Kościół w kryzysie

Strategia “strusia chowającego głowę w piasek", próby samoidealizacji, podjęcie natychmiastowych działań mających zlikwidować problem - jaką strategię powinien wybrać Kościół, kiedy znajdzie się w sytuacji dlań kłopotliwej? W związku z wydarzeniami mającymi charakter skandalu czy naruszania przez duchownych norm moralnych głoszonych przez Kościół, pytanie to coraz częściej staje tak przed hierarchami, jak zwykłymi księżmi i wiernymi. I choć Kościół nie jest zwykłą instytucją, pomocne mogą okazać się w tej sprawie reguły wypracowane przez naukę o zarządzaniu w sytuacjach kryzysowych - pisze w WIĘZI (2) Paweł A. Kozyra (w tekście widać inspirację nie tylko przywołanym przez autora wywiadem z abp. Johnem Foleyem dla “TP" i KAI, ale i artykułem Marka Zająca na ten sam temat - zob. “Milczenie nie jest złotem", “TP" nr 33/04).

Pierwszym sposobem reagowania na pojawiające się problemy może być strategia “szklanego domu", czyli pełnej otwartości, udostępnienia kompletu informacji i współpracy ze wszystkimi osobami bądź instytucjami bezpośrednio zaangażowanymi w kryzys. Metodę tę mogą stosować środowiska, które kryzys postrzegają także jako szansę na uzdrowienie sytuacji. Skądinąd okazuje się też, że gdy kryzysowi towarzyszą działania naprawcze, strategia ta umożliwia społeczne usprawiedliwienie winnej instytucji i może nawet przyczynić się do wzrostu zaufania wobec niej. Przykładem może być sposób relacjonowania dyskusji o pedofilii, która w 2002 r. odbyła się w Watykanie z udziałem przedstawicieli Episkopatu Stanów Zjednoczonych. Na bieżąco zwoływano wówczas konferencje prasowe, a hierarchowie cierpliwie odpowiadali na najbardziej nawet niewygodne i drastyczne pytania dziennikarzy - czasem nawet te tyczące zamkniętych sesji debaty.

Metodą odwrotną jest strategia zwana “wieżą Babel". Polega na zablokowaniu dostępu do informacji w nadziei na zyskanie czasu na reakcję bądź też na stopniowy zanik zainteresowania opinii publicznej trudnym tematem. Typowymi reakcjami są tu: unikanie dziennikarzy, odpowiedzi typu “bez komentarza", utrata panowania nad sobą podczas kontaktów z mediami bądź nawet wchodzenie z nimi w konflikt. Doświadczenie pokazuje jednak, że brak jasnego stanowiska wobec krążących informacji i niepodejmowanie decyzji skutkuje tylko wzrostem napięcia i potęguje skandal. “Niekiedy samo zdarzenie w swej istocie nie jest groźne, jednak sposób, w jaki na nie zareagujemy, może spotkać się z nieprzychylną reakcją otoczenia i spowodować nieobliczalne konsekwencje. Wszelkie niedopowiedzenia zostają bowiem zwykle wypełnione przez plotki, spekulacje i dziennikarskie domysły, które na ogół są nieprzychylne instytucji dotkniętej kryzysem". Dziennikarze zaś i tak dotrą do źródeł bądź dowodów - mają swoich informatorów, skorzystają z przecieków itd. A nawet, jeśli skandal zostanie wyciszony przez nowe wydarzenia, w pamięci odbiorców pozostanie choćby fakt niechęci do jego skomentowania.

Z kolei strategia “uderzenia z wyprzedzeniem" polega na podjęciu zawczasu działań obniżających ciężar gatunkowy potencjalnego kryzysu. W przypadku Kościoła jej zastosowanie jest o tyle trudne, że wymagałoby rewolucji w myśleniu: w Kościele podjęcie decyzji zajmuje bowiem zwykle mnóstwo czasu. I choć ma to czasem uzasadnienie, w konfrontacji z wymogami i rzeczywistością mediów elektronicznych musi przegrać.

Można wreszcie sięgnąć po strategię “awantury zastępczej", czyli wywołać tzw. problem zastępczy w celu przeniesienia zainteresowania opinii publicznej na inną sprawę. Manewr taki, co ważne, da się zastosować nawet już po nagłośnieniu przez media kryzysu, w sytuacji bezspornej winy i szczególnego zagrożenia wizerunku. “Kościołowi nie godzi się, rzec jasna, wywoływać sztucznych, zastępczych awantur. Można jednak próbować wprowadzać w obieg publiczny informacje bardziej pożądane, pokazując dobrą, najczęściej niedostrzeganą w mediach, stronę życia Kościoła, np. z rozmachem informować o przeprowadzonej akcji charytatywnej, czy - jak to miało miejsce w USA - uruchomieniu wielkiego ogólnokrajowego programu, który ma za zadanie pomóc ofiarom molestowania seksualnego".

W przypadku Kościoła jednakże “wszelkie strategie kryzysowe są wtórne wobec mocy świadectwa". Owszem, niektórzy twierdzą, że w Polsce katolicy i tak przymkną oczy na grzeszki i przewinienia duchownych - przecież pomimo kilku “ciężkich doświadczeń", jakie stały się tu udziałem Kościoła, “nie zaobserwowano odpływu wiernych". Mimo to “lepiej dmuchać na zimne - nie tyle w trosce o wizerunek Kościoła, ile o szczerość i wiarygodność jego świadectwa".

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2005