Kon i Mon

Przeglądając papiery mego śp. Ojca, Stefana Władysława Kozłowskiego1, znalazłam w korespondencji z Jerzym Stempowskim poniższy list, do którego dołączona była "opowieść wigilijna. Wprawdzie Jerzy Stempowski zaznacza, że "na razie nie przeznaczona do druku, ale po pół wieku i w 50-lecie wspomnianych w liście wydarzeń na Węgrzech i w Poznaniu można ją chyba wydobyć z kurzu i ciemności archiwum rodzinnego. Słówko "na razie ośmiela mnie do tego.NINA KOZŁOWSKA (Monachium).

Bern, 21 grudnia 1956, Nydeggasse 17

Kochany Panie Inżynierze,

Dawno już nie miałem od Pana wiadomości. Pisał mi niedawno Tytus Londyńczyk2, że na swój list nie miał od Pana odpowiedzi. Zaczynam więc zastanawiać się, czy nie pojechał Pan na Węgry, aby w Budapeszcie dokonać z tasakiem odwrotu od parlamentu do Andrassy utca3.

Tymczasem świat zrobił się o kilka stopni brzydszy. W Waszyngtonie mają za złe Polakom, że wywalczyli sobie trochę swobody, i woleliby, aby wszystko wróciło do stanu poprzedniego, do którego wszyscy na Zachodzie przywykli.

Natomiast swobody warszawskie okazują [się] coraz realniejsze. Poczułem to dopiero dowiadując się, że z więzień wyszli nie tylko odchylający się od linii komuniści, ale także moi przyjaciele skazani sekretnym wyrokiem na bezterminowe więzienie. Pourvu que ça dure4, jak mówiła matka Napoleona.

Tymczasem nadchodzą święta i należy zwrócić myśli do spraw pogodniejszych. Ponieważ ma Pan rodzinę i świętuje Pan zapewne trybem tradycyjnym, posyłam w załączeniu dla panny Niny-Marii-Izabelli5 opowieść wigilijną, dawną wprawdzie, ale do naszych czasów przystosowaną i na razie nie przeznaczoną do druku.

Przesyłam wszystkim najserdeczniejsze życzenia wesołych świąt, a pani Letizii6 rączki całuję, szczerze oddany

J. S.

Przypisy:

1. Inż. Stefan Władysław Kozłowski (1897-1981), absolwent Politechniki Warszawskiej. Po wojnie zajmował się dziennikarstwem; związany z "Kulturą" Jerzego Giedroycia, dla której przez wiele lat pisywał sprawozdania z Niemiec.

2. Tytus Komarnicki (1896-1967), prawnik i przedwojenny dyplomata. Po wojnie pracował jako wykładowca w polskiej Szkole Nauk Politycznych i Społecznych w Londynie.

3. To, oczywiście, nawiązanie do Powstania w Budapeszcie w październiku 1956 r. Andrássy utca to najważniejsza arteria Pesztu, ciągnąca się od Śródmieścia do Placu Bohaterów.

4. Pourvu que ça dure (fr.) - Oby to tylko przetrwało.

5. Nina Maria Izabella - córka adresata, Nina.

6. Letizia (1913-2004) - żona Stefana W. Kozłowskiego.

Kon i Mon

Przypowieść indyjska, na nowo opowiedziana

Było sobie dwóch braci: Kon i Mon. Kon, starszy, był przebiegły i zły, Mon był łagodny, lecz niewielkiego rozumu. Po rodzicach odziedziczyli majątek, z którego - po zapłaceniu podatku spadkowego - została im jedna kołdra, jedna krowa i kilka drzew owocowych.

- Jesteś młodszy - powiedział Kon do brata - muszę więc dbać, aby nie stała ci się krzywda, i aby życzenia twoje były uwzględnione. Jak chciałbyś podzielić ten spadek?

Mon myślał długo, lecz bez skutku. Wreszcie rzekł:

- Najlepiej byłoby, gdybyś ty coś zaproponował.

- Dobrze, powiedział Kon. Jeżeli przetniemy kołdrę na dwie połowy, nikt z nas nie będzie mógł z niej korzystać. Podzielmy się więc jej używaniem: do ciebie kołdra będzie należała we dnie, a do mnie w nocy. Krowy również nie krajmy na dwie połowy. Zgódźmy się, że do ciebie należeć będzie jej przednia część z głową i rogami, ja zaś zadowolę się jej częścią tylną. W ten sam sposób podzielmy drzewa: ty weźmiesz ich część trwałą - pień i korzenie, mnie zaś wystarczy korona.

- Ty zawsze byłeś mądrzejszy - odpowiedział Mon, i uznał ten projekt za doskonały.

Po kilku dniach dopiero dostrzegł, że podział był dlań niekorzystny. We dnie było ciepło i kołdra była mu niepotrzebna, w nocy zaś bez kołdry było mu zimno. Równie niekorzystny okazał się podział krowy. Krowa ryczała i bodła, gdy jej w porę nie nakarmił i nie napoił, z udoju zaś nie dostawał nic, bo tylna część krowy należała do Kona. Wreszcie i drzewa były źle podzielone. Mon podlewał je, ale owoce znajdowały się zawsze na gałęziach należących do brata. Kiedy próbował o tym mówić z Konem, ten odpowiedział:

- Sam uznałeś ten podział za doskonały, musisz się więc trzymać tego, cośmy razem zgodnie postanowili.

Mon, głodny i niewyspany, siedział przy drodze, gdy przechodząca wróżka zapytała go, czemu jest tak smutny.

- Rodzony brat mnie oszukał - odrzekł Mon i opowiedział historię spadku.

Wróżka zamyśliła się i po chwili powiedziała:

- Jest na to sposób. Twój brat zaproponuje ci sam sprawiedliwszy podział, musisz jednak zrobić dokładnie to, co ci powiem. Przed wieczorem wrzuć kołdrę do wody i oddaj ją mokrą bratu. Jeżeli będzie z tego niezadowolony, odpowiedz, że była brudna i musiałeś ją wyprać. Gdy brat twój zacznie doić krowę, uderz ją parę razy po pysku gałązką akacji, aż zacznie się cofać i wierzgać. Jeżeli brat zrobi ci jakąś uwagę, powiedz, że przednia część krowy należy do ciebie, i że możesz z nią robić, co ci się podoba. Wreszcie, gdy twój brat wdrapie się na drzewo, aby zbierać owoce, weź siekierę i udawaj, że chcesz rąbać pień drzewa, bratu zaś powiedz, że pień należy do ciebie, i że chcesz go porąbać na szczapy, aby w nocy grzać się przy ogniu.

Mon zrobił wszystko, co mu kazała wróżka, i po paru dniach Kon zaproponował mu sprawiedliwszy podział spadku.

Minęło półtora tysiąca lat i znów byli dwaj bracia: Józef i Sam. Józef był popędliwy i podstępny, Sam łagodny, uczynny, lecz powolny w myśli. Po trzech starych ciotkach - Anieli, Franciszce i Gertrudzie - odziedziczyli razem piękny glob ziemski z pięciu kontynentami nadwodnymi i jednym zatopionym, z kilku oceanami i wielką ilością innych wód, z osiemdziesięciu większymi ludami i kilkuset mniejszymi. Gdy myśleli, jak ten spadek podzielić, Józef zabrał głos:

- Każdy z tych ludów produkuje inne towary: jeden zboże, drugi wino, trzeci sól itd. Jeżeli ty weźmiesz jedne, a ja drugie, jeden z nas będzie jadł chleb, ale bez wina, drugi będzie miał wino bez chleba. Podzielmy więc je w sposób praktyczniejszy: w każdym kraju do ciebie należeć będą ludzie zamożni, ja zaś zadowolę się proletariatem.

- W ten sposób nie będziemy wiedzieli, co do kogo należy.

- Nic podobnego. Podzielimy świat na zony wpływów, które w razie potrzeby będziemy mogli oddzielić od siebie żelaznymi zasłonami. Aby nie rezygnować z korzyści płynących z handlu, zachowamy jednak pewne procesy wymiany. Ty będziesz posyłał do mojej zony baloniki z Pismem świętym i ostatnie nowości radiowe, ja zaś będę wysyłał do twojej uzbrojonych ochotników.

Sam uznał ten projekt za doskonały, i znów minęło kilkanaście lat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2006