Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszym sposobem reagowania na pojawiające się problemy może być strategia “szklanego domu", czyli pełnej otwartości, udostępnienia kompletu informacji i współpracy ze wszystkimi osobami bądź instytucjami bezpośrednio zaangażowanymi w kryzys. Metodę tę mogą stosować środowiska, które kryzys postrzegają także jako szansę na uzdrowienie sytuacji. Skądinąd okazuje się też, że gdy kryzysowi towarzyszą działania naprawcze, strategia ta umożliwia społeczne usprawiedliwienie winnej instytucji i może nawet przyczynić się do wzrostu zaufania wobec niej. Przykładem może być sposób relacjonowania dyskusji o pedofilii, która w 2002 r. odbyła się w Watykanie z udziałem przedstawicieli Episkopatu Stanów Zjednoczonych. Na bieżąco zwoływano wówczas konferencje prasowe, a hierarchowie cierpliwie odpowiadali na najbardziej nawet niewygodne i drastyczne pytania dziennikarzy - czasem nawet te tyczące zamkniętych sesji debaty.
Metodą odwrotną jest strategia zwana “wieżą Babel". Polega na zablokowaniu dostępu do informacji w nadziei na zyskanie czasu na reakcję bądź też na stopniowy zanik zainteresowania opinii publicznej trudnym tematem. Typowymi reakcjami są tu: unikanie dziennikarzy, odpowiedzi typu “bez komentarza", utrata panowania nad sobą podczas kontaktów z mediami bądź nawet wchodzenie z nimi w konflikt. Doświadczenie pokazuje jednak, że brak jasnego stanowiska wobec krążących informacji i niepodejmowanie decyzji skutkuje tylko wzrostem napięcia i potęguje skandal. “Niekiedy samo zdarzenie w swej istocie nie jest groźne, jednak sposób, w jaki na nie zareagujemy, może spotkać się z nieprzychylną reakcją otoczenia i spowodować nieobliczalne konsekwencje. Wszelkie niedopowiedzenia zostają bowiem zwykle wypełnione przez plotki, spekulacje i dziennikarskie domysły, które na ogół są nieprzychylne instytucji dotkniętej kryzysem". Dziennikarze zaś i tak dotrą do źródeł bądź dowodów - mają swoich informatorów, skorzystają z przecieków itd. A nawet, jeśli skandal zostanie wyciszony przez nowe wydarzenia, w pamięci odbiorców pozostanie choćby fakt niechęci do jego skomentowania.
Z kolei strategia “uderzenia z wyprzedzeniem" polega na podjęciu zawczasu działań obniżających ciężar gatunkowy potencjalnego kryzysu. W przypadku Kościoła jej zastosowanie jest o tyle trudne, że wymagałoby rewolucji w myśleniu: w Kościele podjęcie decyzji zajmuje bowiem zwykle mnóstwo czasu. I choć ma to czasem uzasadnienie, w konfrontacji z wymogami i rzeczywistością mediów elektronicznych musi przegrać.
Można wreszcie sięgnąć po strategię “awantury zastępczej", czyli wywołać tzw. problem zastępczy w celu przeniesienia zainteresowania opinii publicznej na inną sprawę. Manewr taki, co ważne, da się zastosować nawet już po nagłośnieniu przez media kryzysu, w sytuacji bezspornej winy i szczególnego zagrożenia wizerunku. “Kościołowi nie godzi się, rzec jasna, wywoływać sztucznych, zastępczych awantur. Można jednak próbować wprowadzać w obieg publiczny informacje bardziej pożądane, pokazując dobrą, najczęściej niedostrzeganą w mediach, stronę życia Kościoła, np. z rozmachem informować o przeprowadzonej akcji charytatywnej, czy - jak to miało miejsce w USA - uruchomieniu wielkiego ogólnokrajowego programu, który ma za zadanie pomóc ofiarom molestowania seksualnego".
W przypadku Kościoła jednakże “wszelkie strategie kryzysowe są wtórne wobec mocy świadectwa". Owszem, niektórzy twierdzą, że w Polsce katolicy i tak przymkną oczy na grzeszki i przewinienia duchownych - przecież pomimo kilku “ciężkich doświadczeń", jakie stały się tu udziałem Kościoła, “nie zaobserwowano odpływu wiernych". Mimo to “lepiej dmuchać na zimne - nie tyle w trosce o wizerunek Kościoła, ile o szczerość i wiarygodność jego świadectwa".
KB