jest ze mną".

***

Czy archaizowana narracja “Bolesława Chrobrego" nie odstraszy współczesnego czytelnika, czy znajdzie on czas na lekturę liczącej - bagatela! - kilka tysięcy stron powieści i zechce zadać sobie trud odczytania autorskiego przesłania? Nie wiem, ale na pewno warto podjąć taką próbę. Jest jednak jeszcze przesłanie inne, zawarte w biografii autora. Odsyła do niego przytoczony na początku cytat. Imponujące dzieło Antoniego Gołubiewa powstało jako odpowiedź na przełom, którego pisarz był świadkiem, na wyzwanie rzucone przez historię. Przyniosło odważną próbę odczytania sensu dziejowego procesu, a zarazem wskazania metafizycznego horyzontu ludzkiego losu.

My także przeżyliśmy historyczny przełom. W księgarniach nie ma jednak nie tylko książek Antoniego Gołubiewa. Nie widać też, by ktokolwiek próbował serio zmierzyć się z pokoleniowym doświadczeniem, spojrzeć na nie w rozleglejszej perspektywie. Nie domagam się oczywiście nowej historycznej epopei pisanej stylizowanym językiem ani powrotu do idei “powieści katolickiej". Chodzi mi tylko o ten rodzaj poczucia pisarskiej odpowiedzialności, które Gołubiew ucieleśniał, a które zdaje się być dzisiaj w zaniku.

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2004

Podobne artykuły