Kontynuacja czy rewolucja

Czy Bogdan Zdrojewski zdoła zreformować polską kulturę? Możliwe, ale pod jednym warunkiem: musi przekonać do tego własny rząd.

27.05.2008

Czyta się kilka minut

Zdrojewski od początku urzędowania deklarował chęć zachowania ciągłości. Podsekretarzem stanu pozostał wybitny historyk myśli politycznej Tomasz Merta, pełniący tę funkcję za kadencji Kazimierza Michała Ujazdowskiego, ministra wywodzącego się z PiS. Równocześnie Waldemarowi Dąbrowskiemu, ministrowi w rządach SLD, powierzono koordynację "Roku Chopinowskiego". Trudno o bardziej symboliczne decyzje. Nowy minister podkreślał też sukcesy swoich dwóch poprzedników. Nie bez racji: udało się przecież zwiększyć - po czasie zapaści - kwotę wydatków na kulturę. Nikt już nie mówi o cięciach, raczej o wzroście (o podniesieniu wydatków z budżetu państwa w ciągu ośmiu lat do 0,8 procent PKB).

Brydż i patriotyzm

Jednocześnie zmianie uległy priorytety ministerstwa. Min. Zdrojewski podkreśla wagę ochrony dziedzictwa i wychowania patriotycznego, ale już w 2008 r. wprowadził dość znaczące modyfikacje przygotowanych przez poprzednika budżetów. Kwotę przeznaczoną na rewaloryzację zabytków pomniejszono o 28 milionów, za to nowe środki przeznaczono na rozwój infrastruktury, szkolnictwo artystyczne oraz edukację kulturalną. W 2009 r. w miejsce dotychczasowych 12 programów ministerstwa (m.in. "Patriotyzmu jutra") powstaną 4: "Wydarzenia artystyczne", "Edukacja", "Infrastruktura" i "Dziedzictwo Kulturowe".

Ministerstwo przytaczało różne argumenty za zmianami: od liczby rozpatrywanych wniosków (w 2007 r. było ich ponad 14 tys.), lepszego wykorzystania środków, aż po chęć uniknięcia finansowania osławionych turniejów brydża. Kazimierz M. Ujazdowski likwidację "Patriotyzmu jutra" nazwał "aktem agresji", ale ministerstwo szybko pospieszyło z wyjaśnieniem: ciekawe projekty realizowane dotychczas w ramach tego programu nadal będą wspierane.

Czy protestujący nie miał racji? I tak, i nie. Zapewne ciekawe projekty nadal będą mogły otrzymywać dotacje, ale ważne jest także kreowanie przez ministerstwo zainteresowania tematem. Nie ma lepszej drogi niż oferta finansowa: taką było powołanie "Patriotyzmu jutra". To nic, że przy okazji ministerstwo płaciło za turnieje rycerskie, co zresztą może być świetnym działaniem edukacyjnym na poziomie lokalnym. Ważny był wyraźny sygnał wysyłany przez państwo.

"Patriotyzm jutra" był też deklaracją wizji. Polska prawica nie kryła nieufności, a czasami wręcz wrogości do sztuki współczesnej. Nie trzeba chyba przypominać licznych wypowiedzi intelektualistów czy dziennikarzy, którzy podważali jej wartość, wytykali ideologiczną obcość itd. Jednak Ujazdowski jako minister w rządach PiS-u nie miał zapędów do projektowania nowej, poprawnej ideologicznie sztuki. Nieszczęsne mianowanie Janusza Pietkiewicza na stanowisko dyrektora Teatru Wielkiego, co w krótkim czasie doprowadziło do prowincjonalizacji sceny, było raczej wynikiem układów politycznych niż posunięciem podyktowanym względami artystycznymi czy ideologicznymi. Warto też pamiętać, że przez cały czas Ujazdowski popierał powstanie warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Ważniejsze były jednak zmiany akcentów. Przykładem mogą być losy "Znaków czasu" - flagowego programu za rządów Dąbrowskiego, zakładającego budowę kolekcji sztuki współczesnej. Środki na ten cel za rządów jego następcy zmniejszono z 4 do 2,5 miliona zł.

Zdrojewski zdaje się nie mieć tak wielu obiekcji wobec współczesności. Trochę inaczej opisuje też zadania ministerstwa. Podczas debaty w Fundacji Batorego mówił o rozsądnej równowadze między zainteresowaniem przeszłością a tym, co dziedzictwem narodowym może się stać za 30 lub 70 lat. Nie chce odchodzić od strategii, która jest "polityką budowania patriotyzmu, szacunku do dziedzictwa". Ale dodaje: "chcę doprowadzić do sytuacji, kiedy szacunek do zabytków, szacunek do wielkich dat, szacunek do nauki związanej z naszym dziedzictwem historycznym, będzie sensowny, racjonalny i adekwatny nie tylko do potrzeb państwa, ale także do potencjalnych zainteresowań w tej materii. Nie chciałbym natomiast, aby Polska zamieniła się za 5-7 lat w państwo nekropolii i muzeów".

Słuchając wypowiedzi Ujazdowskiego i Zdrojewskiego­ można odnieść wrażenie, że toczy się między nimi nieujawniony spór o rozumienie funkcji kultury. Ale nie może to przesłonić innych, dziś chyba ważniejszych problemów związanych z ministerstwem.

Nowy ustrój

Z dotychczasowych decyzji i wypowiedzi Zdrojewskiego powoli wyłania się program resortu. Można mieć jednak wiele wątpliwości, co do roli, jaką ministerstwo zajmuje w rządzie. Znaczące było przeniesienie prac nad ustawą o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji do Kancelarii Premiera. Tam też powstają projekty dotyczące zmian w mediach publicznych, a przecież prace nad ustawami medialnymi były dotąd domeną Ministerstwa Kultury.

Pytanie o jego siłę nie jest bez znaczenia, jeżeli brać pod uwagę plany ministerstwa. A wśród nich jest m.in. przygotowanie nowej ustawy o prawach autorskich czy obrona rynku książki (w tym obniżonej stawki VAT). W czerwcu mają zostać przedstawione założenia rządowego projektu ustawy reprywatyzacyjnej. Dobra kultury - ruchomości i nieruchomości - są tu jednym z najtrudniejszych problemów do rozwiązania. Jakie są plany Ministerstwa Kultury w tej dziedzinie? Jak dotąd, nie wiadomo.

Dochodzi to tego reforma systemu promocji polskiej kultury za granicą. Początek nie był zbyt fortunny. Trudno zrozumieć powody, dla których nowym szefem Instytutu Adama Mickiewicza został specjalista od zarządzania portami lotniczymi. Szczęśliwie, tylko czasowo. Funkcję dyrektora ma objąć Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Polskiego w Londynie, wcześniej attaché kulturalny w Nowym Jorku.

Listę zadań można mnożyć. Stworzenie nowego systemu prawnego dotyczącego kultury, jej zarządzania i finansowania, byłoby ustrojową rewolucją. Od 1989 r. wciąż mówi się o potrzebie reformy, wprowadzeniu do zarządzania kulturą zasad gospodarki rynkowej i konkurencji. Wiele rzeczy już się dokonało. Otwarto możliwości niezależnej działalności, tworzenia prywatnych instytucji i organizacji pozarządowych, pojawił się prywatny mecenat, często jednak mylony z działalnością reklamową lub promocyjną. Działo się to przede wszystkim za sprawą abdykacji państwa, a puste pole było "jakoś" zapełniane. Niemniej możliwości powoli się wyczerpują. Dziś potrzebne jest określenie roli państwa i jego agend, w tym roli samego ministerstwa.

W planach ministra Zdrojewskiego jest uczynienie z resortu bardziej regulatora niż organu określającego charakter kultury. Nie ma być on urzędem niosącym współczesną sztukę na prowincję ani też propagującym określoną formę patriotyzmu. Raczej ma zapewniać kulturze sprzyjające warunki funkcjonowania i klimat społeczny. Charakterystyczna jest waga przykładana do edukacji kulturalnej. Zapowiadany jest jej powrót do szkół, ministerstwo chce także nałożyć obowiązek jej prowadzenia przez instytucje samorządowe oraz instytucje kultury.

Muzeum i Sasnal

Jeżeli dzisiaj stoimy przed poważnym wyzwaniem, to są nimi publiczne instytucje kultury, zwłaszcza te podlegające ministerstwu. To tu nigdy nie dokończono reformy, można się nawet zastanawiać, czy w ogóle ją rozpoczęto. Widać niedoinwestowanie i przestarzałą strukturę zarządzania. Konieczne są zmiany pokoleniowe. Zapoczątkował to zresztą już Ujazdowski, ale nie jest to rzecz łatwa, co dobrze pokazuje sytuacja Muzeum Narodowego w Warszawie. Od jesieni ub.r. nie można powołać nowego dyrektora. Minister nie zaaprobował wyników pierwszego konkursu na to stanowisko. Obecnie zapowiada się zorganizowanie drugiego konkursu, tym razem międzynarodowego.

Zdrojewski zapowiada odejście od modelu współprowadzenia instytucji przez ministerstwo i władze samorządowe, co często może prowadzić do rozmywania odpowiedzialności. Lokalne samorządy sprawdzają się w bardzo wielu miejscach, jednak wiele instytucji kultury wciąż jest łupem dla polityków. "Rzeczpospolita" (28 kwietnia) opisywała zakusy PSL na najważniejsze stanowiska na Lubelszczyźnie. Co może zrobić ministerstwo? Przecież to w rękach samorządu pozostaje większość instytucji...

W najbliższym czasie znacznie poprawi się infrastruktura kulturalna. Dzięki środkom unijnym powstają liczne budynki muzeów, teatrów, bibliotek i filharmonii, inne są modernizowane. Powoli nadrabiamy zaległości sięgające dziesięcioleci. Ale już teraz powiększa się rozziew między nakładami na budynki a działalnością. Jak oblicza samo ministerstwo, wyłącznie na utrzymanie nowo powstałych będzie potrzeba około 200 milionów zł. Skąd je wziąć?

O instytucjach publicznych się nie rozmawia, raczej z lubością opisuje się ich marnotrawstwo. Wymagają one reform, ale też większych nakładów finansowych. Bo to one przede wszystkim wypełniają misję. Tylko tu można liczyć na wybitne przedstawienia operowe czy duże wystawy. Tymczasem, według planowanej reformy, narodowe instytucje kultury nie będą mogły już brać udziału w konkursach ministerialnych, które będą dostępne jedynie dla instytucji samorządowych i organizacji pozarządowych. Uniknie się konkurencji między wielkimi muzeami czy teatrami a projektami czy instytucjami znacznie mniejszymi. Narodowe instytucje kultury otrzymają większe dotacje, jednak nie na tyle duże, by zrekompensować ubytek. Czy to oznacza, że wkład państwa będzie mniejszy?

Dzisiaj ministerstwo chce wspierać działalność współczesnych artystów. Padają przykłady tych, którzy odnieśli sukces, jak Sasnal czy Warlikowski. Tylko - jak zauważył jeden z wybitnych ekspertów, zajmujących się sztuką najnowszą - można przeznaczyć dla nich nieskończoną ilość pieniędzy, lecz artysta nigdy nie będzie (i słusznie!) lojalny wobec państwa. Zasadniczym mechanizmem wspierania kultury, a tym samym twórców są i pozostaną instytucje publiczne. Taki przynajmniej jest model europejski i nie wydaje się, by w Polsce miał udać się inny.

***

Po rządach Bogdana Zdrojewskiego spodziewano się raczej kontynuacji niż zerwania. Jednak minister szybko podjął decyzje zmieniające priorytety kierowanego przez siebie ministerstwa. Obok przeszłości, dziedzictwa, tradycji znalazło się miejsce na współczesność i przyszłość. Były prezydent Wrocławia ma szansę dokonania zmian głębszych niż likwidacja lub powołanie jakiegoś programu przyznającego dotacje czy budowa nawet najwspanialszego muzeum. Gra idzie o nowy pomysł na rolę państwa w kulturze. Dodajmy: aktywną. Do tego niezbędne są pieniądze i lepszy niż dotąd ich podział.

Przymiarką będzie pierwszy tworzony przez Bogdana Zdrojewskiego budżet ministerstwa na przyszły rok. To on pokaże, czy za zapowiedziami pójdą konkretne decyzje, co i w jakiej wysokości zostanie wsparte przez Ministerstwo Kultury. O tym dowiemy się niebawem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2008