„Koncert życzeń” na jedną aktorkę

Główna bohaterka spektaklu w reżyserii Yany Ross nie mówi ani słowa przez ponad godzinę (czas trwania monodramu).

01.02.2015

Czyta się kilka minut

anuta Stenka w monodramie „Koncert życzeń” w reż. Yany Ross w TR Warszawa / Fot. Klaudyna Schubert / ŁAŹNIA NOWA
anuta Stenka w monodramie „Koncert życzeń” w reż. Yany Ross w TR Warszawa / Fot. Klaudyna Schubert / ŁAŹNIA NOWA

Robi to, co czynią po powrocie z pracy samotne, pedantyczne kobiety z klasy średniej. Przebiera się z eleganckiego stroju w domowy, przygotowuje skromny posiłek, słucha radia, pierze rajstopy i rozwiesza je na suszarce, korzysta z toalety etc.

Nuda jest ważnym dramaturgicznym składnikiem przedstawienia, testującym wytrzymałość (i wrażliwość) widza. Wciąga w grę z główną bohaterką. Na czym ona polega? W pierwszych minutach „Koncertu życzeń” zapada wśród publiczności kompletna cisza. Widz czeka na moment, kiedy na scenie zacznie się „coś dziać”. Mniej więcej po kwadransie ludzie pozwalają sobie na wyrazy zniecierpliwienia – część osób spaceruje wokół sceny wydzielonej ze środka sali kwadratem. Ktoś się śmieje, ktoś inny zaczyna wysyłać SMS-y. Rozprężenie na widowni utrzymuje się do ostatniego momentu sztuki. Wtedy następuje suspens i domyka się, a właściwie otwiera sens „Koncertu życzeń”. Ostatnie zdarzenie pozwala dostrzec nić znaczeń wiążącą setki banalnych mikrozdarzeń. Zostajemy skutecznie zaskoczeni, złapani na gorącym uczynku podglądactwa. Postawieni pod ścianą, oskarżeni o brak działania. Nieraz przecież patrzyliśmy i nieraz jeszcze patrzeć będziemy na mało spektakularne cierpienie bliźniego.

Monodram Xaviera Kroetza skłania do wielu hipotez na temat stylu życia i stanu ducha postaci, brawurowo zagranej przez Danutę Stenkę. Pytanie goni pytanie: dlaczego ta kobieta egzystuje w uporządkowanej pustce? Czy to przedstawicielka pokolenia płacącego cenę za to, że nie chce / nie umie / nie znajduje siły, by stworzyć, a potem pielęgnować więzi? Tylko jednego w „Koncercie życzeń” jesteśmy pewni: główna bohaterka popełnia emocjonalne samobójstwo. Odbywa się ono bez spazmów, walenia głową w mur. Jest estetyczne, bo tego wymaga duch epoki. A my możemy doświadczać niepokoju nie tylko jako bierni świadkowie cudzego cierpienia, ale też dlatego, że w tym cierpieniu rozpoznajemy siebie samych. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2015