Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Robi to, co czynią po powrocie z pracy samotne, pedantyczne kobiety z klasy średniej. Przebiera się z eleganckiego stroju w domowy, przygotowuje skromny posiłek, słucha radia, pierze rajstopy i rozwiesza je na suszarce, korzysta z toalety etc.
Nuda jest ważnym dramaturgicznym składnikiem przedstawienia, testującym wytrzymałość (i wrażliwość) widza. Wciąga w grę z główną bohaterką. Na czym ona polega? W pierwszych minutach „Koncertu życzeń” zapada wśród publiczności kompletna cisza. Widz czeka na moment, kiedy na scenie zacznie się „coś dziać”. Mniej więcej po kwadransie ludzie pozwalają sobie na wyrazy zniecierpliwienia – część osób spaceruje wokół sceny wydzielonej ze środka sali kwadratem. Ktoś się śmieje, ktoś inny zaczyna wysyłać SMS-y. Rozprężenie na widowni utrzymuje się do ostatniego momentu sztuki. Wtedy następuje suspens i domyka się, a właściwie otwiera sens „Koncertu życzeń”. Ostatnie zdarzenie pozwala dostrzec nić znaczeń wiążącą setki banalnych mikrozdarzeń. Zostajemy skutecznie zaskoczeni, złapani na gorącym uczynku podglądactwa. Postawieni pod ścianą, oskarżeni o brak działania. Nieraz przecież patrzyliśmy i nieraz jeszcze patrzeć będziemy na mało spektakularne cierpienie bliźniego.
Monodram Xaviera Kroetza skłania do wielu hipotez na temat stylu życia i stanu ducha postaci, brawurowo zagranej przez Danutę Stenkę. Pytanie goni pytanie: dlaczego ta kobieta egzystuje w uporządkowanej pustce? Czy to przedstawicielka pokolenia płacącego cenę za to, że nie chce / nie umie / nie znajduje siły, by stworzyć, a potem pielęgnować więzi? Tylko jednego w „Koncercie życzeń” jesteśmy pewni: główna bohaterka popełnia emocjonalne samobójstwo. Odbywa się ono bez spazmów, walenia głową w mur. Jest estetyczne, bo tego wymaga duch epoki. A my możemy doświadczać niepokoju nie tylko jako bierni świadkowie cudzego cierpienia, ale też dlatego, że w tym cierpieniu rozpoznajemy siebie samych. ©