Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pragnę również dołączyć do osób, którym nieobojętna jest krzywda, jaka spotkała tak wspaniałego kapłana, jakim jest ks. Adam Boniecki.
Jestem, podobnie jak mój mąż, gorliwą czytelniczką "Tygodnika Powszechnego" od czasu sprzed powstania "Solidarności", kiedy to władze PRL toczyły walkę z tym czasopismem m.in. poprzez cenzurę, jak również z samą instytucją Kościoła katolickiego w Polsce.
Wtedy to czekaliśmy niecierpliwie na każdy numer pisma, co podtrzymywało w nas nadzieję na pozytywne zmiany i dodawało otuchy w trudnych chwilach. Prenumerowany od wielu lat "Tygodnik Powszechny", czy to pod redakcją Jerzego Turowicza, człowieka o wielkim autorytecie, czy też nie mniej szanowanego i lubianego ks. Adama Bonieckiego, był i jest dla nas podstawą i drogowskazem w razie zaistnienia różnych wątpliwości i rozterek, związanych z działalnością hierarchii duchownej, poszczególnych biskupów i księży.
Najczęściej zaczynam czytanie "Tygodnika "od artykułu wstępnego Redaktora (obecnie Seniora), który jest głosem na temat ważnych wydarzeń w naszym kraju czy na świecie. Jego spokojny ton, głębokie przemyślenia, obiektywizm, interpretacja różnych zjawisk pozbawiona negatywnych
emocji, wyrażąjacych się oskarżeniami i krzywdzącymi sądami, są dla mnie wskazówką, jak należy podchodzić do przedstawianych problemów i jak je oceniać. Z przyjemnością czytam też artykuły tego autora wewnątrz pisma. Symbol solidarności z ks. Bonieckim nakleiliśmy na drzwi wejściowe naszego domu.
Żywimy nadzieję, że Duch Święty zadziała w sprawie tak zasłużonego dla Kościoła i społeczeństwa duchownego i zostanie mu zwrócony głos niesłusznie zabrany.
Dorota Kotusz